W tych terminach inne drużyny rozgrywają mecze eliminacyjne do Euro 2012, więc Smuda będzie miał do dyspozycji najlepszych zawodników.
Nie wiemy, jak się spiszą, ale jednego bohatera już mamy. Jest nim Michał Żewłakow, obrońca tureckiego klubu Ancaragucu. W październiku wystąpił po raz 101. w drużynie narodowej, pobił rekord Grzegorza Laty, ale później już go w kadrze nie zobaczyliśmy. Smuda miał swoje powody, żeby go nie powoływać (pamiętne wino w samolocie z USA).
Ale teraz zadzwonił do trenera menedżer Żewłakowa, sugerując, że skoro mecz z Grecją odbywa się na stadionie w Pireusie, gdzie przez cztery lata grał były kapitan naszej reprezentacji, to warto skorzystać z okazji, by go tam pożegnać. I tak się stanie. – Pożegnamy go, jak trzeba, a nie po wiejsku – powiedział Smuda i to cieszy. Zasłużony piłkarz, to i pożegnanie powinno być godne. Tym bardziej że Żewłakow zapowiedział zakończenie kariery jeszcze w tym roku.
Małą niespodzianką jest powrót do kadry Sławomira Peszki. Po jesiennym meczu z Australią w Krakowie piłkarza spotkał na hotelowym korytarzu trener Jacek Zieliński, a że była 3. w nocy, to oznaczało naruszenie regulaminu. Peszko na uwagi trenera zareagował wybuchowo i stracił miejsce w kadrze. Teraz do niej wraca, a Smuda mówi: – Myślę, że Peszko zrozumiał swój błąd i już go więcej nie powtórzy. Daję mu szansę tylko raz.
Poza tym są sami dobrzy znajomi. Im bliżej mistrzostw Europy, tym zmian w reprezentacji powinno być mniej.