Zamieszki na trybunach to na Bałkanach codzienność

Zamieszki w Genui zszokowały Europę, ale nie Serbów. Mają to na co dzień

Publikacja: 16.10.2010 02:45

Ivan Bogdanov (z lewej) jest w areszcie, przeprosił Włochów za zniszczenia w Genui. Grozi mu nawet d

Ivan Bogdanov (z lewej) jest w areszcie, przeprosił Włochów za zniszczenia w Genui. Grozi mu nawet do czterech lat więzienia

Foto: PAP/EPA

Od wtorku twarzą serbskiego futbolu jest wielki jak szafa bandzior w kominiarce, siedzący na płocie stadionu w Genui i pokazujący do kamer raz środkowy palec, raz wytatuowaną rękę wyciągniętą w nieprzyjemnym pozdrowieniu. To Ivan Bogdanov, Iwan Groźny, jak go nazwały media. Przywódca tych, którzy doprowadzili do przerwania eliminacyjnego meczu Włochy – Serbia. Bezrobotny z Belgradu, szef chuliganów Crvenej Zvezdy, który Włochów wystraszył, ale też zaintrygował. Parodie jego występu na genueńskim płocie szybko się pojawiły w telewizyjnych show.

[srodtytul]Hordy zła[/srodtytul]

Wśród tatuaży Bogdanova najważniejsza jest liczba 1389, mityczna dla każdego Serba – data bitwy na Kosowym Polu. Po niej rozpoznali go włoscy policjanci, gdy skulony w luku autokaru próbował się wymknąć z obławy. Kosowe Pole, Kosowo zawsze serbskie – z kimkolwiek reprezentacja gra, jej kibice przypominają o tym z trybun. I że Europa ich zdradziła, uznając kosowską niepodległość.

Nacjonalizm jest na Bałkanach zrośnięty z kibicowaniem, jedno bez drugiego istnieć nie może. Tak już było za czasów Jugosławii, kiedy bili się wszyscy ze wszystkimi: „Torcida” Hajduka Split z „Bohaterami” Crvenej Zvezdy, „Bad Blue Boys” Dinama Zagrzeb z tymi samymi „Bohaterami”, „Hordy Zła” FK Sarajewo z „Grabarzami” Partizana Belgrad.

Dziś, po wojnie bałkańskiej lat 90., ten kult przemocy uderza z jeszcze większą siłą, wzmocniony nowymi resentymentami. Mecz Partizana – burda. Mecz Crvenej Zvezdy – burda. Przyjeżdża Hillary Clinton – burda. Geje paradują w Belgradzie – burda. Dla Bogdanova, i takich jak on ludzi bez przydziału, każdy powód jest dobry. Rycząca i bijąca mniejszość, załatwiająca swoje porachunki, przegoniła ze stadionów tych, którzy chcieliby tam przychodzić z dziećmi. Władze klubów układają się z bandytami, jedne ze strachu, inne z kalkulacji.

Taki problem ma więcej krajów w Europie, zna go Polska, Włochy też, ale intensywność tego co dzieje się w Serbii przypomina raczej wojny kibicowskich gangów np. w Argentynie. W 1999 roku od wystrzelonej racy zginął kibic Crvenej. Cztery lata temu, po walce na noże – kibic Partizana. W 2007 Partizan został wykluczony z europejskich pucharów za burdy przy okazji meczu w Mostarze.

Ivan Bogdanov miał kilkanaście lat, gdy wojna w Jugosławii wygasała. Jego Crvena była ulubionym klubem generała Ratko Mladicia. Jej kibicom kiedyś szefował Żeljko Rażnatović, „Arkan”. I m.in. spośród nich Rażnatović, zbrodniarz wojenny, rekrutował najemników do paramilitarnych oddziałów „Tygrysów”. To Arkan dowodził w 1990 roku kibicami Crvenej podczas słynnego meczu z Dinamem Zagrzeb, kilka tygodni po tym, jak wybory wygrał Franjo Tudjman, a Chorwacja stała u progu niepodległości – i wojny. Podobno najpierw poleciały kamienie z sektorów Bad Blue Boys – bojówek Dinama. Serbowie odparli atak wyrwanymi ławkami i nożami. Do natarcia szli z okrzykami: „Zagrzeb jest serbski” i „Zabijemy Tudjmana”. Wkrótce wielu z nich miało się spotkać na wojnie. Chuligani Crvenej w walce o serbską sprawę, Bad Blue Boys z Zagrzebia i Torcida ze Splitu w armii chorwackiej.

[srodtytul]Zdrada w Belgradzie[/srodtytul]

Po wojnie wrócili do futbolu. Arkan też. Znalazł sobie klub Obilić Belgrad, i właśnie w niego zainwestował część swojej fortuny. Nazwa klubu nie była bez znaczenia. Milos Obilić to bohater Serbów, zasłynął, tu nie ma niespodzianki, w czasie bitwy na Kosowym Polu. Udając nawrócenie na islam, dostał się przed oblicze sułtana Murada I i rzucił się na niego z zatrutym sztyletem. Gdy UEFA zagroziła wykluczeniem Obilicia z rozgrywek, Arkan oficjalnie się wycofał, stery klubu oddając w ręce swojej żony Cecy. Zdobył z Obiliciem mistrzostwo w 1998 roku, w 2000 zginął od kuli w jednym z belgradzkich hoteli.

[wyimek]Mecz – burda. Geje paradują – burda. Przyjeżdża Clinton – burda. Każdy powód jest dobry [/wyimek]

Mistrzostwo dla Obilicia i Arkana to był tylko przerywnik w świętej wojnie Crvenej z Partizanem. To ona najmocniej huśta złymi emocjami, przy derbach Belgradu większość takich rywalizacji w innych miastach to igraszka. Bramkarz reprezentacji Serbii Vladimir Stojković, zaszczuty przez kibiców w Genui, gdzie uciekł do szatni Włochów i błagał, żeby go obronili, to najnowsza ofiara tej wojny. Kiedyś bramkarz Crvenej, teraz Partizana. Przejścia na drugą stronę się nie wybacza, przed Stojkoviciem zrobiło to w Belgradzie tylko 11 piłkarzy, ale większość jeszcze w czasach starej Jugosławii, gdy zasady transferów były inne.

Zdrada Stojkovicia, konflikt kibiców z działaczami serbskiej federacji – to były przyczyny zadymy w Genui. Z Włochami nie miały nic wspólnego, wypadło na nich przypadkiem. Tym większa będzie determinacja UEFA przy wymierzaniu kary, by uwolnić futbol od takich przypadków na jak najdłużej.

Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum
Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk