Pierwszym arbitrem, któremu pomoże sztuczne oko będzie Djamel Haimoudi. Algierczyk poprowadzi mecz otwarcia Klubowych Mistrzostw Świata Sanfrecce Hiroshima - Auckland City na stadionie w Yokohamie. Tam FIFA testuje duńsko-niemiecki pomysł GoalRef (specjalne czipy magnetyczne są montowane w piłce, a czujniki wokół bramki) i brytyjski Hawk Eye, oparty na systemie kilku kamer, umieszczonych w różnych punktach i określających położenie piłki – znany m.in. z kortów tenisowych.
Tam się sprawdza i czasami sędziowie zmieniają wcześniejszą decyzję. W futbolu tak nie będzie. FIFA zaznacza, że system pomaga sędziemu, ale ostateczna decyzja i tak należy do niego. I niech nikt nie marzy o tym, że kamery będą podważać decyzje o przyznanych rzutach karnych, czy odgwizdanych spalonych. Oko jastrzębia będzie patrzeć tylko między słupki.
To i tak wielki krok naprzód (Jerome Valcke, który prezentował pomysł mówił nawet o "rewolucji"), bo wcześniej FIFA nie chiała o czymś podobnym słyszeć. Debata na temat wspomagania sędziów technologią trwa od dawna - i wcześniej obowiązywało stanowisko: nie, bo piłka nożna musi być wszędzie i dla wszystkich jednakowa – od podwórka, po finał mistrzostw świata.
Ale dużo się zmieniło właśnie po ostatnim mundialu, kiedy sędzia Jorge Larrionda nie uznał gola zdobytego przez Franka Lamparda. Piłka odbiła się pół metra za linią bramkową, a potem złapał ją bramkarz. Niemcy wygrali 4:1, ale gdyby sędzia się nie pomylił, to Anglicy wyrównaliby stan meczu na 2:2 i jeszcze wszystko mogło się zdarzyć.
Po tamtym skandalu stanowisko zmienił nawet prezydent FIFA Sepp Blatter, który wcześniej powtarzał, że niezmienność przepisów jest solą futbolu. W końcu na zmiany zgodziła się też IFAB, która akceptuje wszystkie nowinki w piłkarskich przepisach.