Do FIFA wkroczył szeryf. Tam, gdzie do tej pory było tuszowanie, przymykanie oka i dogadywanie się wszystkich ze wszystkimi, teraz ma zapanować prawo i sprawiedliwość.
Tak przynajmniej zapowiada szef światowego futbolu Sepp Blatter, który wynajął szeryfa, bo po 37 latach pływania w mętnych wodach FIFA odkrył nagle w sobie zwolennika przejrzystości. Szeryf jest z USA, nazywa się Michael Garcia. Większość kibiców nigdy o nim nie słyszała. Ale jeszcze usłyszy.
Garcia to były prokurator federalny, który ze swojego nowojorskiego biura kierował śledztwami przeciw mafijnym bonzom, rozbijał biznesowe zmowy, wykrył korupcję m.in. w Statoilu. Tropił też oszustwa gospodarcze jako wysoki urzędnik w czasach rządów George'a W. Busha i był niedawno poważnym kandydatem na szefa FBI. Potem przeszedł do jednej z największych amerykańskich kancelarii, a teraz dał się wynająć do sprzątania w FIFA, jako szef śledczych z komisji etyki.
W futbolu zwykle jest tak, że obrady wszelkich komisji etyki przypominają gotowe skecze z kabaretów i teatrów absurdu, a winnym rzadko spada włos z głowy. Ale to też ponoć ma się zmienić.
Utworzona niedawno na nowych zasadach komisja etyki FIFA to najważniejsza część reformy, którą obiecał Blatter, gdy rok temu po wybuchu całej serii afer korupcyjnych ziemia zaczęła mu się palić pod nogami. Ta nowa komisja ma być, w odróżnieniu od poprzedniej, naprawdę niezależna od Komitetu Wykonawczego. To Garcia będzie decydować o wszczynaniu śledztw, wynajmować najlepszych specjalistów. A tych, których oskarży, będzie sądził drugi szeryf, tym razem z Europy: Joachim Eckert, przewodniczący sądu gospodarczego z Monachium, który jeszcze jako prokurator dobrał się m.in. do podejrzanych transakcji Siemensa, a w sprawach przekraczających granice Niemiec współpracował ze słynnym włoskim sędzią Giovannim Falcone, który zginął z wyroku mafii. Ani Garcia, ani Eckert nie mieli wcześniej związków z futbolem. Taki był zresztą wymóg, gdy szukano kandydatów.