Gaz wita was

Rury Gazpromu coraz bardziej oplatają futbol. Dziś Ligę Mistrzów, Zenit, Chelsea, Schalke i Crveną Zvezdę. Jutro będzie desant na Arnhem, Saloniki, Antalię, a potem już droga wolna do Monachium i Mediolanu

Aktualizacja: 11.12.2012 22:23 Publikacja: 11.12.2012 11:45

Gaz wita was

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Idą ze wschodu dwaj królowie na czas kryzysu. Jeden z Sankt Petersburga, drugi z Dauhy. Obaj z miliardami dolarów z gazu, obaj kupili już sobie po mundialu: jeden dla Rosji w 2018, drugi dla Kataru w 2022, obaj wydają fortuny na swój rodzimy sport. Ale plany podboju Europy mają różne.

Król z Dauhy rzuca się na wszystko, co się świeci. Wyciąga z długów Barcelonę umową sponsorską, zarządził karnawał w Paris Saint-Germain, który sobie kupił na własność. Kupił też Malagę, ale szybko mu się znudziła. On musi mieć to co najlepsze i najdroższe, żeby marka Katar kojarzyła się w świecie jak należy.

Król z Sankt Petersburga działa inaczej. Nie jest takim snobem, nie jest też tak rozrzutny, ma cierpliwość i konkretne wytyczne z Kremla. Zjawia się wszędzie tam, gdzie Rosja ma swoje ważne gazowe interesy, i pyta: może parę milionów dla waszego klubu? Tu 15 mln euro rocznie dla Schalke 04 Gelsenkirchen w zamian za reklamę na jego koszulkach, tu 2 miliony dolarów dla kazachskiego klubu Kairat, tam 5 milionów dolarów dla Crvenej Zvezdy Belgrad albo drobne barterowe wsparcie dla Chelsea, której Gazprom jest od niedawna „globalnym partnerem energetycznym".

Od początku obecnego sezonu firma zaatakowała z grubej rury w całej Europie: płaci UEFA od 40 do 60 mln euro – według różnych szacunków – za tytuł sponsora Ligi Mistrzów. Będzie nim do 2015 roku.

Pod Czerwoną Gwiazdą

Wszystko to w ramach przyjaźni, która niejedno ma imię. Może się nazywać np. Nord Stream, South Stream czy Blue Stream. Dzięki rurociągowi Nord Stream, łączącemu Rosję z Niemcami, płyną miliony euro dla Schalke (umowę załatwił w 2007 roku były kanclerz Gerhard Schroeder, dziś zarabiający w Nord Streamie) i dla Franza Beckenbauera, który od kilku miesięcy jest ambasadorem Gazpromu, a wcześniej głosował za tym, żeby FIFA dała mundial Rosji.

Blue Streamem, z Rosji do Turcji, wkrótce ruszą miliony dla Antalyasporu (Antalia to mekka rosyjskich turystów i miasto, które wykorzystuje jedną piątą importowanego Blue Streamem gazu). Władimir Putin już rozmawiał o tym z premierem Tayyipem Erdoganem, byłym piłkarzem.

A po miliony z South Streamu, którego budowa wkrótce ma ruszyć, stoi już cała kolejka chętnych. Gazociąg ma prowadzić z Rosji przez Bułgarię, Serbię, Węgry na pogranicze słoweńsko-austriacko-włoskie. Na razie korzysta na tym Crvena Zvezda, która ma logo Gazpromu na koszulkach od 2009 roku, gdy jedna z odnóg rosyjskiego giganta, Gazprom Nieft, w ramach przygotowań do operacji South Stream kupiła udziały w NIS, czyli serbskim Orlenie. Gdyby nie pieniądze z Rosji, Crvena Zvezda ledwo by dyszała.

Sponsor płaci, ale i wymaga: dał niedawno podwyżkę z ponad 2 do 5 milionów dolarów, żądając w zamian ograniczenia wpływów najbardziej nieudolnych i interesownych działaczy oraz większych wydatków na szkolenie młodzieży, a mniejszych na spłatę starych długów. Władimir Putin był gościem na ubiegłorocznych derbach Belgradu.

Druh Berlusconi

Teraz chętnie zobaczyliby go u siebie działacze CSKA Sofia, którzy zabiegają o wsparcie Gazpromu. Zgłasza się też PAOK Saloniki, który od niedawna jest własnością króla tytoniu z Rostowa Iwana Sawidiego. Wprawdzie grecka odnoga South Streamu została na razie wykreślona z planu, ale Gazprom nadal jest zainteresowany kupnem DEPA, czyli głównego greckiego dostawcy gazu – i sponsora PAOK.

A na końcu South Streamu miałby na Gazprom czekać sam Silvio Berlusconi, niosąc przyjaciołom Rosjanom w darze udziały w AC Milan.

Berlusconi to druh Putina i właśnie zaczyna kolejny marsz po władzę we Włoszech. W konsorcjum budującym South Stream jest koncern ENI, z siedzibą w Mediolanie. Podupadły Milan od jakiegoś czasu szuka inwestora. Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie.

A przedstawiciele Gazpromu przyznali, że ofertę złożył im też Bayern Monachium, czyli klub, w którym ambasador Beckenbauer jest wciąż honorowym prezesem i nie ukrywa, że marzą mu się czasy, gdy „klubowy autokar Bayernu będzie jeździł na gaz, a nie benzynę".

Rosjanie rozmawiają właśnie o gazowych interesach z władzami Bawarii, więc wszystko składa się w całość. Gdyby Bayern zaprosił Gazprom jako kolejnego po Audi i Adidasie udziałowca klubu, to firma musiałaby za 9 proc. akcji wyłożyć co najmniej 100 mln euro.

W porównaniu z Bayernem inni zabiegają o drobne. Na przykład holenderskie Vitesse Arnhem, od dwóch lat należące do Gruzina Meraba Jordanii, byłego szefa gruzińskiej federacji piłkarskiej. Ponoć już wkrótce Vitesse (po cichu mówi się, że za Jordanią stoi właściciel Chelsea Roman Abramowicz) ma podpisać umowę z Rosjanami na 10 mln euro rocznie. Jeśli iść kluczem właścicielskim, to wkrótce do Gazpromu może też zapukać Jurij Korablin, były mer miasta Chimki, który przejął FCU Venezia i marzy mu się marsz w górę, do Serie A. Albo Anton Zingarewicz, 30-letni rosyjski milioner, syn miliardera, który ostatniej wiosny kupił sobie FC Reading i chce podbijać Premier League.

Zenit, klub zakładowy

Przy tym wszystkim można zapomnieć, że perłą w koronie Gazpromu pozostaje jednak Zenit Sankt Petersburg, właściwie klub zakładowy, w którym nic się nie dzieje bez zgody koncernu i bez jego pieniędzy, a wielki szef Aleksiej Miller zwykł wysyłać trenerowi Luciano Spallettiemu esemesy ze swoimi uwagami. Ostatnio – z poparciem dla trenera w jego sporze z Hulkiem, brazylijską gwiazdą, która się obraziła, że trener zdjął ją z boiska.

Gazprom, by godnie wyprawić Zenit do sponsorowanej przez siebie Ligi Mistrzów, wydał latem blisko 100 milionów euro na Hulka i Belga Aksela Witsela. Sukcesu mu to nie dało, ale on jeszcze do LM wróci. Oczywiście, najpierw musi być odpowiednio wysoko w lidze, której sponsorem tytularnym jest SOGAZ, spółka córka Gazpromu, której mecze transmituje NTV, telewizja Gazpromu, i której nadzorcą jest federacja sponsorowana przez Gazprom, rządzona przez jego byłych menedżerów. Nie kijem go, to rurą.

Idą ze wschodu dwaj królowie na czas kryzysu. Jeden z Sankt Petersburga, drugi z Dauhy. Obaj z miliardami dolarów z gazu, obaj kupili już sobie po mundialu: jeden dla Rosji w 2018, drugi dla Kataru w 2022, obaj wydają fortuny na swój rodzimy sport. Ale plany podboju Europy mają różne.

Król z Dauhy rzuca się na wszystko, co się świeci. Wyciąga z długów Barcelonę umową sponsorską, zarządził karnawał w Paris Saint-Germain, który sobie kupił na własność. Kupił też Malagę, ale szybko mu się znudziła. On musi mieć to co najlepsze i najdroższe, żeby marka Katar kojarzyła się w świecie jak należy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry. Robert Lewandowski: zaczynamy od zera
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Odzyskać zaufanie kibiców
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń