Pomysł był prosty. Zatrudnić zagranicznego, młodego trenera, dyrektora sportowego z notesem grubszym od portfela, sprowadzić piłkarzy, którzy mieliby problemy z grą na Zachodzie, i wreszcie awansować do Ligi Mistrzów. Na tym punkcie właściciel klubu Bogusław Cupiał ma obsesję i co jakiś czas stawia na inne rozwiązanie.
Holendrzy Robert Maaskant, Stan Valckx i ich armia zaciężna wywalczyli mistrzostwo, a Ligę Mistrzów przegrali w ostatnim meczu – z APOEL Nikozja po utracie decydującego gola kilka minut przed końcem. Wtedy wszystko zaczęło się sypać, drużyna przestała liczyć się w walce o mistrzostwo Polski. Sytuację próbował ratować Kazimierz Moskal, ale jemu Cupiał tak naprawdę nigdy nie zaufał.
Przy Reymonta zatrudniono teraz ekipę sprzątającą – bałaganu po modelu zagranicznym nie da się po prostu zamieść pod dywan. Nowi władcy obiecują też, że będą się wsłuchiwać w głos trybun.
– W obecnym składzie kilku więcej Polaków w drużynie nie osłabiłoby zespołu. Sytuacja w spółce, we wszystkich aspektach: finansowym, medialnym czy gospodarczym, wymaga gruntownej i chłodnej analizy. Pomysł z Ligą Mistrzów wywalczoną drogą na skróty nie wypalił – mówi „Rz" Jacek Bednarz, zwolniony z Wisły w roku 2009, a teraz wracający jako wiceprezes do spraw sportowych.
Cupiał postawił też na młodego trenera z Polski, ale Michał Probierz w tym sezonie dużo już nie zmieni. – Przejmuję zespół w takim momencie, że trzeba walczyć o miejsce w europejskich pucharach. Gdybym obiecał tytuł, byłbym oszustem – stwierdził na pierwszej konferencji prasowej.