„Wayne Rooney, piegowaty demon, wyglądający jak beczka wypełniona prochem, przyjeżdża, by wysadzić Santiago Bernabeu" – napisał we wtorkowym wydaniu dziennik „Marca", zamieszczając na okładce zdjęcie napastnika Czerwonych Diabłów z tytułem: „Straszydło i jego 5000 przyjaciół przybywają".
Ci przyjaciele to kibice United, bo według gazety, patrząc na Rooneya, można pomyśleć, że jest on jednym z nich: wrzeszczącym i żłopiącym piwo chuliganem, przeskakującym kolejkę przy wejściu na stadion, a nie zawodowym piłkarzem. Na drugiej stronie „Marca" zarzuca Rooneyowi, że rok temu na Twitterze nazwał Pepe idiotą po tym, jak obrońca Realu nadepnął na Leo Messiego. A sam przecież święty nie jest. Przypominać ma o tym zdjęcie z mundialu 2006, gdy dostaje czerwoną kartkę za faul na Ricardo Carvalho.
Ale w końcu dziennik zauważa też, że Anglik w formie jest groźnym piłkarzem i w środowy wieczór może napsuć krwi gospodarzom. 14 ze swoich 27 goli w Lidze Mistrzów zdobył w fazie pucharowej. Jest pod tym względem lepszy niż Leo Messi i Cristiano Ronaldo.
– Jeśli mogę poradzić coś Rooneyowi, niech nie zawraca sobie głowy, tym co piszą. Mnie nazywano o wiele gorzej – powiedział Jose Mourinho. – Nie jestem zainteresowany, co się znajduje w tamtejszej prasie. Wayne nie zna hiszpańskiego, więc nie widzę problemu – dodał 71-letni Alex Ferguson, nazywany z kolei przez dziennik „ABC" dziadkiem, którego Mourinho chce wysłać szybko na emeryturę i odziedziczyć jego tron. Dziadek Alex trzyma się jednak dobrze i choć obiecuje, że nie będzie pracować do dziewięćdziesiątki, z futbolem żegnać się jeszcze nie zamierza.
Przed dzisiejszym meczem w Madrycie menedżer United najbardziej obawia się szybkich kontrataków Realu i skuteczności Ronaldo. – On jest teraz lepszy niż wtedy, gdy grał u nas. Nie sądziłem, że będzie strzelał tyle bramek i to w takim stylu. Wydoroślał – mówi o Portugalczyku Ferguson i żałuje, że musi się mierzyć z Realem już w 1/8 finału: – Myślałem, że spotkamy się dopiero w finale na Wembley.