Dortmund: wielka gra bez długów

Bayern i Borussia grają w sobotę wieczorem. Te kluby dzieli dużo więcej niż 11 punktów w tabeli. To dwie religie

Publikacja: 01.12.2012 16:15

Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, czyli Polonia Dortmund

Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, czyli Polonia Dortmund

Foto: AFP

Otwierają się drzwi i wchodzi wielkie ego, dopiero po kilku sekundach pojawia się Uli Hoeness, prezydent Bayernu Monachium. Szef bawarskiego klubu uosabia to, czym Bayern jest w Niemczech. Stern des Sudens – Gwiazda Południa – ma zawsze błyszczeć.

Jest najbogatsza, a nawet jeśli nie, to się tym nie przejmuje i wydaje pieniądze, jakby była. Jest mistrzem nad mistrzami, a nawet jeśli akurat ktoś okazał się lepszy, to przez złych sędziów albo zupełny przypadek. Dla Bayernu rozgrywki są tylko formalnością, skoro co roku sprowadza gwiazdy europejskiej piłki, to naturalne, że powinien gromadzić wszystkie tytuły.

To, że Borussia Dortmund dwa razy zdobywała mistrzostwo Niemiec, uwiera szefów Bayernu bardziej, niż gdyby dokonała tego inna drużyna. Hoeness mówił, że Juergen Klopp ma zespół lokalnych gwiazdeczek, który kompromituje się w Europie, ale Borussia wygrała grupę śmierci w Lidze Mistrzów.

Szare szatnie

Hoeness twierdził też, że to Bayern zasługuje na mistrzostwo, a Klopp przytakiwał.         – Tak, to prawda. W Monachium są największe gwiazdy, Bayern jest wielkim faworytem, nam będzie bardzo trudno, możemy odbić się od gwiazd – po czym poprowadził swoją drużynę do triumfów w Bundeslidze. Korzystał z tego, że jego piłkarzy wystarczająco umotywował prezydent wielkiego rywala.

Bayern najbardziej boli to, jak wielką Borussię zbudowano. Nie przyszedł szejk ani oligarcha, nie zaciągnięto wielkich długów, nie włączono się do wyścigu o drogich i krnąbrnych gwiazdorów.

W Dortmundzie, z którego po nalotach aliantów pozostał co piąty budynek i który zawsze pracował, by inni mogli się bawić, postawiono na uczciwość. Signal Iduna Park, nazywany przez lata Westfalenstadionem, jest wielki, ale w szatniach dla piłkarzy są szare kafelki i proste, wystające ze ścian natryski. Siedzi się na ławkach z desek, nie na fotelach. A na boisko prowadzi długi, niski i zaciemniony tunel – taki sam, jakim górnicy schodzili pod ziemię.

W Dortmundzie nie można zapomnieć, dla kogo się gra, każde mistrzostwo Niemiec wywalczone przez Borussię wpisywało się w historię ludzi pracy, którzy za swój wysiłek są wynagradzani przez piłkarzy. W 2005 roku klub był bliski bankructwa, do karnej degradacji brakowało tylko dwóch godzin.

Gra na nerwach

Droga w górę była trudna i bolesna, ale za to triumfy smakowały lepiej, bo nowy zespół został zbudowany nie z drogiej armii najemników, ale z ludzi, którzy na boisku mają po prostu dać z siebie wszystko.

A że akurat na ławce usiadł trener Juergen Klopp, który umiał to wszystko błyskotliwie poukładać – wyszła mistrzowska mieszanka.

W ostatnią niedzielę szef klubu Hans-Joachim Watzke ogłosił, że w poprzednim sezonie Borussia wypracowała przychód w wysokości 215 milionów euro, co oznacza wzrost o 42 procent w porównaniu z poprzednim rokiem. Klub z Dortmundu zarobił na czysto blisko 35 milionów euro, co jest rekordem wszech czasów Bundesligi.

W tym czasie Bayern zyskał trzy razy mniej. Watzke lubi się chwalić finansami i wie, że w ten sposób gra na nerwach Hoenessowi. Kiedy obejmował władzę w klubie, zapowiedział, że drużyna będzie walczyła o takie cele, o jakie będzie można walczyć, nie robiąc choćby jednego euro długu.

Borussia nie boi się finansowego fair play, uchodzi za wzór dobrego zarządzania. I to nieprawda, że stawia na juniorów albo piłkarzy zupełnie nieznanych. Potrafi drogo sprzedać – jak Nuriego Sahina do Realu Madryt albo Shinjego Kagawę do Manchesteru United, potrafi też drogo kupić – na przykład Marco Reusa z Borussii Moenchengladbach za 17 milionów euro.

Przestroga

Transfer Sahina wspominany jest jako przestroga dla Roberta Lewandowskiego. Urodzony w Niemczech Turek odchodził z klubu nie tylko jako lider drużyny, ale też z tytułem najlepszego piłkarza Bundesligi. W Madrycie przepadł, słabo gra także teraz w Liverpoolu. Alex Ferguson dla Kagawy znalazł miejsce na boisku na razie tylko w ośmiu meczach.

Saga z nowym kontraktem dla Lewandowskiego ciągnie się już kilka miesięcy i w Dortmundzie zaczynają marudzić – że agenci piłkarza ciągle naciskają i wchodzą szefom klubu na głowę. Cezary Kucharski, który prowadzi interesy reprezentanta Polski, twierdzi, że nie proponuje Lewandowskiego już żadnemu klubowi, bo tylko zaniżałby cenę.

Półtora miliona euro rocznych zarobków, które Lewandowski ma w obecnym kontrakcie, to rzeczywiście bardzo niska kwota jak dla kluczowego zawodnika, ale w Dortmundzie tych, którzy głośno domagają się pieniędzy, odsyłają do Monachium. Tam jest to codziennością, w Zagłębiu Ruhry zwyczajnie nie wypada.

Kiedy Ivan Perisić w mediach zaczął domagać się zgody na transfer, Klopp dał mu karę 15 tysięcy euro i radził, by „zap... na treningach".

Juventus się zgłasza

Lewandowski nie wyklucza, że odejdzie z klubu już zimą. Mówi o Anglii, ale w czwartek Juventus Turyn potwierdził, że wystąpił do Borussii z propozycją transferu za 25 milionów euro.

O tym, że kontrakt Polaka obowiązuje jeszcze tylko przez półtora roku, wie nawet Jose Mourinho. Opowiadał o tym po spotkaniach swojego Realu z Borussią w Lidze Mistrzów, w których mistrzowie Niemiec sensacyjnie wywalczyli cztery punkty.

Ale Borussia w tym sezonie zachwyca tylko w Europie, w Bundeslidze nie nadąża, niemieckie gazety regularnie piszą o drzemkach piłkarzy Kloppa. Bayern odskakuje w tabeli coraz bardziej, jednak dopiero w sobotę się okaże, czy westfalską chorobę ma już za sobą.

W Monachium dojdzie do starcia najlepszych napastników ligi – Lewandowski z wyjątkiem ostatniego meczu w czterech kolejnych spotkaniach strzelał po dwa gole, w lidze ma ich dziewięć, tyle samo co Mario Mandżukić. Chorwat do Monachium przyszedł latem, razem z innymi zawodnikami, którzy kosztowali łącznie 70 milionów euro. Transfer Javiego Martineza, na który poszło 40 milionów, jest rekordem Bundesligi, ale Hiszpan na razie nie potwierdza, że warto było zapłacić aż taką kwotę.

Kłótnia w Monachium

Pozorny spokój Heynckesa może zostać zburzony, jeśli Bayern nie wygra. Po jesiennej porażce 1:3 z BATE Borysów w Monachium  doszło do kłótni trenera z dyrektorem sportowym Matthiasem Sammerem, który zarzucał piłkarzom brak zaangażowania. Heynckess pogniewał się na swojego przełożonego, zarzucił mu populizm i publiczne pranie brudów, Sammer zalecił mu skoncentrowanie się na treningach.

Bayern czeka na ligowe zwycięstwo nad Borussią od 13 lutego 2010 roku. Jeśli wygra i odskoczy na 14 punktów, walkę o mistrzostwo będzie można uznać za zakończoną. W drużynie gospodarzy nie wystąpi Arjen Robben, w Borussii zobaczymy rekonwalescenta Jakuba Błaszczykowskiego, który w ostatnim spotkaniu z Fortuną po akcji z Łukaszem Piszczkiem strzelił najładniejszego gola kolejki.

Mecz w sobotę o 18.30. Transmisja w Eurosporcie 2

Otwierają się drzwi i wchodzi wielkie ego, dopiero po kilku sekundach pojawia się Uli Hoeness, prezydent Bayernu Monachium. Szef bawarskiego klubu uosabia to, czym Bayern jest w Niemczech. Stern des Sudens – Gwiazda Południa – ma zawsze błyszczeć.

Jest najbogatsza, a nawet jeśli nie, to się tym nie przejmuje i wydaje pieniądze, jakby była. Jest mistrzem nad mistrzami, a nawet jeśli akurat ktoś okazał się lepszy, to przez złych sędziów albo zupełny przypadek. Dla Bayernu rozgrywki są tylko formalnością, skoro co roku sprowadza gwiazdy europejskiej piłki, to naturalne, że powinien gromadzić wszystkie tytuły.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka nożna
Bałagan po katalońsku. Zamieszanie z rejestracją zawodników i żądania głowy prezesa Laporty
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay