Derby Turynu zakończyły się spodziewaną wiktorią mistrzów Włoch. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie, gdy Torino grało w dziesiątkę. Swój zespół osłabił już w 36. minucie nasz reprezentacyjny obrońca Kamil Glik. Spóźnił się fatalnie z wślizgiem i sfaulował Emanuele Giaccheriniego. To, że piszczel pomocnika Juve jest w całości, komentujący mecz Beppe Bergomi uznał za cud. „Gazzetta dello Sport” pisze o szalonym, głupim i złośliwym faulu Polaka, uznając go za najgorszego piłkarza meczu. Dostał bardzo rzadko spotykaną notę 4, czyli poniżej krytyki.
Juventus, choć w tym sezonie zdążył już przegrać z obu mediolańskimi drużynami (0:1 z Milanem i 1:3 z Interem), pewnie zmierza po drugi z rzędu tytuł mistrza Włoch. Nieźle radzi sobie też w Lidze Mistrzów. W środę w Doniecku remis z Szachtarem wystarczy, by wyjść z grupy, a zwycięstwo, by ją wygrać.
A jeszcze półtora roku temu Juventus był zespołem rozbitym i po bardzo ciężkich przejściach. Najbardziej utytułowanemu włoskiemu klubowi w feralnym sezonie 2010/11 nie udało się nawet wyjść z grupy Ligi Europejskiej. Został wyeliminowany przez Manchester City i Lecha Poznań.
Dla czołowych włoskich klubów, a szczególnie ich kibiców, przyzwyczajonych do sukcesów w LM, już sama konieczność gry w Lidze Europy to powód do wstydu. We Włoszech mówi się, że LE to bardzo uboga i brzydka siostra LM, więc szanujące się kluby grają tam za karę.
Zdaniem włoskich fachowców to, co się stało potem – eksplozja formy i zdobycie scudetto – było wypadkową kilku przyczyn. Zespół powierzono 42-letniemu wówczas Antonio Contemu, który ma w sobie DNA Juventusu, bo przez lata był gwiazdą drużyny i jej kapitanem (po nim opaskę przejął Alessandro Del Piero). Conte najpierw przekonał do swojej koncepcji prezesa Andreę Agnellego, co miało decydujący wpływ na politykę transferową, a potem piłkarzy, wśród których cieszy się ogromnym autorytetem. Drugim błogosławieństwem było przyjście z Milanu reżysera gry Andrei Pirlo, trzecim – katastrofa starzejącego się Interu i początek kryzysu Milanu, a czwartym to, że Juve nie brał udziału w europejskich rozgrywkach, więc Conte mógł się skupić na budowie drużyny i meczach Serie A. Efekt był piorunujący. Juventus nie przegrał ani jednego meczu w Serie A poprzedniego sezonu.