Villas-Boas bardzo dobrze zna włoską piłkę. Przez rok asystentury u Jose Mourinho, gdy ten prowadził Inter Mediolan, odpowiadał za rozpracowanie gry rywali. Jeździł po całym kraju z grubym zeszytem. Gdy dwa miesiące temu już jako pierwszy trener Chelsea dowiedział się, że zmierzy się z Napoli, zbladł. –„To najtrudniejszy rywal, na jakiego mogliśmy trafić" – powiedział.
Chelsea nie wygrała czterech ostatnich spotkań, w ostatnich dziesięciu lepsza była tylko dwa razy. W Premiership walczy o czwarte miejsce, żeby w przyszłym sezonie wystartować w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Villas-Boas jest statystycznie najgorszym trenerem drużyny od czasów Ruuda Gullita, który w 1998 roku miał uczyć Chelsea „seksownego futbolu".
Po sobotnim remisie 1:1 z Birmingham w Pucharze Anglii Villas-Boas zapewnił o niesłabnącym zaufaniu, jakim darzy go Roman Abramowicz. Wie jednak, że szacunku nie ma już u wielu piłkarzy. – Nie wszyscy mnie wspierają, ale nie muszą – przyznał.
Kamery wychwyciły Didiera Drogbę, który zrobił kolegom dodatkową odprawę w tunelu po pierwszej połowie. Villas-Boas denerwuje się na sugestie, że to jego napastnik znalazł pomysł na uratowanie remisu. Piłkarze za słabe wyniki nie boją się jednak obarczyć trenera nawet w wywiadach dla prasy. John Terry, Frank Lampard czy Drogba oczerniają Portugalczyka przed Abramowiczem. O tym, że pozostają w kontakcie z Mourinho, wie cała Anglia.
Dla Villasa-Boasa mecze z Napoli mogą być spotkaniami o posadę. A Napoli nie ma nic do stracenia – w osiem lat wygrzebało się z trzeciej ligi włoskiej do najlepszej szesnastki LM. Jesienią poradziło sobie w grupie śmierci, zostawiając za plecami lidera Premiership – Manchester City.