Różnica między Polonią Warszawa a Wisłą Kraków była duża, remis 1: 1 trochę krzywdzi gości. Mistrzowie Polski technicznie i taktycznie wydają się przewyższać resztę stawki, ale w tym sezonie pozostają bez zwycięstwa. W Warszawie niby kontrolowali grę, ale znowu jako pierwsi stracili gola i musieli nerwowo szukać szansy na wyrównanie.
– Powiedziałem piłkarzom, że mam do nich dużo szacunku za to, jak próbowali wrócić do gry. Dzielimy siły na ligę i puchary, ale nie chciałbym, żeby powtórzyła się z nami historia Lecha Poznań – mówił po meczu trener Wisły Robert Maaskant, patrząc na Jacka Zielińskiego.
Zieliński poprzedni sezon zaczynał jako trener Lecha – pięknie grał w Lidze Europejskiej, strat w ekstraklasie, jakich mistrzowie Polski narobili sobie na początku sezonu, nie udało się jednak nadrobić także Jose Mari Bakero, który go zastąpił. Wisła ma jednak dużo dłuższą ławkę rezerwowych, a i Stan Valckx nie zakończył jeszcze łowów.
Polonia w starciu z mistrzem niby nie zawiodła, Zieliński powinien jednak tonować zapowiedzi prezesa Józefa Wojciechowskiego, którego interesuje tylko pierwsze miejsce. W ataku najlepszy jest Bruno, ale to nie znaczy, że zastąpił Adriana Mierzejewskiego, raczej dowodzi, że sprowadzeni piłkarze – Robert Jeż czy Daniel Sikorski – na razie zawodzą.
Maaskant w Warszawie wystawił najsilniejszy skład i zremisował, Orest Lenczyk swój pucharowy Śląsk bardzo zmienił i rozgromił ŁKS 4:0. W porównaniu z wyjściowym składem meczu z Lokomotivem Sofia na boisko wybiegło aż ośmiu innych piłkarzy.