- Mamy wspaniałych kibiców, ale ci kibice "piknikowi", którzy przychodzą tutaj tylko po to żeby zjeść kiełbasę i pooglądać mecz, to proponowałbym, żeby poszli na drugą stronę Błoń, bo tam jest ich miejsce...To, co zrobili dziś kibice, ci piknikowi, to nie są dla mnie kibice i chciałbym, żeby nie przychodzili na mecze. Wolę grać przy 5 tysiącach fanatyków, a nie przy takich, którzy przychodzą jeść kiełbasę. Powiem szczerze, denerwują mnie - powiedział Małecki po przegranym przez Wisłę 1:0 meczu z Lechią Gdańsk

Kibice po tym spotkaniu wygwizdali swoich piłkarzy. Słowa zawodnika zostały uznane przez zarząd Wisły Kraków za przewinienie dyscyplinarne i postanowili ukarać piłkarza.

Małecki swoje zachowanie tłumaczy napływem emocji. W swoich oficjalnych przeprosinach pisze: "Nawiązując do mojej wypowiedzi po sobotnim meczu z Lechią chcę powiedzieć, że wypadła ona niefortunnie. Słowa, które wypowiedziałem padły pod wpływem emocji. Siedziało we mnie jeszcze rozdrażnienie po przegranym meczu z Apoelem i rozczarowanie, że zawaliliśmy taką wielką szansę.

Co do kibiców, to oczywiste, że się cieszę, że na stadion przychodzi coraz więcej osób, pamiętam doskonale że na starym stadionie mogło się zmieścić tylko 10 tysięcy osób. Wiadomo, że nam piłkarzom gra się dużo lepiej przy pełnych trybunach. Pozostaje mi mieć nadzieję, że Wisła nie będzie notowała więcej takich wpadek, a moja gra będzie dla wszystkich kibiców powodem do oklasków a nie gwizdów. Chciałbym też przeprosić wszystkich kibiców, którzy poczuli się urażeni moją wypowiedzią".