Afera rośnie jak na drożdżach

Włoska prokuratura ma dowody, że na zlecenie gangsterów hazardzistów ustawiano mecze w Serie A

Aktualizacja: 26.12.2011 19:33 Publikacja: 26.12.2011 19:26

Afera rośnie jak na drożdżach

Foto: ROL

Korespondencja z Rzymu

Wykryty w lipcu skandal  jest oszustwem o imponującej, międzynarodowej skali. Prokuratura podejrzewa, że w zeszłym sezonie na zlecenie gangsterów ustawiono 22 mecze Serie A.

Śledczy podejrzanych potraktowali jak mafię: podsłuchy założono na telefony i w samochodach, śledzono ich przez całą dobę, aresztowano przed świtem, wreszcie odizolowano w celach z zakazem wizyt, czytania gazet, oglądania telewizji i obietnicą łagodniejszej kary w zamian za zeznania.

Rezultaty tych działań są imponujące: aresztowani ludzie futbolu, przyzwyczajeni do życia w luksusie, zaczynają płakać, a potem sypać, odsłaniając kulisy przestępczego procederu motywowanego dwoma grzechami głównymi: chciwością i pychą.

Aresztowanie w ubiegłym tygodniu ośmiu osób, w tym znanych piłkarzy Cristiano Doniego (117 bramek w barwach Atalanty, gracz reprezentacji w MŚ 2002) i Luigiego Sartora (grał w AS Roma i Interze) oraz  wydanie międzynarodowego nakazu aresztowania ośmiu członków gangu w Singapurze i na Bałkanach to druga odsłona przedstawienia.

Rozpoczęło się ono w lipcu jak komedia, gdy za kratkami wylądowało 16 osób, w tym Beppe Signori, wicemistrz świata z 1994 r., bożyszcze  Rzymu (Lazio) i Bolonii, by teraz zmienić się w dramat odsłaniający kulisy korupcji toczącej  włoski futbol.

Końska dawka

Prokuratura rozpoczęła śledztwo, gdy okazało się, że po meczu trzeciej ligi (Liga Pro) Cremonese – Paganese (14.10.2010) dwóch piłkarzy gospodarzy przewieziono do szpitala, a trzeci wpadł samochodem do rowu, bo ktoś im podał końską dawkę środka uspokajającego.

Dochodzenie wykazało, że zrobił to w przerwie meczu ich własny bramkarz Marco Paoloni, bo zgodnie z umową z gangsterami Cremonese powinno ten mecz przegrać (a wygrało 2:0). Już wówczas stało się jasne, że w kilkunastu meczach niższych kategorii rozgrywek, szczególnie gdy spotkania były bez stawki, manipulowano wynikami pod dyktando gangów.

Czasem chodziło o konkretny wynik, czasem o rozwój wypadków na boisku (np. kombinacja: wynik do przerwy i końcowy), a czasem o liczbę strzelonych goli. Często jednak wyniki nie były po myśli korumpujących, którzy tracili grube pieniądze. Na przykład Signori 60 tys. euro, a jego wspólnicy dalsze 400 tys., bo Lecce dało strzelić Interowi tylko jedną bramkę, a nie trzy. Gangsterzy padli ofiarą przechwałek Paoloniego, który zapewniał, że wszystko ze swoim znajomym Danielem Corvią z Lecce uzgodnił.

Jako że w związku z aferą aresztowano dwóch doradców podatkowych, dentystę, dwóch kioskarzy, słowackiego Roma i bliżej nieznanego Albańczyka, media i kibice uznali wszystko za futbolowy folklor i komedię omyłek, w którą dali się  wplątać Signori i Doni. Przy czym Doni zapewniał o swojej niewinności i udało mu się przekonać fanów, że padł ofiarą pomyłki. Sportowa Temida jednak zdyskwalifikowała obu piłkarzy, a media, opisując aferę, pokpiwały z jej pomysłodawców i uczestników, nazywając ich gangiem Olsena.

Ale prokuratura nadal prowadziła śledztwo. Pierwsze wskazówki, że afera jest poważniejsza, niż sądzono, a jej nici zbiegają się w Singapurze, przyszły z Finlandii, gdzie na współpracę z policją poszedł aresztowany tam w bliźniaczej aferze Singapurczyk Wilson Ray Perumal. Ujawnił, że wszystkim kieruje z jego kraju szajka niejakiego Enga Tan Seeta, a jej współpracownicy działają w Europie, w tym we Włoszech.

Drugi przełom nastąpił, gdy na policję na początku grudnia zgłosił się Simone Farina, obrońca Gubbio (Serie B). Ujawnił, że jego dawny kolega z boiska Alessandro Zamperini oferował mu 200 tys. euro za ustawienie meczu Gubbio – Cesena.

Poza tym podsłuchiwany, śledzony i wzywany na dalsze przesłuchania Doni, widząc, że pętla się zaciska, podarował zamieszanemu w aferę staremu znajomemu Nicoli Santoniemu (odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne piłkarzy Rawenny) 30 tys. euro w zamian za korzystne dla siebie zeznania. Co więcej, opłacił mu adwokata.

Podczas  rozmowy telefonicznej nagranej przez policję obaj na wszelki wypadek mówili falsetem, "bo zło nie śpi". Te trzy wydarzenia pociągnęły za sobą ostatnie aresztowania. Gdy policja o 5 rano zapukała do drzwi Doniego, ten w pidżamie pobiegł do garażu. Chciał uciekać samochodem.

Półbóg płacze

Po dwóch dniach w izolatce Santoni, podobnie jak były piłkarz Cremonese Carlo Gervasoni, zaczął sypać. Zeznania tego ostatniego powiększyły listę podejrzanych o 16 osób. Przyznał, że ustawiał mecze od dwóch lat.

Doni po czterech dniach  izolacji w celi, gdy w czwartek  22 grudnia odwiedzili go dwaj parlamentarzyści Ligi Północnej, kompletnie się rozkleił. Płakał i chciał do domu, do żony i córeczki. Następnego dnia złożył wyjaśnienia. Na tyle obszerne, że w Wigilię wrócił do rodziny, bo prokurator zgodził się zamienić mu celę na areszt domowy.

Włoscy śledczy doszli początkowo do wniosku, że gang singapurski  przy pomocy wywodzących się głównie z krajów bałkańskich pośredników korumpował w miarę skromnie zarabiających piłkarzy niższych klas. Teraz prokuratorzy są przekonani, że stopniowo korupcja zaczęła sięgać Serie A. Badają aż 22 podejrzane mecze ubiegłego sezonu.

Jak zeznał w Finlandii Perumal, jeden ustawiony mecz przynosił gangowi  od pół do półtora miliona euro. Ponoć we Włoszech pod koniec sezonu, gdy kolejność  w tabeli jest w miarę jasna, drużyny, którym nie grozi spadek ani gra w europejskich pucharach, godzą się na ustawienie meczu za 400 tys. euro w Serie A, 100 – 200 tys. w Serie B, a 50 tys. w Lega Pro. Ceny te padły w zeznaniach Perumala i w rozmowach podsłuchanych przez policję.

Wiadomo już, że to, co działo się we Włoszech, to  jeden z wątków afery, która rozlała się na Chorwację, Finlandię, Macedonię, Słowenię, Turcję i Węgry. Prowadząca w Niemczech śledztwo w tej sprawie prokuratura w Bochum jest przekonana, że singapursko-bałkański gang ustawił w Europie co najmniej 200 meczów.

Odważny chłopak

Nikt nie potrafi zrozumieć, dlaczego Signori dał się wciągnąć w ten proceder. Nie miał problemów finansowych, cieszył się  uznaniem fanów w całym kraju. Doni, choć to  tylko lokalny bohater Bergamo, też zarabiał po królewsku.

Jeśli natomiast chodzi o mniej znanych piłkarzy zamieszanych w aferę, publicysta sportowy "La Repubblica" Paolo Berizzi zwraca uwagę na specyficzną subkulturę futbolową, w której liczą się tylko luksusowe samochody i kobiety oraz wakacje w najdroższych hotelach. Właśnie takie życie prowadził do 19 grudnia Zamperini mimo załamania kariery. Kończył ją w ubiegłym roku na Łotwie (Ventspils). Były piłkarz ligi łotewskiej chciał za wszelką cenę żyć jak zarabiający kilka milionów euro rocznie futbolista Serie A. Tego lata wdał się w romans z Nicole Minetti, byłą kochanką Silvia Berlusconiego. Finansował ten styl życia brudnymi pieniędzmi z Singapuru, korumpując przy okazji innych.

Wszyscy podejrzani, z Donim na czele, wpadli już na początku lipca, ale liczyli, że sprawa rozejdzie się po kościach. Zapewniali o swojej uczciwości, a równocześnie dalej oszukiwali. Zamperini ostatnią propozycję korupcyjną złożył Farinie 30 listopada!

Włoscy moraliści sportu załamują ręce. Są przekonani, że wobec powszechności zjawiska ustawiania "nieważnych" meczów musiało o tym wiedzieć całe futbolowe środowisko – piłkarze, trenerzy, prezesi. Mimo to nikt nie zaprotestował. Stąd podejrzenia, że być może pieniądze lądowały nie tylko w kieszeniach skorumpowanych piłkarzy.

Jedynym sprawiedliwym okazał się 29-letni złotowłosy Farina. Mimo że zarabia 90 tys. euro rocznie, czyli  jak na Serie B skromnie, nie dał się skusić, nie przyjął  200 tys. euro i zgłosił korupcję na policję. Są już sygnały, że część środowiska uznała Farinę za zdrajcę, ale trener Squadra Azzurra Cesare Prandelli powołał  go do kadry na zgrupowanie przed meczem z USA  27 lutego, mówiąc: "Chłopak miał odwagę. Nie możemy zostawić go samego".

Farina oczywiście w meczu nie zagra, ale będzie trzy dni ćwiczył i żył w kadrze z najlepszymi piłkarzami Italii. Prandelli wyjaśnił: "To nasz sposób podziękowania za to, co zrobił".

Prezes Gubbio Marco Fioriti skomentował: "Do czego to doszło! Coś, co powinno być normalnym zachowaniem każdego sportowca, jest dziś wydarzeniem tak wyjątkowym, że musimy je nagradzać zaszczytami".

Korespondencja z Rzymu

Wykryty w lipcu skandal  jest oszustwem o imponującej, międzynarodowej skali. Prokuratura podejrzewa, że w zeszłym sezonie na zlecenie gangsterów ustawiono 22 mecze Serie A.

Pozostało 98% artykułu
Piłka nożna
Jamie Bynoe-Gittens. Strzelił gola Bayernowi, chcą go wielkie kluby
Piłka nożna
Barcelona zawiodła. Robert Lewandowski - też
Piłka nożna
Jan Furtok niejednej bramki. Chłopak z Giszowca dawał ludziom radość
Piłka nożna
Skandaliczne transparenty kibiców Omonii na meczu z Legią. Minister sportu reaguje
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
PIŁKA NOŻNA
Legia i Jagiellonia pracują na Polski, to może być historyczny sezon
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością