Grzegorz Lato wie, że nie ma szans na reelekcję, i chce już tylko w spokoju, bez wpadek dokończyć kadencję. Wyciszył się, jego śmiech rzadko słychać w telewizji. Podobno nie podjął jeszcze decyzji, czy wystartuje w wyborach, ale chyba nikt na poważnie go do tego nie namawia.
– Wystarczy umieć liczyć. Po pierwsze: wpadek w tej kadencji jest ponad 30 i ocenia się ją zdecydowanie negatywnie. Po drugie: Lato nie uzbiera już wystarczającej liczby głosów. Większość osób, z którymi pracuję, nie ma dobrego zdania o tym, co się dzieje w związku w kwestiach finansowych czy jawności transakcji – mówi „Rz" Jacek Masiota, członek zarządu PZPN.
Masiota traktowany jest jako lider młodej opozycji. Nowoczesnej, w dobrze skrojonych garniturach. Twierdzi, że nie zdecydował się jeszcze, czy będzie kandydował, bo nie ma to sensu. PZPN skupia się teraz na Euro. „Kto teraz ogłosiłby, że rozpoczął kampanię, od razu by przegrał" – powtarzają wszyscy, którzy po cichu kampanię prowadzą już od kilku miesięcy.
Niemal każdy z potencjalnych kandydatów na prezesa zgłosił się do Kazimierza Grenia, szefa związku na Podkarpaciu, który wygrał wybory Lacie cztery lata temu i nadal ma wielu kolegów głosujących tak, jak poprosi.
– Nie ukrywam, miałem trzy randki. Ale jeszcze się nie ożeniłem – mówi „Rz" Greń. O spotkanie przy okazji meczu z Włochami poprosił Zbigniew Boniek, który kandydował już w poprzednich wyborach.