Rz: Anglicy wygrali po 5:0 z Mołdawią i San Marino. Dla obrońcy mecz z takim rywalem to koszmar?
Kamil Glik:
Wayne Rooney, Jermain Defoe, Danny Wellbeck... Mam oczywiście szacunek do tych piłkarzy, nie możemy jednak szacunku mylić ze strachem. Tym meczem możemy dużo zyskać. Nie jesteśmy faworytem, ale mamy swoje atuty. Najważniejsze, by wywalczyć choć jeden punkt. To byłaby wielka sprawa.
Jakie mamy atuty?
Anglicy przyjadą do Warszawy, jak po swoje. My punkty musimy wydrzeć, wyszarpać, wygryźć. Dobrzy jesteśmy w kontratakach i to może się okazać kluczowe. Musimy się dobrze ustawić w obronie i sprawić im problem szybko przenosząc akcję na drugą stronę. Wiem, że obronę czeka ciężkie życie. Musimy szanować piłkę, a nie wybijać ją i później gonić za nią bez sensu. Spodziewam się podobnego spotkania jak z Czarnogórą w Podgoricy. Znowu walką będziemy musieli nadrobić braki w umiejętnościach.