Stadion Legii na meczu ligowym jeszcze nigdy nie gościł takich tłumów. 29 tysięcy kibiców przyszło zobaczyć, jak ich drużyna idzie po mistrzostwo Polski miażdżąc po drodze lokalnego rywala. Po meczu słychać było gwizdy – derby bez goli i wielkich emocji szybko zostaną zapomniane.
– Walki było bardzo dużo, drużyny zostawiły na boisku wiele krwi i potu, ale chyba jednak zapomnieliśmy o piłce – podsumował trener Legii Maciej Skorża.
Remis jest sukcesem Polonii. W tym roku przegrała już z Bełchatowem i Widzewem, a Jackowi Zielińskiemu co bardziej zorientowani w humorach prezesa Józefa Wojciechowskiego, sugerowali pakowanie walizek. Wojciechowski dzwonił już ponoć do Czesława Michniewicza, ale w ostatniej chwili dał się przekonać, by dać obecnemu trenerowi jeszcze jedną szansę. 0:0 na Łazienkowskiej pozostawia Polonię pięć punktów za Legią, pokazuje jednak, że drużyna nawet bez Łukasza Trałki, Roberta Jeża, Bruno czy Marcina Baszczyńskiego, jest w stanie na obcym stadionie zatrzymać faworyta do mistrzostwa.
Mądra gra w obronie, trzymanie zawodników Legii 30 metrów od własnego pola karnego, groźne rzuty rożne i szybkie akcje skrzydłami – Polonia znalazła lekarstwo na siłę uderzeniową gospodarzy, której boi się niemal cała liga. Świetnie bronił Sebastian Przyrowski: dwa razy nie dał się pokonać Danijelowi Ljuboi z rzutów wolnych, w ostatniej minucie stał tam, gdzie powinien przy strzale Nacho Novo.
– Nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna, ale zdobyliśmy punkt, który musimy docenić, biorąc po uwagę przebieg całego meczu – mówił Zieliński.