Reklama
Rozwiń

Jorge Mendes pod lupą FIFA

Bessa? Jaka bessa? Fundusze inwestujące w piłkarzy mają się świetnie. Tak świetnie, że dobrała się do nich FIFA

Publikacja: 05.10.2011 02:20

Jorge Mendes, najpotężniejszy pośrednik w futbolu

Jorge Mendes, najpotężniejszy pośrednik w futbolu

Foto: EAST NEWS

Wiadomość przeszła u nas niezauważona, choć w kategoriach biznesowo-towarzyskich to sensacja: Jorge Mendes znalazł się u szefów światowego futbolu na cenzurowanym. Agent piłkarski nr 1, prawdziwy władca Realu Madryt, Atletico Madryt i połowy portugalskich klubów, przyjaciel Jose Mourinho i Cristiano Ronaldo, mistrz świata w prowizjach, wybrany na menedżera roku 2010, został przez FIFA wzięty pod lupę.

Sprawa dotyczy piłkarskiego funduszu inwestycyjnego, w którego utworzenie jedna z firm Portugalczyka, Gestifute International Ltd, była zaangażowana. A dokładnie: o konflikt interesów, do którego mogło dojść, gdyby się okazało, że fundusz Quality Sports II Investments LP z wyspy Jersey ma Mendesa w swoich władzach i czerpie zyski z piłkarzy, których ten menedżer transferuje.

Badane są m.in. transfery Sportingu Lizbona i Besiktasu Stambuł, czyli dwóch klubów, w których Mendes ulokował po kilku piłkarzy (w Realu i Atletico ma łącznie 13). Menedżer przekonuje, że nie zarządza funduszem, jest tylko doradcą. Razem z nim tłumaczyć się musi jego biznesowy sojusznik Peter Kenyon, człowiek, który o konfliktach interesów wie wszystko. Z autopsji.

Kenyon był najpierw szefem Manchesteru United, potem przeniósł się do Chelsea, bo pojawiły się tam miliardy Romana Abramowicza. Kiedy Chelsea sprowadziła z Porto Jose Mourinho i całą grupę piłkarzy ze stajni Mendesa, to Kenyon podpisał się pod wypłatą 2,9 mln funtów dla – co za niespodzianka – Gestifute International Ltd  zarejestrowanej ze względów podatkowych w Irlandii, powiązanej z Gestifute, czyli agencją menedżerską Mendesa.

Zyski gwarantowane

Miało to być wynagrodzenie za, jak odkrył „Guardian", m.in. „umożliwienie negocjacji między klubami", „doglądanie, czy piłkarze (m.in. Ricardo Carvalho i Paulo Ferreira – przyp. p.w.) mają się dobrze" i byli na czas na treningu i meczu. Wszystkie te bzdury wpisano do umowy, byle tylko nie napisać, że to jest prowizja za działanie w imieniu Chelsea. Bo okazałoby się wtedy, że Mendes jako przedstawiciel piłkarzy negocjował sam ze sobą, a to jest karalne.

Potem Kenyon odszedł do hollywoodzkiej Creative Agents Agency, która stworzyła swój oddział sportowy i do sław, które reprezentuje, m.in. George'a Clooneya i Brada Pitta, dodała Davida Beckhama, Jose Mourinho, Fabio Capello, Cristiano Ronaldo, by wymienić tylko największych. W 2008 r. CAA Sports i Gestifute podpisały biznesowy sojusz.

Wiele wskazuje na to, że założony dziewięć miesięcy temu Quality Sports II Investments LP i jego młodsze i starsze rodzeństwo, czyli fundusze QS I Investments i QS III Investments, to efekty tego sojuszu. Są funduszami zamkniętymi, swoje prospekty emisyjne wysyłają wybranym milionerom z całego świata.

Bariera wejścia to w przypadku QS II 250 tysięcy euro. Fundusz zebrał ponoć od ponad 20 udziałowców 15 mln euro. W prospekcie zapisał, że wyda je na prawa transferowe 15 piłkarzy w wieku od 18 do 23 lat i będzie się starał sprzedawać ich jak najkorzystniej. Obiecuje 10 procent zysków rocznie, zaplanował swoje trwanie na pięć lat, potem zostanie zapewne rozwiązany, a zyski podzielone.

Fundusze inwestycyjne działają w futbolu od lat, stoją za niezliczonymi transferami, miewają ciekawe nazwy: Gol Football Luxembourg, Pearl Design Holding, Turbo Futbol. Południowoamerykańską piłkę nożną omotały już dawno temu, a potem sprawdzone rozwiązania przeniosły do Europy, do tych krajów, które dają największą swobodę działania tzw. trzecim stronom rynku transferowego, czyli do Portugalii, Hiszpanii i Turcji.

Bankrut na zakupach

Benfica Lizbona od dwóch lat prowadzi razem z Banco Espirito Santo fundusz Benfica Stars, Sporting Lizbona ma od dwóch miesięcy Sporting Portugal Fund (zarządzany przez ten sam bank), a Porto było związane z First Portuguese Football Players Fund rozwiązanym w 2008 roku. Każdy z tych funduszy działa na podobnych zasadach jak QSI i przynosi duże zyski. Benfica Stars miał udziały w prawach transferowych do m.in. Angela di Marii i Fabio Coentrao. Tylko na nich dwóch zarobił 11 mln euro. Obu sprzedał do Realu Mendes.

W First Portuguese Football Players Fund agent Jorge miał m.in. Carvalho, Ferreirę i Cristiano Ronaldo. A Cristiano jest twarzą reklamową Banco Espirito Santo. Jaki ten świat mały.

W Anglii i we Włoszech taki udział trzeciej strony jest od niedawna zakazany, piłkarze mają należeć tylko do klubów. Premiership stała się restrykcyjna po nieciekawych doświadczeniach m.in. z Media Sports Investments, funduszem, który handlował Carlosem Tevezem i Javierem Mascherano. Ale wiele lig woli zostawić funduszom furtkę otwartą, zwłaszcza w czasach kryzysu. Bo fundusz może dać ułudę potęgi nawet klubowi, któremu poza długami niewiele zostało.

Kupuje takiemu klubowi piłkarzy, tu ich promuje, ale prawa do ich transferów zachowuje dla siebie. Real Saragossa, lawirujący między niespłacanymi od dawna wierzycielami, sprawił sobie ostatnio bramkarza Roberto za 8,5 mln euro, znanego napastnika Heldera Postigę i kilku innych piłkarzy. Wszyscy są związani z imperium Mendesa. Zapłacił za nich fundusz inwestycyjny. Jaki, tego Real Saragossa nie zdradza.

FIFA samego udziału trzeciej strony nie zakazuje, ale dopuszcza ją jedynie jako inwestora w klubach, zabraniając takim firmom wpływania na decyzje transferowe. Tyle że to walka z cieniem, bo trzeba by stać z nadzorcą nad każdym prezesem i dyrektorem sportowym, tropić piętrowe zależności biznesowe sięgające od Jersey po Kajmany.

Nawet FIFA nie ma takich możliwości, nie mówiąc już o tym, że nie miała dotychczas ochoty. Tym bardziej zaskakująca jest jej gotowość do dania po uszach akurat Mendesowi i Kenyonowi. Podejrzliwi mówią, że ma to związek z doniesieniami, iż firmy obu panów negocjują m.in. z Rupertem Murdochem, Silviem Berlusconim i Florentino Perezem utworzenie superligi europejskiej, która rozbije Ligę Mistrzów i wyssie miliardy euro przechodzące teraz przez kasę UEFA.

UEFA miałaby rękami FIFA dać Mendesowi i Kenyonowi ostrzeżenie, by się w to nie bawili. Cyniczne, ale niewykluczone.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wilkowicz@rp.pl

Wiadomość przeszła u nas niezauważona, choć w kategoriach biznesowo-towarzyskich to sensacja: Jorge Mendes znalazł się u szefów światowego futbolu na cenzurowanym. Agent piłkarski nr 1, prawdziwy władca Realu Madryt, Atletico Madryt i połowy portugalskich klubów, przyjaciel Jose Mourinho i Cristiano Ronaldo, mistrz świata w prowizjach, wybrany na menedżera roku 2010, został przez FIFA wzięty pod lupę.

Sprawa dotyczy piłkarskiego funduszu inwestycyjnego, w którego utworzenie jedna z firm Portugalczyka, Gestifute International Ltd, była zaangażowana. A dokładnie: o konflikt interesów, do którego mogło dojść, gdyby się okazało, że fundusz Quality Sports II Investments LP z wyspy Jersey ma Mendesa w swoich władzach i czerpie zyski z piłkarzy, których ten menedżer transferuje.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku