Afrykańskie kibicowanie to nie tylko tańce i śpiewy

Bitwy kibiców, ranni błagający o pomoc, ciała zmarłych układane w szatni, policja przyzwyczajona, że strzelać można zawsze. Taka jest codzienność futbolu w Afryce

Publikacja: 09.02.2012 23:48

Afrykańskie kibicowanie to nie tylko tańce i śpiewy

Foto: AFP

Kto zbudował sobie obraz afrykańskiego kibicowania na podstawie mundialu w RPA, ten byłby zaskoczony tym, co dzieje się przy mniej odświętnych okazjach. Tańce i śpiewy to nie jest cała prawda o trybunach na  Czarnym Lądzie.

Kiedy szaleństwo ogarnia tłum, tragedia osiąga niewyobrażalne rozmiary. Tak jak dziesięć lat temu podczas ligowego meczu w Ghanie. Tam nie wmieszała się polityka, jak niedawno w Egipcie, wystarczyły głupota i niedbalstwo. Ktoś pod koniec meczu zaczął rzucać krzesełka na płytę boiska.

Policja – ten temat przewija się nieustannie – zamiast opanować wzburzony tłum, użyła gazu łzawiącego, wywołując panikę. W efekcie zginęło ponad 120 osób, zagniecionych przez przerażonych ludzi. Ginących nie miał kto ratować, bo służby medyczne przed końcem meczu opuściły stadion.

To nie wyjątek, raczej reguła. Kibice biją się w Czarnej Afryce, w Egipcie i w Tunezji.  Fani z Maroka oberwą w Tunisie, za chwilę nad Nilem zaatakują Tunezyjczyków (fani kairskiego klubu Zamalek przeciwko Club Africain). Przemoc jest obecna jak Afryka długa i szeroka. Najsłynniejszy atak miał miejsce dwa lata temu, gdy autokar reprezentacji Togo został ostrzelany podczas Pucharu Narodów Afryki przez rebeliantów w prowincji Kabinda (Angola). Zginął kierowca, kilku piłkarzy zostało rannych. Sprawców nie znaleziono do dziś.

W 2007 roku kibice w Lagos  (Nigeria) obrzucili kamieniami autokar sudańskiej drużyny Al-Merreikh w odwecie za śmierć dziesięciu nigeryjskich żołnierzy z misji pokojowej w Sudanie.

Porażka  Togo z  Mali w październiku 2007 roku oznaczała dla gospodarzy koniec marzeń o udziale w Pucharze Narodów Afryki. Rozwścieczony tłum wtargnął na boisko i zaatakował gwiazdy rywali Frederica Kanoute oraz Mamadiego Sidibe. Bardziej poszkodowany był Sidibe, zraniony w ramię. Piłkarze musieli uciec do szatni.

Kibice biją się między sobą i biją piłkarzy wszędzie, jak Afryka długa i szeroka

To była dogrywka po tym, co stało się dwa lata wcześniej, gdy kibice Mali po porażce swojego zespołu  z Togo zaczęli demolować stolicę Bamako, a budynek, w którym mieścił się komitet olimpijski, spalili. Rozwścieczony tłum krzyczał: – Dajcie nam Kanoute i Bakayoko, a zabijemy ich!

Odbywający się właśnie w Gwinei Równikowej i Gabonie turniej o Puchar Narodów Afryki  też mógł się zacząć od tragedii. Na mecz otwarcia kibice mieli być wpuszczani pojedynczo, ale gdy tłum zaczął napierać na bramki wejściowe, policja użyła gazu łzawiącego. Na szczęście ktoś się zorientował, że tragedia wisi w powietrzu, i  otworzył bramy.

W Egipcie każdy, kto chciał, mógł  dostrzec, że czarne chmury nadciągają. 7 września, podczas meczu z zespołem Kima Asuan, kibice Al-Ahly Kair śpiewali pieśni obrażające obalonego prezydenta Hosniego Mubaraka. Policja próbowała opanować tłum i doszło do zamieszek, rannych zostało wielu  policjantów. Pomimo tego ostrzeżenia nie zrobiono nic i w Port Saidzie zginęło 79 osób.  Zawodnicy Al-Ahly po meczu z Al-Masry wyjeżdżali ze stadionu transporterem opancerzonym, a do Kairu odlecieli śmigłowcem.

O tej tragedii było głośno, bo to jednak Egipt, w Czarnej Afryce ludzie giną bez rozgłosu. Także na stadionach.

Kto zbudował sobie obraz afrykańskiego kibicowania na podstawie mundialu w RPA, ten byłby zaskoczony tym, co dzieje się przy mniej odświętnych okazjach. Tańce i śpiewy to nie jest cała prawda o trybunach na  Czarnym Lądzie.

Kiedy szaleństwo ogarnia tłum, tragedia osiąga niewyobrażalne rozmiary. Tak jak dziesięć lat temu podczas ligowego meczu w Ghanie. Tam nie wmieszała się polityka, jak niedawno w Egipcie, wystarczyły głupota i niedbalstwo. Ktoś pod koniec meczu zaczął rzucać krzesełka na płytę boiska.

Pozostało 84% artykułu
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc
Piłka nożna
Wraca portugalska szkoła. Manchester United wybrał nowego trenera
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Piłka nożna
„Fryzjer” na wolności. Były szef piłkarskiej mafii opuścił przedterminowo więzienie