Ponad stu dziennikarzy z całego świata na konferencji prasowej i tysiące kibiców na prezentacji pod wieżą Eiffla – tak Francja witała tydzień temu Zlatana Ibrahimovicia. Gwiazdę, o jakiej jeszcze nikomu się tam nie śniło. Ale z szejkami u boku wszystko staje się możliwe.
W Anglii, która wyznaczała ostatnio rytm transferowych rekordów, piszą, że to największe zagrożenie dla Europy ze strony Francji od czasów Asteriksa i Obeliksa. Od kiedy fundusz Qatar Sports Investment przejął 14 miesięcy temu Paris Saint-Germain, wydał na nowych zawodników już ponad 200 mln euro. Najwięcej na Javiera Pastore (rok temu) i Thiago Silvę – po 42 mln euro. Brazylijski obrońca to na razie najdroższy transfer tego lata.
Ibrahimović był o połowę tańszy. Ale zarabiać będzie po królewsku. 14 mln euro netto za sezon uczyni go najlepiej opłacanym piłkarzem świata (Samuel Eto'o dostaje w Anży Machaczkała 20 mln brutto). – To wielki krok w mojej karierze – powiedział dyplomatycznie król strzelców Serie A. I korzystając z okazji, pochwalił przeprowadzającego się z nim z Mediolanu Silvę. – Dopóki mam Thiago za plecami, nie muszę się martwić o obronę. Czuję, że powstaje tu dream team. Kto by nie chciał być jego częścią? – pyta retorycznie szwedzki napastnik. Milan musiał ich sprzedać, by załatać dziurę budżetową.
W Paryżu na razie nikt nie zawraca sobie głowy nadchodzącym finansowym fair play, które zabrania klubom wydawania więcej, niż są w stanie zarobić. Dla PSG pierwszy tytuł mistrzowski od 1994 roku jest bezcenny. Tak jak podbicie Ligi Mistrzów. Dlatego latem kupiono też argentyńskiego napastnika Napoli Ezequiela Lavezziego (26 mln euro) i 19-letniego pomocnika Pescary Marco Verrattiego (11 mln), uważanego za największy talent włoskiego futbolu i porównywanego do Andrei Pirlo.
Dyrektor sportowy PSG Brazylijczyk Leonardo twierdzi, że to koniec transferów, bo kadra i tak zrobiła się już za szeroka. – Z Ibrahimoviciem czujemy się silniejsi: sportowo i wizerunkowo – przyznaje z ulgą po tym, jak nie udało się sprowadzić Davida Beckhama, Carlosa Teveza czy Alexandre'a Pato.