Artur Boruc w pierwszej połowie meczu w Turynie obronił uderzenie Alessandro Del Piero z rzutu wolnego, w drugiej strzały Vincenzo Iaquinty i Giorgio Chielliniego z bliska, po ziemi. Przy tej ostatniej interwencji doznał kontuzji barku, ale w bramce pozostał.
Fiorentina od czwartej minuty prowadziła po samobójczym golu Marco Motty i zanosiło się na niespodziankę. Juventus rzucił się do ataku, punkt w ostatnim sprawdzianie przed środowym meczem z Lechem w Poznaniu uratował dopiero w 82. minucie. Piłka kopnięta przez Simone Pepe z rzutu wolnego wpadła za plecy Boruca. Polak przy wyjściu do dośrodkowania został lekko popchnięty przez jednego z rywali. Włoskie media napisały, że dokonywał cudów, ale przy straconej bramce zachował się jak dziecko.
Milan zremisował w Genui z Sampdorią 1:1 i wciąż prowadzi w Serie A. Kilka dni spokoju dostał Rafael Benitez. Inter bez zawieszonego Samuela Eto’o pokonał 5:2 Parmę (hat-trick Dejana Stankovicia).
Piłkarze Manchesteru City, którzy do spółki z Lechem przewodzą grupie A Ligi Europejskiej, zremisowali ze Stoke 1:1. Czwartego z pięciu ostatnich spotkań nie wygrała Chelsea (1:1 w Newcastle) i spadła na drugie miejsce. Od soboty w Anglii liderem jest Manchester United, który rozbił Blackburn aż 7:1. Wayne Rooney pierwszy raz po kontuzji zagrał w lidze od początku, ale do bramki tym razem nie trafił.
Lepiej broń tego dnia naładował Dymitar Berbatow, strzelanie zaczął już w drugiej minucie, skończył – w 70. Jest dopiero czwartym zawodnikiem, który zdobył pięć goli w jednym meczu Premiership (przed nim byli Andy Cole, Alan Shearer i Jermain Defoe). – Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Kiedyś strzeliłem pięć bramek w Bułgarii. W sobotę najważniejsza była ta pierwsza, bo dała nam pewność siebie i pozwoliła grać tak, jak lubimy – mówił Berbatow.