Nie ma w lidze żadnej drużyny, która odstaje poziomem od reszty na tyle, by wskazać ją jako faworyta. Legia w piątek zremisowała z Wisłą 0:0, pokazała bezradność, kończyła mecz w dziewiątkę i co być może ważniejsze – straciła Artura Jędrzejczyka, Jakuba Rzeźniczaka i Janusza Gola, którzy za żółte kartki nie wystąpią w następnej kolejce. A będzie to kolejka wyjątkowa, bo w Wielką Sobotę na Łazienkowską przyjedzie Ruch Chorzów – sensacyjny wicelider.
Piłkarze Waldemara Fornalika nie tylko wygrywają, ale grają ładnie. Nie ma w drużynie wielkich nazwisk, Andrzej Niedzielan jest zaledwie rezerwowym. Fornalik zbudował zespół trochę na niechcianych, trochę na młodych, ale są też zawodnicy związani z klubem i regionem. Wiatru w żagle na pewno dodało piłkarzom podpisanie umowy z nowym sponsorem – firmą Węglokoks, największym polskim eksporterem węgla kamiennego. Umowa ma zostać przedłużona na kolejny sezon, a właściciele Węglokoksu pytani o cel, mówią: „Minimum mistrzostwo".
Ruch w sobotę wygrał w Łodzi z Widzewem 2:1 po kolejnych golach Macieja Jankowskiego i Arkadiusza Piecha, dzięki czemu zbliżył się do Legii na jeden punkt. Piech, Jankowski i Paweł Abbott tworzą jedyny taki atak w ekstraklasie. W żadnym innym klubie Polacy nie znaczą tak dużo w ofensywie. Trójka z Chorzowa strzeliła razem w lidze już 23 gole. Najwięcej – 9 – ma Piech, który przedłużył kontrakt z Ruchem do czerwca 2013 roku, chyba tylko po to, by latem klub dostał za niego korzystną cenę.
Wczoraj szansę na zrównanie się z Legią punktami miał Śląsk Wrocław, przegrał jednak w Warszawie 0:3 z Polonią. Zimowy sen piłkarzy Oresta Lenczyka o mistrzostwie to już prehistoria. Przy Konwiktorskiej Śląsk nie potrafił wygrać już szóstego na siedem meczów w tym roku.
Źle się też dzieje wokół drużyny. Lenczyka męczy syndrom oblężonej twierdzy – powtarza, że zwycięstwa jego zespołu martwiły w klubie tych, których powinny cieszyć. Tuż przed meczem z Polonią poinformowano, że kasa Śląska jest pusta. Informacja o tym, że główny udziałowiec jednak wywiąże się z zobowiązań, przeszła już dużo ciszej. I na koniec, tak zwyczajnie – Lenczyk i Śląsk nie mają argumentów w walce o tytuł, we Wrocławiu są za słabi piłkarze.