– Jako drużynę już nas doceniono, teraz pora, żeby kibice zaczęli dostrzegać, jak bardzo wartościowy jest każdy z nas – mówił ostatnio „Rz" Sebastian Mila. Śląsk zakończył rok na pierwszym miejscu z 4 punktami przewagi nad drugą Legią, jednak nie ma w składzie ani jednego zawodnika, za którego ligowi potentaci byliby w stanie dużo zapłacić.
Orest Lenczyk po przedłużeniu kontraktu zbudował drużynę z zawodników odpowiadających mu pod względem charakteru. Śląsk najpierw przestał przegrywać, a potem zaczął grać skutecznie. Wygrał 12 z 17 meczów, strzelając 31 goli – najwięcej w ekstraklasie. Najskuteczniejszy był Johan Voskamp, ale zdobył tylko sześć bramek, co potwierdza, że siłą lidera jest drużyna, a nie gwiazdy.
Śląsk biega i się nie męczy, przygotowanie fizyczne okazało się decydujące. Drużyną kieruje Mila, grający trochę w starym stylu, szybcy są skrzydłowi Waldemar Sobota i Łukasz Madej. Stoper Piotr Celeban strzelił pięć goli, jednocześnie dowodząc dość szczelną obroną.
Jednak bez wzmocnień Śląskowi o tytuł mistrzowski walczyć będzie bardzo trudno. Jesienią przegrał z Wisłą, ale też Widzewem, Koroną i Bełchatowem – ten przypadkowy zestaw świadczy o nieobliczalności drużyny Lenczyka. Do myślenia daje też to, że Śląsk odpadł w kwalifikacjach Ligi Europejskiej z Rapidem Bukareszt, z którym Legia potrafiła później wygrać w grupie dwa razy.
Młoda Legia
Wicelider Legia w zeszłym sezonie kupiła zawodników za 10 milionów złotych, z których gra już tylko jeden – Ivica Vrdoljak. Maciej Skorża utrzymał pracę cudem, a gdy nie spełniono jego życzeń transferowych, z konieczności postawił na młodzież. Po dziesięciu latach funkcjonowania akademii piłkarskiej Legii klub ten jako pierwszy w Polsce zbudował drużynę z wychowanków i świetnie na tym wychodzi. Wreszcie młody zdolny to nie 26-letni zawodnik, ale nastolatek.