Taniec z przeznaczeniem

Mógł być mistrzem tańca towarzyskiego, jest królem karnych. Przemysława Tytonia trudno wyprowadzić z równowagi

Publikacja: 09.06.2012 02:16

Każdy chciał mu coś podpowiedzieć, gdy nakładał rękawice i poprawiał sznurówki, a on nie słuchał. Zapamiętał tylko, że Adam Matuszczyk, jego najlepszy przyjaciel w kadrze, przytulił go i powiedział: „Tytek. To jest twoja szansa. Zrób historię".

Tyle mu wystarczyło, podpowiedzi nie potrzebował. Ma swoje sposoby na rzuty karne. Jakie? – tego nie zdradzi. Ale działają. W Holandii nazywają go „penaltykiller", w ostatnim sezonie w PSV Eindhoven obronił m.in. ważnego karnego półfinale z Heerenveen. Trenerzy mu wtedy proponowali, żeby spojrzał przed półfinałem, jak rywale wykonują jedenastki. Wolał nie patrzeć. – Wierzę w przeznaczenie. I w to, że Bóg pomaga mi w ważnych momentach. Dziękuję mu, że było mi dane zrobić coś takiego. Czy od razu wiedziałem, że trzeba się rzucić w lewą stronę, niech pozostanie moją tajemnicą – mówił po obronie strzału Giorgiosa Karagounisa.

Jak ma nie wierzyć w przeznaczenie ktoś, kto miesiąc temu był trzecim bramkarzem kadry, a dziś po kontuzji Łukasza Fabiańskiego i czerwonej kartce dla Wojciecha Szczęsnego staje się jej nadzieją. Ktoś, kto jeszcze dziewięć miesięcy temu nie wiedział, czy wróci do bronienia po ciężkim wstrząśnieniu mózgu w meczu ligowym, i ktoś, kto się zawsze porywał na wyzwania, wydawało się, ponad siły, a zawsze wychodziło na jego. Nawet wtedy, gdy jako młody tancerz towarzyski, w parze z siostrą mistrz Polski jedenasto- i dwunastolatków, musiał zdecydować: taniec czy futbol, i postawił na piłkę.

Kiedyś pytali, czego bramkarz z Górnika Łęczna szuka w lidze holenderskiej. Potem, gdy już zapracował na nazwisko w Rodzie Kerkrade, po co mu transfer do PSV, przecież tam jest Andreas Isaksson, który w kadrze Szwecji rozegrał ponad 80 meczów, zarabia milion euro, i miejsca nie odda. A Tytoń przyszedł i grzecznie ale stanowczo zapowiedział, że będzie walczył o miejsce w składzie. Gdy to samo mówił niedawno na początku zgrupowania kadry, znów odpowiedzią były znaczące uśmiechy. Teraz on się uśmiecha, zwłaszcza gdy mówią, że był bohaterem pierwszego meczu. – Bohater siedział obok trenera na konferencji prasowej – mówił o Robercie Lewandowskim. – Ja wiem, że dziś jest tak, a jutro może być inaczej, i za żadnego bohatera się nie uważam. Adaś Matuszczyk prosił, żebym zrobił historię. Zrobiłem na razie historyjkę.

Za to go lubią i cenią w Holandii: za spokój, za to, że trzyma nogi na ziemi, i za to, że mówi mądrze, świetnym niderlandzkim. Trafił do Holandii pięć lat temu, uciekając z degradowanego za korupcję Górnika Łęczna. Miał wtedy 20 lat, za sobą ledwie 20 meczów w Łęcznej, gdzie na niego postawił ówczesny trener Bogusław Kaczmarek. – Wypatrzyłem go jako 17-latka w Hetmanie Zamość, gdzie go świetnie prowadził trener bramkarzy Zbigniew Pająk. Przemek ma po prostu szczęście do ludzi. Przyciąga szczęście, bo to sympatyczny chłopak i naprawdę świetny bramkarz. Ma elegancję, koordynację, może właśnie dzięki tym tańcom. To nie przypadek, że on Isakssona w Eindhoven posadził na ławce. A wcześniej w Rodzie dali mu szansę, poczekali, aż się rozwinie. Miał w Holandii przetarty szlak: Henryk Bolesta, Jurek Dudek. Polski bramkarz się dobrze kojarzył. Ale on tym przetartym szlakiem potrafił zajść bardzo daleko – mówi „Rz" Kaczmarek.

Dla Tytonia to najważniejsze miesiące w życiu. Wrócił po  kontuzji, miał świetną wiosnę w PSV, gdzie się go nie mógł nachwalić trener Philipp Cocu. Dwa miesiące temu został ojcem (ma z narzeczoną córeczkę Maję), a teraz wskoczył na naprawdę wielką scenę. Bogusław Kaczmarek też wierzy, że to mu było pisane. – Oglądałem mecz z Grecją z wnukiem – opowiada trener. – Przy karnym mały w płacz, a ja się tylko odwróciłem i mówię: – Nic się nie martw. Przemek to obroni.

Wojciech Szczęsny, | bramkarz

Schodząc z boiska, życzyłem Przemkowi powodzenia, niczego mu nie podpowiadałem. Zatrzymałem się w tunelu, żeby popatrzeć, jak będzie. Na szczęście koszmar się nie spełnił. Ciężar spadł mi z pleców, nie powiem. Przy pierwszej bramce napastnik wszedł przed Wasyla i ruszyłem do przodu, starając się go wyprzedzić. Zrobiło się zamieszanie, piłka spadła w najgorszym dla nas miejscu. A karny? Nie ma nawet dyskusji, że był. Starałem się uciec z nogą, nie udało się.

Nie można powiedzieć, że nie udźwignęliśmy presji. W pierwszej połowie, gdy graliśmy swoim tempem, wszystko układało się dobrze. A w drugiej połowie tempo spadło, nie wiem dlaczego, czy tylko przez zmęczenie. Kontrolowaliśmy mecz, ale gdy Grecy zmienili styl gry, zaczęli lepiej sobie radzić w dziesięciu niż w jedenastu, nie potrafiliśmy się do tego dostosować. Jednej przyczyny straty punktów nie znajdziemy, było ich wiele.

Czy po zawieszeniu wrócę do bramki na mecz z Czechami? Nie wiem, trener zdecyduje.

Jakub Błaszczykowski, | kapitan drużyny

Ten mecz był do wygrania, zostaliśmy z takim poczuciem. Szkoda, że zmarnowaliśmy sytuacje w pierwszej połowie. W drugiej to już nie wyglądało różowo. Nie spodziewaliśmy się takich dwóch ciosów. Nic na to wcześniej nie wskazywało.

Mogło być jeszcze gorzej, ale powrót do gry zapewnił nam Przemek obronionym rzutem karnym. Cóż, głowa do góry.

Niczego ten mecz nie zmienił, bo cały czas jesteśmy w grze. Musimy tylko w meczu z Rosjanami starać się unikać takich błędów jak z Grekami, a wykorzystywać ich pomyłki. Może trochę przeszarżowaliśmy, zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, a poszło na marne, bo nie wykorzystywaliśmy sytuacji.

Robert Lewandowski, | napastnik

Mówiłem jeszcze przed meczem, że trzeba będzie strzelić drugiego gola, żeby wygrać, bo nieraz już w przeszłości na ważnych turniejach jeden gol nie wystarczał. Mieliśmy w pierwszej połowie cztery, a nawet pięć sytuacji, ale zabrakło nam skuteczności. Presja nie miała żadnego znaczenia, przecież to właśnie w pierwszej połowie zagraliśmy lepiej. Druga nam nie wyszła, ale nie sądzę, żeby była to wina braku świeżości. Poprosiliśmy wprawdzie trenera o mniejszą liczbę treningów, ale zdążyliśmy odpocząć. Co ciekawe, to Grecy w drugiej połowie zaczęli żwawiej biegać. Nie chcę typować wyników innych meczów. Grecy zremisują z Czechami 8:8.

Kamil Grosicki, | napastnik

Już drugi raz w meczu reprezentacji zdarzyła mi się taka historia, że stałem przy linii, gotowy do zmiany, a sędzia zakończył mecz. Poprzednio było to w czasie tournée po USA. Gdy trener zawołał mnie do siebie w 90. minucie, rozebrałem się jak najszybciej, żeby zdążyć wejść. Remis z Grecją nie jest zły. Teraz zrobię wszystko, żeby zagrać z Rosją. Jestem do tego gotowy.

—not. piw, mjr

Każdy chciał mu coś podpowiedzieć, gdy nakładał rękawice i poprawiał sznurówki, a on nie słuchał. Zapamiętał tylko, że Adam Matuszczyk, jego najlepszy przyjaciel w kadrze, przytulił go i powiedział: „Tytek. To jest twoja szansa. Zrób historię".

Tyle mu wystarczyło, podpowiedzi nie potrzebował. Ma swoje sposoby na rzuty karne. Jakie? – tego nie zdradzi. Ale działają. W Holandii nazywają go „penaltykiller", w ostatnim sezonie w PSV Eindhoven obronił m.in. ważnego karnego półfinale z Heerenveen. Trenerzy mu wtedy proponowali, żeby spojrzał przed półfinałem, jak rywale wykonują jedenastki. Wolał nie patrzeć. – Wierzę w przeznaczenie. I w to, że Bóg pomaga mi w ważnych momentach. Dziękuję mu, że było mi dane zrobić coś takiego. Czy od razu wiedziałem, że trzeba się rzucić w lewą stronę, niech pozostanie moją tajemnicą – mówił po obronie strzału Giorgiosa Karagounisa.

Pozostało 87% artykułu
Piłka nożna
Polska to łatwiejszy rywal? Hiszpania i Holandią stoją przed dylematem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Jakub Kiwior na huśtawce. Czy pozostanie w Arsenalu?
Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?