Kto pierwszy doczołga się do mety

Wszyscy grają dla Legii, ale Legia z tego nie korzysta. Lech Poznań wreszcie na dobrym torze do Europy

Publikacja: 16.04.2012 02:05

Legia wygrywała z Widzewem od 2001 roku. Jacek Magiera, teraz trener w Legii, wtedy piłkarz Widzewa, wspominał przed rozpoczęciem sobotniego spotkania: – 11 lat temu następnego dnia po zwycięstwie, w szatni ktoś wywiesił kartkę z napisem "koniec sezonu", mimo że do końca rozgrywek zostało jeszcze sporo czasu. Dla kibiców ważne było jednak tylko to spotkanie.

Legia w Łodzi miała dużo do wygrania, bo trzy godziny wcześniej w Bielsku-Białej Podbeskidzie wyrwało Śląskowi Wrocław punkt w ostatniej minucie. Co prawda, biorąc pod uwagę tylko wyniki z tego roku, Śląsk byłby w strefie spadkowej, ale jako że drepcze Legii po piętach, ciągle – na siłę – traktowany jest jako kandydat do mistrzostwa.

Po zremisowanym 1:1 meczu z Podbeskidziem, kibice Śląska obrażali piłkarzy i Zygmunta Solorza, którego firma posiada większościowy pakiet akcji. Przygnębieni zawodnicy z Wrocławia liczyli na Widzew w spotkaniu z Legią, by pozwolić sobie na życie marzeniami o mistrzostwie jeszcze przynajmniej przez tydzień. Legia oczywiście z prezentu Śląska nie skorzystała. W tym sezonie gra fair – gdy przeciwnik, z którym ściga się o tytuł, traci punkty, Legia solidarnie na niego czeka. Z Widzewem, po jedenastu z rzędu zwycięstwach, tym razem zremisowała. Prowadzenie dał Michał Kucharczyk, wyrównał z rzutu karnego Radosław Matusiak. Dla Matusiaka, wychowanka Widzewa, był to dopiero drugi gol dla tej drużyny w karierze.

Widzew w drugiej połowie był bliższy zwycięstwa, Legia wydawała się bezsilna. Obrona lidera, pierwszy raz w tym sezonie bez kontuzjowanego Michała Żewłakowa, była mało zwrotna, wolna. W takim zestawieniu (Dickson Choto – Inaki Astiz) długo nie utrzyma najlepszej średniej w Europie, od tej pory Legia traciła tylko pół gola na spotkanie. Piłkarze z Warszawy trochę narzekali na boisko, gdzie zamiast trawy więcej było piachu. Po niedawnej śmierci osoby odpowiedzialnej za nawierzchnię, w Łodzi nie zatrudniono nikogo nowego.

Nie lepsze boisko jest w Poznaniu, ale Lech chyba nauczył się czynić z niego swój atut. Do pierwszego składu wrócili Grzegorz Wojtkowiak i Artjom Rudniew, a na trybuny – kibice. Seria dobrych wyników zachęciła 20 tysięcy osób do obejrzenia meczu z Lechią Gdańsk na żywo.

Rudniew nie wykorzystał dwóch świetnych okazji, raz nie trafił nawet z trzech metrów, ale Lech wygrał 2:1 po golu Mate-usza Możdżenia na pięć minut przed końcem. W ostatnich siedmiu spotkaniach drużyna z Poznania przegrała tylko raz. Trener Mariusz Rumak ma dużo lepszą średnią niż Jose Mari Bakero i chociaż czasami wydaje się być na siłę oryginalny przy ustalaniu taktyki i składu, bronią go wyniki. Lech wrócił do walki o europejskie puchary, które uchroniłyby klub przed cięciem budżetu. W tym sezonie prawo do eliminacji Ligi Europejskiej może dawać nawet czwarte miejsce w ekstraklasie.

Coraz goręcej robi się za to w Lechii, bo drużyna Pawła Janasa wyprzedza w tabeli już tylko ŁKS Łódź i Cracovię i musi nerwowo oglądać się za siebie. Pomysłu na drużynę z Gdańska nie mieli w tym sezonie Tomasz Kafarski i Rafał Ulatowski, niczego nie wymyślił także Paweł Janas. PGE Arena w przyszłym sezonie może być najpiękniejszym stadionem w pierwszej lidze i gościć na przykład Termalikę Nieciecza. No, chyba że Nieciecza awansuje w tym czasie do ekstraklasy.

Dla Legii zagrał nie tylko Śląsk. Korona jeszcze w piątek przegrała u siebie z Zagłębiem Lubin, a w niedzielnych derbach Śląska Ruch bezbramkowo zremisował z Górnikiem, chociaż przeważał przez całe spotkanie.

Pierwszego hat-tricka w ekstraklasie zdobył Cwetan Genkow. Wisła Kraków prowadziła 3: 0 z ŁKS Łódź, ale ci, którym przeszła przez głowę myśl o odrodzeniu, bardzo szybko zostali sprowadzeni na ziemię przez gości, którzy strzelili dwa gole i do ostatnich minut walczyli przynajmniej o remis.

– Zrobiliśmy horror z meczu, który mógł być ładny. Bardzo trudno ocenić, dlaczego w 20 minut tak bardzo może się odmienić oblicze zespołu. Zdawałem sobie sprawę, że zawodnicy mogą być zmęczeni po 120 minutach w Pucharze Polski. Zostały cztery mecze, musimy je wygrać i czekać na cud. Może cud w Krakowie się zdarzy – mówi Michał Probierz.

Cud ma dać Wiśle europejskie puchary. Niezależnie od tego, na którym miejscu drużyna skończy rozgrywki, w Krakowie będzie rewolucja.

Legia wygrywała z Widzewem od 2001 roku. Jacek Magiera, teraz trener w Legii, wtedy piłkarz Widzewa, wspominał przed rozpoczęciem sobotniego spotkania: – 11 lat temu następnego dnia po zwycięstwie, w szatni ktoś wywiesił kartkę z napisem "koniec sezonu", mimo że do końca rozgrywek zostało jeszcze sporo czasu. Dla kibiców ważne było jednak tylko to spotkanie.

Legia w Łodzi miała dużo do wygrania, bo trzy godziny wcześniej w Bielsku-Białej Podbeskidzie wyrwało Śląskowi Wrocław punkt w ostatniej minucie. Co prawda, biorąc pod uwagę tylko wyniki z tego roku, Śląsk byłby w strefie spadkowej, ale jako że drepcze Legii po piętach, ciągle – na siłę – traktowany jest jako kandydat do mistrzostwa.

Pozostało 83% artykułu
Piłka nożna
Omar Marmoush. Egipcjanin, który rzucił wyzwanie Harry'emu Kane'owi
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Derby dla Barcelony. Trzy gole w pół godziny, a później emocje opadły
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc