Belka w oku Jose Mourinho

Real znów przegrał z Barceloną, bo nie ma Leo Messiego. Ale trener woli wierzyć w spiski

Publikacja: 19.08.2011 02:05

Jose Mourinho i David Villa: dwa czarne charaktery meczu na Camp Nou. Villa uderzył w twarz Mesuta O

Jose Mourinho i David Villa: dwa czarne charaktery meczu na Camp Nou. Villa uderzył w twarz Mesuta Oezila, Mourinho zaatakował Tito Vilanovę, drugiego trenera Barcy

Foto: PAP/EPA

To przecież on kiedyś powiedział: „Najlepszy zawsze wygrywa, reszta to plotki". A gdy przestało mu się wieść, został największym plotkarzem futbolu. Wszyscy są winni, on nie. Jego piłkarze nigdy nie faulują brutalnie, nigdy nie symulują.

Bo futbol, jak powiedział Mourinho po przegranym 2:3 rewanżu o Superpuchar Hiszpanii, jest dla mężczyzn. W domyśle: w Barcelonie mężczyzn nie ma. Aż dziwne, że nikt przed nim nie zauważył, iż sukcesy Barcy biorą się głównie z tego.

Prawdziwy mężczyzna może po przegranym meczu wsadzić palec w oko jednemu z trenerów rywali, jak Mourinho w środę Tito Vilanovie, asystentowi Pepa Guardioli, i nie musi się z tego tłumaczyć. – Vilanova, tak on się nazywa? Bo nie wiem. Ja tu nie mam nic do dodania – mówił Mourinho po drugim już z rzędu meczu z Barceloną, którego Real nie potrafił wygrać, mimo że grał ładniej i miał przewagę. Jego piłkarze odreagowali więc zgodnie ze swoimi nowymi zwyczajami. Była wielka bijatyka, którą zaczął Marcelo, ścinając z nóg Cesca Fabregasa.

W samej bójce wina była już podzielona równo: oprócz Marcelo czerwone kartki dostali dwaj piłkarze, którzy wcześniej zeszli z boiska: David Villa próbował znokautować Mesuta Oezila, ale ten wytrzymał atak i zaczął szukać odwetu.

Vilanova też ponoć zaczął, palec w oku był odpłatą za to, że asystent Guardioli uderzył Aitora Karankę, asystenta Mourinho. Ale nawet jeśli tak było, winy Mourinho to nie umniejsza. Od niego wymaga się więcej. Choć Johan Cruyff już dawno orzekł o nim: „Świetny trener, zły przykład".

Ten przykład działa. Niedawni przyjaciele z Realu i Barcelony dziś patrzą na siebie krzywo. Już nawet Xabi Alonso przestaje panować nad sobą, a Iker Casillas po meczu, w którym Leo Messi w decydujących momentach fruwał nad ziemią – asysta przy 1:0, gol na 2:1, gol na 3:2 ratujący Barcę przed dogrywką i coraz większym naporem Realu – skupia się głównie na tym, że rywale znowu przewracali się po byle starciu.

Oczywiście, że piłkarze Barcelony symulują, to nic nowego. Ale lepiej już być kiepskim aktorem jak Sergio Busquets czy Dani Alves, niż ocierać się o kryminał w co drugim faulu jak Pepe i Marcelo. Tak było i w wiosennej serii Gran Derbi, i teraz w dwóch meczach Superpucharu. Jeśli tak zakończyły się starcia o najmniej istotne trofeum w sezonie, to co będzie, gdy zaczną się naprawdę ważne?

Real przegrał, bo był Messi: w 15 meczach przeciw tej drużynie Argentyńczyk strzelił już 13 goli, to o nim Mourinho powinien mówić, że nie ma już nic do dodania. A tak piękny mecz z pięknym bohaterem będzie wspominany jak awantura spod budki z piwem. Gerard Pique mówi, że coś trzeba zrobić, zanim Mourinho wyrządzi futbolowi nieodwracalne szkody. Coraz bardziej jednak się wydaje, że Portugalczyka nie tyle trzeba się bać, ile mu współczuć, bo przestał rozumieć, co czyni.

To przecież on kiedyś powiedział: „Najlepszy zawsze wygrywa, reszta to plotki". A gdy przestało mu się wieść, został największym plotkarzem futbolu. Wszyscy są winni, on nie. Jego piłkarze nigdy nie faulują brutalnie, nigdy nie symulują.

Bo futbol, jak powiedział Mourinho po przegranym 2:3 rewanżu o Superpuchar Hiszpanii, jest dla mężczyzn. W domyśle: w Barcelonie mężczyzn nie ma. Aż dziwne, że nikt przed nim nie zauważył, iż sukcesy Barcy biorą się głównie z tego.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum