Tym razem 17 członków zarządu siedziało za stołem prezydialnym, a nie na sali między delegatami. Nie wybierano przewodniczącego zebrania. Prowadził je sekretarz generalny Zdzisław Kręcina.
Nieliczna grupa opozycjonistów, głównie z Podkarpacia, została szybko spacyfikowana. Kazimierz Greń, który przestał być radnym w Rzeszowie, skupił wokół siebie grupę będącą czymś w rodzaju organizacji „Piłka jest najważniejsza”. Działa impulsywnie, ale miewa czasami rację. Stał za drzwiami, bo nie jest delegatem. Padł wprawdzie wniosek o zaproszenie go na obrady, ale prezes Grzegorz Lato odpowiedział: – Moim przywilejem jest zapraszanie gości. Ale nie takich, którzy obrażają związek i delegatów. I Greń, który kiedyś pomógł Lacie zostać prezesem, nie wszedł na salę.
Wyszedł z niej Mieczysław Golba, wiceprezes podkarpackiego ZPN, poseł na Sejm z PiS. Zaprotestował w ten sposób przeciw odrzuceniu wniosku o zamknięcie dyskusji na temat: czy zjazd z grudnia ub. roku został formalnie zakończony, czy nie, bo to ma określone konsekwencje prawne. Delegaci uznali, że został, i zaczęli nowy zjazd.
Wątpliwości tego rodzaju było więcej. Na wniosek delegata z Warszawy Mirosława Starczewskiego przegłosowano formę udzielenia absolutorium. Zamiast indywidualnie dla każdego członka zarządu zdecydowano się na en bloc. Zarząd przeszedł stosunkiem głosów 53: 13 przy czterech wstrzymujących się.
Generalnie było miło. Tylko narzekania nie ustają, a jeszcze może się okazać, że niektóre decyzje podjęto niezgodnie ze statutem.