Reklama

Nerwy w Legii: tylko remis z Wisłą

W Krakowie nie było goli, ale nie zabrakło emocji. Legia kończyła mecz w dziewiątkę, Maciej Skorża wyrzucony na trybuny

Publikacja: 31.03.2012 02:24

Nerwy w Legii: tylko remis z Wisłą

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Skorży trochę puszczają nerwy, bo czuje, jak bliskie na wyciągnięcie ręki mistrzostwo coraz bardziej mu się oddala. W Legii mogą zaklinać rzeczywistość i cieszyć się liczbą podań do przodu, ale pora powiedzieć głośno i wyraźnie: drużyna przeżywa kryzys. Razem z meczem w Pucharze Polski  zremisowała czwarte spotkanie z rzędu. W Krakowie mierzyła się z Wisłą tak słabą, jak nie była już dawno, i mogła jej symbolicznie odebrać mistrzostwo Polski, ale nie potrafiła.

Ważną rolę w meczu odegrał sędzia Daniel Stefański z Bydgoszczy. Prowadził zawody skrupulatnie, widział wszystko i za każdym razem odgwizdywał faul. – Czy Legia grała brutalnie? Nie, tak się gra teraz w piłkę, ale czerwone kartki były zasłużone – mówił przed kamerami Canalu Plus kapitan Wisły Cezary Wilk.

Janusz Gol zszedł z boiska po drugiej żółtej kartce już w 51. minucie. Artur Jędrzejczyk dołączył do niego w szatni w 79. minucie. Zanim sędzia podjął chyba trochę pochopną decyzję na boisku, pojawił się Skorża – niby odciągał pozostałych zawodników od arbitra, ale musiał też powiedzieć mu kilka przykrych słów, bo po chwili został odesłany na trybuny.

– Nie mam żalu do sędziego. Poniosło mnie. To część naszej pracy, żeby zorientować się, na ile sędzia pozwala, i dostosować się do jego wymagań. A nie pozwalał na dużo – mówił po spotkaniu Skorża.

Sędzia widowisko zepsuł, bo stało się jednostronne, ale kiedy obie drużyny grały w pełnych składach, też niewiele się działo. Osman Chavez nie trafił z bliska po strzale głową, Miroslav Radović zawiódł w sytuacji jeden na jednego z Sergeiem Pareiko. W Legii najlepsi byli Rafał Wolski i Danijel Ljuboja, który akurat w tym meczu pracował więcej niż w całej rundzie.  W Wiśle największe zagrożenie było ze strony Maora Meliksona. Ci, którzy liczyli na spektakularny powrót do składu Patryka Małeckiego, na telewizyjnych powtórkach byli w stanie wyczytać z jego ust jedynie spektakularne przekleństwa po nieudanych zagraniach.

Kiedy sędzia pokazał czerwoną kartkę, role zostały podzielone – Wisła atakowała chaotycznie, a Legia heroicznie się broniła. Im bliżej końca, a Stefański przedłużył spotkanie o pięć minut, akcje stawały się już coraz czytelniejsze. W drużynie Michała Probierza nie było nikogo, kto próbowałby chociaż złamać szablon, nawet Melikson widział tylko jedną drogę do bramki przeciwnika.

– Legia jest liderem, a ja nie jestem cudotwórcą. Na boisku byli wszyscy ofensywni zawodnicy. Niczego więcej nie zmienię, nie wprowadzę nowych piłkarzy, bo ich nie mam – mówił Probierz.

Reklama
Reklama

Dla Wisły to także było trzecie ligowe spotkanie bez zwycięstwa, ale Wisła o mistrzostwo nie walczy już od dłuższego czasu. To Legia sama stawia się w podbramkowej sytuacji. W najbliższą sobotę gra na własnym boisku z Ruchem Chorzów, który depcze jej po piętach, a Skorża nie dość, że sam zapewne zostanie ukarany za porywczość, będzie musiał wymyślić swoją drużynę bez Jędrzejczyka oraz dwóch defensywnych pomocników: Gola i Jakuba Rzeźniczaka, bo każdy z nich w spotkaniu z Wisłą zobaczył czwartą żółtą kartkę w sezonie.

Legia ma trzy punkty przewagi nad drugim w tabeli Śląskiem, który w niedzielę gra z Polonią w Warszawie. Goście przyjeżdżają do stolicy w środku awantury na szczytach. Przewodniczący Rady Nadzorczej Włodzimierz Patalas zarzucił należącej do Zygmunta Solorza firmie Bithell Holdings niewywiązywanie się ze zobowiązań finansowych i ogłosił, że kasa jest pusta. Wieczorem główny udziałowiec oświadczył, że zrealizuje wszystkie wpłaty zgodnie z umową.

 

Piątek: • Wisła – Legia 0:0. • PGE GKS Bełchatów – Lechia Gdańsk 1:3 (M. Żewłakow 61 – A. Traore 41, S. Madera 48, P. Grzelczak 78)

Skorży trochę puszczają nerwy, bo czuje, jak bliskie na wyciągnięcie ręki mistrzostwo coraz bardziej mu się oddala. W Legii mogą zaklinać rzeczywistość i cieszyć się liczbą podań do przodu, ale pora powiedzieć głośno i wyraźnie: drużyna przeżywa kryzys. Razem z meczem w Pucharze Polski  zremisowała czwarte spotkanie z rzędu. W Krakowie mierzyła się z Wisłą tak słabą, jak nie była już dawno, i mogła jej symbolicznie odebrać mistrzostwo Polski, ale nie potrafiła.

Ważną rolę w meczu odegrał sędzia Daniel Stefański z Bydgoszczy. Prowadził zawody skrupulatnie, widział wszystko i za każdym razem odgwizdywał faul. – Czy Legia grała brutalnie? Nie, tak się gra teraz w piłkę, ale czerwone kartki były zasłużone – mówił przed kamerami Canalu Plus kapitan Wisły Cezary Wilk.

Janusz Gol zszedł z boiska po drugiej żółtej kartce już w 51. minucie. Artur Jędrzejczyk dołączył do niego w szatni w 79. minucie. Zanim sędzia podjął chyba trochę pochopną decyzję na boisku, pojawił się Skorża – niby odciągał pozostałych zawodników od arbitra, ale musiał też powiedzieć mu kilka przykrych słów, bo po chwili został odesłany na trybuny.

Reklama
Piłka nożna
Goncalo Feio wraca do Polski. Niespodziewany zwrot akcji
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Piłka nożna
Dani Alves. Wyszedł z więzienia, zawarł pakt z Bogiem
Piłka nożna
Grzegorz Krychowiak ogłosił, że kończy karierę. Teraz film, podcast i kurs trenera
Piłka nożna
Grzegorz Krychowiak w lidze okręgowej. Bez piłki by sobie poradził
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Piłka nożna
Legia - Lech. Niespodzianki są dla Europy, dla Ekstraklasy zostaje nuda
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama