Balotelli i Mancini znów na wojnie

Mario Balotelli znów wyprowadził Roberto Manciniego z równowagi. Doszło prawie do bójki. Czy to już koniec przygody piłkarza w Manchesterze City?

Aktualizacja: 04.01.2013 15:20 Publikacja: 04.01.2013 12:52

Mario Balotelli i Roberto Mancini

Mario Balotelli i Roberto Mancini

Foto: AFP

Czwartek. Trening przed sobotnim meczem trzeciej rundy Pucharu Anglii z Watford. Na zdjęciach zrobionych przez jednego z fotoreporterów widać, jak Mancini łapie Balotellego za koszulkę i szarpie go ze złości. Obu panów musieli rozdzielać członkowie sztabu szkoleniowego. Co tak zdenerwowało menedżera City? – Mario kopnął Scotta Sinclaira. Powiedziałem mu, żeby zszedł z boiska. Nie chciał tego zrobić, więc postanowiłem mu pomóc. Nic szczególnego. Trochę mnie poniosło – opowiadał Mancini.

Balotelli znowu pokazał, że jest niereformowalny. Ile już razy tłumaczono mu, by szanował kolegów. I nie zapominał o dobru drużyny. Nie docierają do niego słowa, nie robią na nim wrażenia też kary. Dopiero co musiał zapłacić 340 tys. funtów za zbyt wiele opuszczonych meczów w ubiegłym sezonie z powodów dyscyplinarnych. Ale dla niego to tyle co dwie tygodniowe pensje. Dlatego w ostatniej chwili wycofał skargę do ligowego trybunału.

Niech nikogo jednak nie zmyli, że dla Mario pieniądze nie są ważne. Strażacy musieli siłą wyprowadzać go z płonącego domu, bo zamierzał wrócić po walizki z milionami funtów. Na zakupy jeździ z plikiem banknotów na fotelu pasażera, a na pytanie policjanta, dlaczego to robi, odpowiada: – Bo mogę. A dlaczego ciągle zostawiam samochód w tym samym niedozwolonym miejscu? Bo tu jest moja ulubiona restauracja.

Kiedyś wysłany przez mamę do sklepu po żelazko i deskę do prasowania, wrócił kilka godzin później z ciężarówką wypełnioną m.in. dwoma skuterami i stołem do ping ponga. Żelazka i deski do prasowania nie znalazł.

– Mario daje z siebie najwięcej, gdy czuje, że jest kochany – przekonywał niedawno Zlatan Ibrahimović. Rozumiał to Cesare Prandelli, dał mu szansę i Balotelli poprowadził reprezentację Włoch do finału Euro 2012. A mniej odważny Marcello Lippi dwa lata wcześniej nie zabrał go na mundial, bo bał się, że rozsadzi mu drużynę, i przyjechał z RPA już po fazie grupowej.

Mancini wybaczał już piłkarzowi wypady do nocnych klubów przed meczami i rozbite w różnych dziwnych miejscach drogie sportowe samochody (m.in. na ogrodzeniu więzienia dla kobiet, tłumacząc, że był ciekawy, jak jest w środku). Pomagał, gdy Balotelli podpalił swój dom, bawiąc się z kolegami fajerwerkami w łazience. Bronił, gdy z nudów rzucał lotkami w juniorów City. Tolerował częste wyjazdy do Włoch (np. by złożyć gratulacje nowemu trenerowi Interu Andrei Stramaccioniemu), tajemnicze kontakty z bossami neapolitańskiej mafii i trenowanie na pół gwizdka. Bo Mario odpłacał się bramkami. A poza tym, jak powtarzał wielokrotnie Mancini, to dobry chłopak – przecież kiedyś podzielił się wygraną w kasynie z bezdomnym i udziela się charytatywnie – tylko trochę się pogubił.

– Widziałem już wielu piłkarzy z dużymi umiejętnościami, którzy zostawali z niczym. Nie chcę, by Mario skończył tak jak oni – twierdził menedżer City. Teraz jest mu już chyba wszystko jedno. – Uwielbiam go, ale nie rozumiem, dlaczego wciąż wyrzuca swój talent przez okno – mówił Mancini po grudniowych derbach Manchesteru, kiedy włoski napastnik nie chciał mu podać ręki po zmianie. Był to ostatni mecz Balotellego, od miesiąca nie wszedł na boisko.

Niedawno przemalował swojego bentleya w barwy wojskowe. Po ostatnich wydarzeniach wydawało się jednak, że topór wojenny z klubem został zakopany. Okazało się, że na krótko. Angielskie media spekulują, że Balotelli jeszcze w styczniu zmieni klub. W tym sezonie zagrał w 13 meczach ligowych, strzelił tylko jednego gola. Ale Silvio Berlusconiemu to nie przeszkadza. Właściciel Milanu robi już podobno dla niego miejsce. Odejść mają Alexandre Pato i Robinho.

Czwartek. Trening przed sobotnim meczem trzeciej rundy Pucharu Anglii z Watford. Na zdjęciach zrobionych przez jednego z fotoreporterów widać, jak Mancini łapie Balotellego za koszulkę i szarpie go ze złości. Obu panów musieli rozdzielać członkowie sztabu szkoleniowego. Co tak zdenerwowało menedżera City? – Mario kopnął Scotta Sinclaira. Powiedziałem mu, żeby zszedł z boiska. Nie chciał tego zrobić, więc postanowiłem mu pomóc. Nic szczególnego. Trochę mnie poniosło – opowiadał Mancini.

Balotelli znowu pokazał, że jest niereformowalny. Ile już razy tłumaczono mu, by szanował kolegów. I nie zapominał o dobru drużyny. Nie docierają do niego słowa, nie robią na nim wrażenia też kary. Dopiero co musiał zapłacić 340 tys. funtów za zbyt wiele opuszczonych meczów w ubiegłym sezonie z powodów dyscyplinarnych. Ale dla niego to tyle co dwie tygodniowe pensje. Dlatego w ostatniej chwili wycofał skargę do ligowego trybunału.

Niech nikogo jednak nie zmyli, że dla Mario pieniądze nie są ważne. Strażacy musieli siłą wyprowadzać go z płonącego domu, bo zamierzał wrócić po walizki z milionami funtów. Na zakupy jeździ z plikiem banknotów na fotelu pasażera, a na pytanie policjanta, dlaczego to robi, odpowiada: – Bo mogę. A dlaczego ciągle zostawiam samochód w tym samym niedozwolonym miejscu? Bo tu jest moja ulubiona restauracja.

Kiedyś wysłany przez mamę do sklepu po żelazko i deskę do prasowania, wrócił kilka godzin później z ciężarówką wypełnioną m.in. dwoma skuterami i stołem do ping ponga. Żelazka i deski do prasowania nie znalazł.

– Mario daje z siebie najwięcej, gdy czuje, że jest kochany – przekonywał niedawno Zlatan Ibrahimović. Rozumiał to Cesare Prandelli, dał mu szansę i Balotelli poprowadził reprezentację Włoch do finału Euro 2012. A mniej odważny Marcello Lippi dwa lata wcześniej nie zabrał go na mundial, bo bał się, że rozsadzi mu drużynę, i przyjechał z RPA już po fazie grupowej.

Czwartek. Trening przed sobotnim meczem trzeciej rundy Pucharu Anglii z Watford. Na zdjęciach zrobionych przez jednego z fotoreporterów widać, jak Mancini łapie Balotellego za koszulkę i szarpie go ze złości. Obu panów musieli rozdzielać członkowie sztabu szkoleniowego. Co tak zdenerwowało menedżera City? – Mario kopnął Scotta Sinclaira. Powiedziałem mu, żeby zszedł z boiska. Nie chciał tego zrobić, więc postanowiłem mu pomóc. Nic szczególnego. Trochę mnie poniosło – opowiadał Mancini.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?