Spotkajmy się na stadionie bez krat

Jeżeli w sobotę – jak zapowiadają obie strony – dojdzie w Warszawie do pokojowej manifestacji kibiców Legii i Wisły Kraków pod Stadionem Narodowym, to być może mecz o Superpuchar warto było odwołać. Zobaczyć ich razem i się nie bać – bezcenne.

Publikacja: 10.02.2012 19:50

Kibice polskich drużyn klubowych muszą nas przekonać, że awanturujący się ultrasi to margines, że nowe stadiony zbudowane na Euro (przede wszystkim Stadion Narodowy) nie będą areną ich bitew.

Fani reprezentacji Polski już zdobyli nasze zaufanie, gdy idą na mecz z dziećmi, jesteśmy spokojni – u nas i za granicą. To po prostu rozbawiony biało-czerwony tłum. Kibice klubowi, których futbol interesuje jedynie poprzez identyfikację ze swoją drużyną, to wciąż strach: czy nie pobiją się na stadionie, czy nie spalą miasta, tak jak Legia spaliła Wilno. Właśnie ten strach sprawił, że nie ma meczu o Superpuchar.

Kiedy w ubiegłym roku po finale Pucharu Polski Legia – Lech premier Donald Tusk zamykał stadiony dla publiczności, kibice poczuli, że są poważną siłą, nie tylko na trybunach. Politycy natychmiast wykorzystali ich gniew, a media dołożyły swoje: wywiady z przywódcą ultrasów Legii, pseudonim Staruch, ukazywały się od „Gazety Polskiej" przez „Rzeczpospolitą" po „Politykę". Kibice staną się siłą jeszcze poważniejszą, jeśli przestaną być zatomizowani, jeśli pokażą, że łączy ich futbol, a nie tylko wola walki z tymi, którzy noszą inne barwy. Będą wtedy mogli dużo skuteczniej domagać się przestrzegania swoich praw – także w konfrontacji z policją i służbami porządkowymi (dziś mówią, że często są prowokowani i traktowani jak bydło).

Dlatego warto patrzeć na to, co będzie działo się w sobotę w Warszawie, czy kibice Wisły i Legii przyjdą razem pod Stadion Narodowy i czy ta wspólnota będzie miała inny cel niż zadyma. Jeśli tak się stanie, być może zrobią pierwszy krok, by kiedyś wejść także na trybuny tego stadionu, gdzie nie ma krat, zasieków ani klatek dla kibiców drużyny gości. Straszą one na wielu polskich stadionach (np. w Pruszkowie klatka wygląda jakby była wypożyczona z zoo).

Dziś dla wielu Polaków kibic futbolu to prawie przestępca, z bywania na meczach poza lożą dla VIP-ów trzeba się tłumaczyć. Oczywiście trochę przesadzam, ale bardzo bym chciał, by kibice Legii i Wisły udowodnili, że już nie musimy się ich bać.

Reklama
Reklama

Tak na dobry początek roku, na kilka miesięcy przed mistrzostwami Europy.

Jest sporo do wygrania, dla nich i dla nas.

 

Mirosław Żukowski, kierownik działu sportowego „Rz"

Kibice polskich drużyn klubowych muszą nas przekonać, że awanturujący się ultrasi to margines, że nowe stadiony zbudowane na Euro (przede wszystkim Stadion Narodowy) nie będą areną ich bitew.

Fani reprezentacji Polski już zdobyli nasze zaufanie, gdy idą na mecz z dziećmi, jesteśmy spokojni – u nas i za granicą. To po prostu rozbawiony biało-czerwony tłum. Kibice klubowi, których futbol interesuje jedynie poprzez identyfikację ze swoją drużyną, to wciąż strach: czy nie pobiją się na stadionie, czy nie spalą miasta, tak jak Legia spaliła Wilno. Właśnie ten strach sprawił, że nie ma meczu o Superpuchar.

Reklama
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama