W nowej roli zadebiutował w środę. Bardzo udanie. W ćwierćfinale Pucharu Szwajcarii Sion pokonał na wyjeździe Lausanne Sport 2:0. 35-letni Gattuso wszedł na boisko na cztery minuty. Na ławce trenerskiej zastąpił Hiszpana Victora Munoza (został skautem), jest już piątym trenerem zespołu w tym sezonie. Do Szwajcarii przyjechał w czerwcu, po 13 latach gry w Milanie i dwóch triumfach w Lidze Mistrzów (2003, 2007). Został kapitanem, miał zainspirować młodszych kolegów. Może nie być dla nich wzorem do naśladowania, bo grał brutalnie, gdy trzeba było złamać nogę, to ją łamał, ale wielkim motywatorem.
Człowiekiem, który potrafi w przerwie wstrząsnąć drużyną. Wojownikiem, który prowadził Włochów do zwycięstwa na mundialu w Niemczech, i zasłynął stwierdzeniem „jeńców nie biorę". Sion po rozczarowującym poprzednim sezonie miał walczyć o mistrzostwo. Zaczął rozgrywki świetnie, ale przegrał trzy z czterech ostatnich meczów i spadł na czwarte miejsce, gwarantujące występy w Lidze Europejskiej. Do lidera Grasshoppers Zurych traci już dziewięć punktów, do drugiego w tabeli FC Basel – pięć. – Gattuso ma osobowość, ogromną wiedzę taktyczną i doświadczenie, co czyni go naturalnym liderem – tłumaczy Marco Degennaro, dyrektor sportowy Sionu.
– Wiem, że kilka miesięcy temu rozmawiał z Milanem, kiedy wydawało się, że Massimiliano Allegri był bliski opuszczenia klubu. Na szczęście został z nami, potrzebujemy go, by dostać się do Europy. Gattuso przyznał kiedyś, że patrząc na Andreę Pirlo, zastanawia się, czy powinien nazywać siebie piłkarzem. Marcello Lippi mówił o nim: „najbardziej zacięty pies Italii". Walczył o swoje nie tylko na boisku. W 2011 roku po przegranym meczu Ligi Mistrzów z Tottenhamem na San Siro zaatakował asystenta trenera rywali: złapał Joe Jordana za szyję, a potem uderzył go głową. – To nie powinno się zdarzyć. Ubliżał mi przez prawie całą drugą połowę, ale to nie usprawiedliwia mojego zachowania. Rozmawialiśmy w dialekcie szkockim, ale nie zdradzę, co sobie powiedzieliśmy. Popełniłem błąd – przepraszał Gattuso, który wymieniać uwagi ze Szkotami nauczył się w Glasgow Rangers (grał tam w latach 1997 – 1998).
Ale Gattuso nie był niezniszczalny, za twardą i bezpardonową grę sam również płacił kontuzjami. W 2008 roku zerwał więzadła w kolanie, w poprzednim sezonie przez kilka miesięcy leczył oko, które uszkodził niefortunnie, zderzając się podczas meczu z Alessandro Nestą. Dał się też poznać jako piłkarz przesądny. Przez cały mundial w Niemczech nosił ten sam szczęśliwy sweter, choć było mu niemiłosiernie gorąco. A przed kolejnymi meczami pakował torby jak do wyjazdu i czytał fragmenty Dostojewskiego. Z reprezentacją pożegnał się w 2010 roku, po kompromitacji na mistrzostwach w RPA, gdzie broniący tytułu Włosi nie wygrali ani jednego meczu i zajęli ostatnie miejsce w grupie – za Paragwajem, Słowacją i Nową Zelandią. Decyzję podjął jeszcze przed turniejem. Marzy, by w przyszłości wrócić na mundial jako selekcjoner Włochów.