Ten najbardziej uwielbiany piłkarz to nie jest Leo Messi, wyniesiony na ołtarze futbolu wszędzie, tylko nie w Argentynie. Nie jest nim też Javier Mascherano, kapitan kadry, urodzony przywódca, nazywany Jefecito, Szefuniem, w którego wpatrzeni są kolejni trenerzy kadry. Diego Maradona był gotowy podporządkować mu całą drużynę, Sergio Batista też zrobił go swoim adiutantem. Ale lud Argentyny od nich dwóch woli Carlosa Teveza: swojskiego, wygadanego zakapiora z jednej z zakazanych dzielnic Buenos. Marudera, który myśli że jego geniusz usprawiedliwia wszystkie fochy.
Carlos jest nieszczęśliwy
I dotychczas się nie mylił. Więc kolejny raz szantażuje odejściem Manchester City. Tym razem nie chodzi o pensję, bo trudno prosić o kolejną podwyżkę, gdy się już zarabia 280 tysięcy funtów tygodniowo, i to po odliczeniu podatków. Carlos jest po prostu nieszczęśliwy. Tęskni za słońcem i za dwiema córeczkami, które są z żoną w Buenos. Uważa, że zdecydowanie łatwiej by mu się tęskniło, gdyby klub puścił go do Włoch albo Hiszpanii.
Tevez zachował przynajmniej tyle umiaru, że nie tłumaczy swoich żądań tęsknotą za żoną. To by raczej nie przeszło, gazety mają zbyt duży wybór zdjęć Carlosa z jego damą dworu, podróżującą za nim po całym świecie. Również zdjęć z dnia, w którym w Argentynie urodziła się druga córka napastnika City.
Tevez to na boisku skarb. Napastnik nie tylko zdolny strzelić gola z każdego miejsca, ale też pierwszy obrońca, który zawsze się podnosi i lepiej z nim nie zadzierać. Ale każdy kto go u siebie zatrudnia, już może zaczynać odliczanie dni do wielkiej zdrady. Bo Tevez ma hierarchię jasno określoną i od lat niezmienną. Najpierw jestem ja, potem jest Kia Joorabchian, mój przyjaciel i partner w interesach, a po nas - choćby potop.
Miłość kończy się nagle
Boca Juniors, gdzie był idolem, zostawił z dnia na dzień, bo Joorabchian, urodzony w Iranie, a wychowany w Anglii właściciel funduszu Media Sports Investments, który wykupił prawa do transferów m.in. Teveza i Mascherano, wymyślił sobie plan podboju brazylijskiego Corinthians. I udało się, zdobyli wspólnie mistrzostwo, a Tevez został najbardziej kochanym Argentyńczykiem w Brazylii – swoją drogą, nie jest to konkurencja szczególnie mocno obsadzona – ale już dwa lata później skłócony z klubem Joorabchian był z Tevezem i Mascherano w Anglii, a Corinthians w drugiej lidze.