Na włoskim uniwersytecie

Kamil Glik, obrońca reprezentacji Polski o sposobach na Anglię i nadrabianiu braków

Publikacja: 16.10.2012 02:14

Kamil Glik

Kamil Glik

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Anglicy wygrali po 5:0 z Mołdawią i San Marino. Dla obrońcy mecz z takim rywalem to koszmar?

Kamil Glik:

Wayne Rooney, Jermain Defoe, Danny Wellbeck... Mam oczywiście szacunek do tych piłkarzy, nie możemy jednak szacunku mylić ze strachem. Tym meczem możemy dużo zyskać. Nie jesteśmy faworytem, ale mamy swoje atuty. Najważniejsze, by wywalczyć choć jeden punkt. To byłaby wielka sprawa.

Jakie mamy atuty?

Anglicy przyjadą do Warszawy, jak po swoje. My punkty musimy wydrzeć, wyszarpać, wygryźć. Dobrzy jesteśmy w kontratakach i to może się okazać kluczowe. Musimy się dobrze ustawić w obronie i sprawić im problem szybko przenosząc akcję na drugą stronę. Wiem, że obronę czeka ciężkie życie. Musimy szanować piłkę, a nie wybijać ją i później gonić za nią bez sensu. Spodziewam się podobnego spotkania jak z Czarnogórą w Podgoricy. Znowu walką będziemy musieli nadrobić braki w umiejętnościach.

Spodziewał się pan, że tak szybko z niepotrzebnego na Euro stanie się podstawowym stoperem reprezentacji?

Kilka dni po tym, jak dowiedziałem się, że nie ma mnie w kadrze na Euro, było ciężko. Smutek mieszał się z żalem do Franciszka Smudy. Muszę teraz udowodnić, że popełnił błąd. Byłem po dobrym sezonie, wywalczyłem awans do Serie A. Wydaje mi się, że właśnie możliwość gry dla Torino w najwyższej lidze była kluczowa w moim powrocie do kadry. Radzę sobie dobrze we Włoszech, więc trener Waldemar Fornalik pomyślał, że także w kadrze stać mnie na dobrą grę.

Był jakiś przełomowy moment, kiedy poczuł się pan w formie?

Mam świetnego trenera. Giampiero Ventura każe grać w piłkę, nie pozwala jej wybijać na oślep. Do budowania akcji wykorzystujemy nawet bramkarza. W tamtym sezonie grałem w 25 meczach, dużo się nauczyłem. Czuję, że ciągle się rozwijam. Co tydzień staję do walki z napastnikami o wielkich umiejętnościach. Gdy zobaczę Rooneya, nogi mi nie zadrżą.

We Włoszech obrońcy przechodzą podobno taktyczny uniwersytet...

Taktyka jest tam najważniejsza, te studia mam już za sobą. Przez pół roku w Palermo w ogóle nie grałem, później na wypożyczeniu w Bari też płaciłem frycowe. To normalne po przyjeździe do Włoch, dla obcokrajowców to bardzo trudny teren, nie jest łatwo od razu wskoczyć do składu. Jestem tam już trzeci sezon i dopiero Ventura tak mi świetnie nakreślił zadania taktyczne, że ciągle gram w pierwszym składzie.

Mówi się, że razem z Marcinem Wasilewskim jesteście za wolni na Anglię...

Grałem z nim w dwóch meczach i szło nam nieźle. Oczywiście są elementy do poprawy, np. stałe fragmenty gry w defensywie. Nie da się też ukryć, że nie jesteśmy bardzo szybcy, ale myślę, że skoro radzimy sobie w naszych ligach, nie stoimy na straconej pozycji także we wtorek. Szybkość Anglików będzie dla nas problemem, ale takie braki można wyeliminować dobrym ustawieniem. Musimy też wystrzegać się fauli przed polem karnym. Każdy taki rzut wolny byłby dla nas olbrzymim zagrożeniem.

Grzegorz Krychowiak na boisku przed panem to większa pewność?

Krychowiak i Ariel Borysiuk to typowo defensywni pomocnicy, stoją przed obrońcami i łatają dziury. Mogą nam pomóc, ważne, by w tym meczu w środku pola było gęsto od naszych zawodników.

—rozmawiał Michał Kołodziejczyk:

Rz: Anglicy wygrali po 5:0 z Mołdawią i San Marino. Dla obrońcy mecz z takim rywalem to koszmar?

Kamil Glik:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum