Mówili o nim „mały fryzjer”. Prokuratura we Wrocławiu postawiła mu zarzut ustawienia wyników ponad 100 spotkań w latach 2003 – 2006 i zakazała pracy w zawodzie. Podobnie zrobił PZPN. Andrzej B. z aresztu wyszedł za kaucją, ciągle toczy się przeciw niemu postępowanie.
W reportażu „Powrót małego fryzjera” Gabriel Waliszko ze stacji nSport nagrał Andrzeja B., gdy prowadzi zespół Hutnika Kraków w meczu z Wkrą Żuromin. B. stał na trybunach ze słuchawką w uchu. Wydawał dyspozycje.
Wczoraj wezwany do PZPN wszystkiemu zaprzeczył. W Hutniku zatrudniony jest jako kierowca prezesa. Wezwano także Waliszkę, żeby opowiedział jeszcze raz to, o czym mówił jego film.
[srodtytul]Presja na świadkach[/srodtytul]
Do bezpośredniej konfrontacji miało nie dojść, bo B. zapowiadał przysłanie przedstawicieli z prestiżowej kancelarii Broniszewski & Granecki. Przyszedł razem z nimi i prezesem Hutnika Maciejem Purchałą. Żaden z nich nie chciał rozmawiać z prasą. Ale B. nie chował się po kątach, trzymał wysoko głowę. Zaraz po emisji programu prezes Hutnika nazwał to dziennikarską prowokacją prywatnej stacji, która „szuka jedynie sensacji i skandalu”.