Sezon ekstraklasy, który zakończy się tuż przed mistrzostwami Europy, kluby postanowiły przeczekać. Wszyscy liczą, że turniej w Polsce i na Ukrainie napędzi koniunkturę, a dobrzy zagraniczni piłkarze przyjaźniejszym okiem spojrzą na oferty najsilniejszych polskich drużyn.
O tym, że kluby liczą na lepsze jutro po Euro 2012, świadczy także umowa z Canal+, którą można będzie zerwać po roku, jeśli pojawi się atrakcyjniejsza oferta.
Mistrzowskie ruchy
Najwięcej zmian dokonał Robert Maaskant w drużynie, która i tak w ubiegłym roku była najlepsza w Polsce. Wisła nie kupowała, ale podpisywała kontrakty z zawodnikami skuszonymi do gry w Krakowie przez Stana Valcksa – to akurat praktyka wszystkich naszych klubów. Nie wiadomo, czy z grupy Gervasio Nunez, Dudu Biton, Ivica Iliev, Michael Lamey, Marko Jovanović ktoś okaże się takim strzałem w dziesiątkę, jakim był Maor Melikson, ale o Iliewie czy Lameyu wiele dobrego powiedziano już po kwalifikacjach Ligi Mistrzów.
Jeśli Wiśle udałoby się awansować do Ligi Mistrzów (polskiego klubu nie było tam od 15 lat), mogłaby zrobić naszym rozgrywkom jeszcze większą reklamę niż Euro, podczas którego dokładnie będzie się można przyjrzeć głównie polskim stadionom.
Dwa z nich, które w tym roku staną się ligowymi, trudno będzie zapełnić, a bierność Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk na rynku transferowym jest niezrozumiała. We Wrocławiu ktoś uwierzył w magię Oresta Lenczyka chyba trochę za mocno, bo poprzedni sezon i wicemistrzostwo dla Śląska w takim składzie trzeba potraktować jako dar od losu i kadrę jak najszybciej wzmocnić.