W styczniu minie sześć lat, od kiedy rządzi europejskim futbolem. Nie lubi małych, kosmetycznych poprawek, swoimi pomysłami najpierw szokuje, a kiedy wprowadza je w życie, najczęściej wychodzi na to, że miał rację.
Jego zdaniem futbol nie może stać w miejscu, skoro zmienia się wszystko dookoła. Jest mistrzem rozmów korytarzowych, jak kiedyś mówił Zbigniew Boniek – na polu golfowym załatwia więcej interesów niż podczas obrad.
Czasy kryzysu
Platini działa na wszystkich frontach. Rewolucjonizuje sędziowanie, mistrzostwa Europy i europejskie puchary. Właśnie ogłosił, że w 2020 roku Euro będzie turniejem rozgrywanym na całym kontynencie. Na pytanie „dlaczego?" odpowiada różnie, w zależności od tego, kto pyta. Po pierwsze: uczczenie 60. rocznicy rozgrywek. Po drugie: rozdanie emocji tym kibicom, których nie stać na podróżowanie do dalekiego kraju na mecz swojej reprezentacji. Po trzecie: kryzys ekonomiczny.
– Nie możemy obciążać jednego czy dwóch krajów kosztami organizacyjnymi, teraz mało kogo stać na taki luksus. Nie trzeba będzie budować nowych stadionów, skorzystamy z tych, które już istnieją. Europa się zmienia, połączenia lotnicze są bardzo tanie, więc przemieszczanie się z miasta do miasta nie będzie problemem – tłumaczył.
Według wstępnych ustaleń to jednorazowe rozwiązanie. Turniej miałby się odbyć w 13 krajach, chociaż we wcześniejszych rozmowach Platini mówił nawet o 32 organizatorach. Chce, by Euro połączyło wszystkich. W marcu przyszłego roku zebrane mają zostać pierwsze oferty, później rozpocznie się dyskusja, która potrwa ponad rok.