Van Persie: diabeł z ludzką twarzą

Manchester United wygrał z Arsenalem 2:1. Przerwana seria Juventusu. Remis Borussii, porażka PSG

Publikacja: 05.11.2012 00:59

Robin van Persie po bramce strzelonej Arsenalowi nie okazywał radości

Robin van Persie po bramce strzelonej Arsenalowi nie okazywał radości

Foto: PAP/EPA

Arsene Wenger prosił, by kibice Arsenalu, którzy przyjadą na Old Trafford, potraktowali  Robina van Persiego z szacunkiem. Latem przeszedł do Manchesteru United, w sobotnie popołudnie już w trzeciej minucie wykorzystał błąd byłego kolegi Thomasa Vermaelena. Nikt nie gwizdał, nie buczał, może na Emirates byłoby inaczej. A może nie, bo dla Arsenalu van Persie zrobił przez osiem lat wiele.

Z bramki się nie cieszył, nie chciał nikogo prowokować. Schodząc w przerwie do szatni, porozmawiał z Wengerem, dał swoją koszulkę Andre Santosowi. United zepchnęli z pierwszego miejsca w Anglii Chelsea (1:1 ze Swansea na wyjeździe): londyńczyków wyprzedzają o punkt, Manchester City o dwa. Ale Alex Ferguson nie potrafił zapomnieć o zmarnowanych sytuacjach i niestrzelonym rzucie karnym Wayne'a Rooneya. – To był dziwny mecz, nie przypominał tych z przeszłości – stwierdził menedżer United. City chcą być jak Barcelona, dlatego zatrudnili ludzi, którzy w katalońskim klubie pracowali. Txiki Begiristain został dyrektorem sportowym, a Ferran Soriano już wcześniej dyrektorem generalnym. Słychać plotki, że to fundament pod transfer największy – sprowadzenie Pepa Guardioli.

Roberto Mancini o przyszłość się nie martwi. Podpisał niedawno pięcioletni kontrakt, choć przyznał, że prowadził zaawansowane rozmowy z próbującym się odrodzić Monaco. City w tym sezonie meczu jeszcze nie przegrali, ale zwycięstwa przychodzą im ostatnio ciężko. W sobotę zremisowali bezbramkowo na wyjeździe z West Hamem, jutro muszą  pokonać u siebie Ajax Amsterdam, by zachować szanse na awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów.

W ich grupie karty rozdają Borussia i Real. Przed rewanżem w Madrycie mistrzowie Niemiec zremisowali w Dortmundzie ze Stuttgartem (0:0). Robert Lewandowski w końcówce trafił w poprzeczkę, nos złamał Sebastian Kehl, ale może wystąpić jutro w specjalnej masce. Real oszczędzał siły, kłopotów z Saragossą nie miał (4:0). To setne zwycięstwo za  kadencji Jose Mourinho.

Barcelona, jedyna niepokonana drużyna obok Manchesteru City z lig wielkiej piątki, zrobiła z Tito Vilanovą coś, co nie udało się z Guardiolą. Wygrała dziewięć z dziesięciu pierwszych meczów, jeden zremisowała – tak dobrze sezon zaczynał tylko Real. Z Celtą (3:1) zagrał Leo Messi, który w piątek został ojcem, ale tym razem gola nie strzelił.

Juventus nie pobije rekordu Milanu sprzed 20 lat, w sobotę przegrał w Turynie z Interem 1:3. Był niepokonany w lidze przez 49 meczów. Z Interem prowadził już po 19 sekundach, choć bramka Arturo Vidala nie powinna zostać uznana, bo asystujący Kwadwo Asamoah był na spalonym.

Ale goście i tak poszli po swoje, wbili Juventusowi trzy gole, choć w dziesięciu poprzednich spotkaniach mistrzowie Włoch stracili ich tylko pięć. Dwukrotnie trafił Diego Milito, raz Rodrigo Palacio i rozpędzony Inter wygrał już siódmy mecz z rzędu. Do prowadzącego w tabeli Juventusu traci tylko punkt. – Słyszałem komentarze, że moja taktyka jest beztroska. Może po meczu Giuseppe Marotta (dyrektor Juventusu – przyp. red.) zmienił zdanie. Zasługujemy na trochę szacunku – powiedział trener Interu Andrea Stramaccioni.

W Mediolanie pełnia szczęścia, bo wygrał także Milan. Rozbił Chievo 5:1. – Powrócił Milan, jaki znamy. Rozmawiałem z Silvio Berlusconim, kazał przekazać wyrazy uznania trenerowi – mówił wiceprezydent klubu Adriano Galliani.

Torino z Kamilem Glikiem w składzie wraca z podniesioną głową z Sycylii. W doliczonym czasie zabrało punkt Napoli (1:1) po golu rezerwowego Gianluci Sansone.

Carlo Ancelotti pierwszą porażkę PSG, z Saint-Etienne 1:2 na własnym stadionie, nazwał „brzydką". Zlatan Ibrahimović tym razem był dla swojego zespołu przekleństwem. Niebezpiecznie kopnął bramkarza rywali, dostał czerwoną kartkę. – Nie zaatakował go specjalnie, patrzył na piłkę – bronił Szweda Ancelotti.

Reims Grzegorza Krychowiaka też nie poradziło sobie ze stratą zawodnika ukaranego czerwoną kartką. Przegrało w Rennes 0:1. Bordeaux Ludovica Obraniaka pokonało u siebie Tuluzę 1:0.

Arsene Wenger prosił, by kibice Arsenalu, którzy przyjadą na Old Trafford, potraktowali  Robina van Persiego z szacunkiem. Latem przeszedł do Manchesteru United, w sobotnie popołudnie już w trzeciej minucie wykorzystał błąd byłego kolegi Thomasa Vermaelena. Nikt nie gwizdał, nie buczał, może na Emirates byłoby inaczej. A może nie, bo dla Arsenalu van Persie zrobił przez osiem lat wiele.

Z bramki się nie cieszył, nie chciał nikogo prowokować. Schodząc w przerwie do szatni, porozmawiał z Wengerem, dał swoją koszulkę Andre Santosowi. United zepchnęli z pierwszego miejsca w Anglii Chelsea (1:1 ze Swansea na wyjeździe): londyńczyków wyprzedzają o punkt, Manchester City o dwa. Ale Alex Ferguson nie potrafił zapomnieć o zmarnowanych sytuacjach i niestrzelonym rzucie karnym Wayne'a Rooneya. – To był dziwny mecz, nie przypominał tych z przeszłości – stwierdził menedżer United. City chcą być jak Barcelona, dlatego zatrudnili ludzi, którzy w katalońskim klubie pracowali. Txiki Begiristain został dyrektorem sportowym, a Ferran Soriano już wcześniej dyrektorem generalnym. Słychać plotki, że to fundament pod transfer największy – sprowadzenie Pepa Guardioli.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum