16 kwietnia 1972 roku w Starej Zagorze Polacy grali mecz z Bułgarią, w dużej mierze decydujący o tym, kto pojedzie na igrzyska. Sędziował Rumun Victor Padureanu (do polskiej sportowej legendy wszedł jako Paduranu).
Do przerwy, po bramce najlepszego wtedy naszego napastnika Włodzimierza Lubańskiego, Polska prowadziła 1:0. Niestety, w drugiej połowie sędzia zaczął grać w drużynie gospodarzy. W 67. minucie przyznał jedenastkę Bułgarii za faul nie tylko wątpliwy, ale w dodatku poza polem karnym.
Lubański był kapitanem drużyny, więc podbiegł do sędziego z żądaniem wyjaśnień. Ale Padureanu zaczął przed nim uciekać, a broniąc się, pokazał mu żółtą kartkę. Christo Bonew wyrównał na 1:1, więc Lubański wściekł się jeszcze bardziej. – Nazwałem go rumuńskim baranem, a moją wypowiedź przeplatałem polskimi przekleństwami – wspominał potem piłkarz w rozmowie z „Rz". – Sędzia wyjął czerwoną kartkę i jedyny raz w życiu zostałem wyrzucony z boiska. Uniosłem się, to fakt. Ale miałem doświadczenie z meczów w Bułgarii. Znaliśmy zasadę, zgodnie z którą sędziowie w Bułgarii dostawali kożuszki za rzut karny.
Ostrzenie noży
Padureanu nie uznał w tym meczu bramki Jana Banasia, strzelonej rzekomo ze spalonego, uznał natomiast gola Bonewa, też ze spalonego. Bułgaria wygrała 3:1. Na pomeczowym bankiecie polscy piłkarze, patrząc na siedzącego przy stole prezydialnym Padureanu, zaczęli demonstracyjnie ostrzyć noże. Kiedy sędziowie ruszyli do wyjścia, Polacy poszli za nimi, używając całego słownika wyrazów brzydkich. Tamci biegli podobno do podstawionej limuzyny szybciej od sprinterów.
Ale to była drobna satysfakcja. Porażka bardzo zmniejszyła szanse wyjazdu na igrzyska. Trzy tygodnie później rewanż na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie odbywał się niemalże w atmosferze wojny. Jacyś nieroztropni bułgarscy kibice, którzy na wysokości mostu Poniatowskiego rozwinęli transparent, na którym bułgarski lew pożera polskiego orła, spotkali się z radykalną reakcją polskiej młodzieży, której nikt wtedy nie nazywał chuliganami czy pseudokibicami. Wściekłość była powszechna.