Piłkarski raj leży, jak się okazuje, kilkaset kilometrów od Warszawy, w szarym mieście nad rzeką Berezyną. Tam, gdzie się kiedyś wykrwawiały oddziały Napoleona i generał Dąbrowski ledwo uszedł z życiem, gdzie za czasów Związku Radzieckiego sprowadził się przemysł ciężki i gdzie wiele rodzin wciąż dzieli swoje życie na „przed Czarnobylem” i „po Czarnobylu”.
Raj powstał przy fabryce części do traktorów i samochodów, na stadionie, który nie wyróżniałby się nawet w naszej drugiej lidze. Tam gra BATE, zwane dawniej Berezyną Borysów. Klub, który przeżył osiem lat za czasów Związku Radzieckiego, potem upadł i odrodził się dopiero w 1996 roku, czyli wtedy, kiedy polski klub po raz ostatni grał w Lidze Mistrzów.
To działo się już w niepodległej Białorusi, a klub podniósł z ruiny i dał mu nową nazwę Anatolij Kapski. Człowiek, który w kilka lat z dyrektora fabryki części elektrycznych (w skrócie BATE) wyrósł na jej udziałowca, milionera i jednego z zaufanych ludzi prezydenta Aleksandra Łukaszenki. A razem z Kapskim rosło BATE. Tak samo szybko: trzecią i drugą ligę przeszło sprintem, mistrzem Białorusi zostało już w czwartym roku istnienia i do dziś tylko raz wypadło poza podium w lidze. Wygrywa ją nieprzerwanie od 2006 roku, a od pięciu sezonów zawsze gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europejskiej. I właśnie sprawiło jedną z największych sensacji w nowym sezonie LM, wygrywając 3:1 w Lille, z niedawnym mistrzem Francji.
Nabiał i piłkarze
BATE jest w Lidze Mistrzów trzeci raz, dopiero teraz doczekało się zwycięstwa, ale w zarabianiu to mu nie przeszkadzało. Same europejskie puchary przyniosły klubowi 25 milionów euro zysku, a BATE potrafi jeszcze świetnie sprzedawać swoich zawodników. Kiedyś do Niemiec, Włoch. Teraz najchętniej do zaprzyjaźnionej Rosji.
Białoruski eksport na Wschód stał przez ostatnie lata głównie tkaninami i nabiałem, teraz doszli jeszcze piłkarze. A BATE, które cztery lata temu debiutowało w LM z czterema milionami euro budżetu i najniższym tzw. współczynnikiem UEFA (pokazuje wcześniejszy dorobek klubu w pucharach) w historii tych rozgrywek, dziś jest rozstawione w eliminacjach tak wysoko, że w tym sezonie w decydującej rundzie grało ze słabym Hapoelem Kyriat Szmona z Izraela.