Dysproporcja pomiędzy najważniejszą ligą w kraju, a resztą rozgrywek jest olbrzymia. Dla wielu drużyn kwestia utrzymania się w elicie, to sprawa życia i śmierci. Niektóre kluby, jak Leeds United, które nie tak dawno grało przecież w półfinale Ligi Mistrzów, przeinwestowały i kiedy na boisku nie potrafiły zapewnić sobie nagród za sukcesy, zbankrutowały.

Kilka klubów spoza Premiership trafiło ostatnio w ręce obcych inwestorów. Nottingham Forest, w którym występuje reprezentant Polski Radosław Majewski przejęło konsorcjum z Kataru, w Leicester City jest kapitał z Tajlandii, a w Cardiff City z Malezji. Szukanie ratunku na zewnątrz będzie coraz bardziej popularne, bo w Anglii rzadko kto ma ochotę spojrzeć poza Premiership. Finansowy tort został podzielony bardzo nierówno.

Championship, czyli angielska druga liga jest czwarta w Europie z najwyższą frekwencją na meczach, wyprzedza ją tylko Premiership oraz liga niemiecka i hiszpańska. Nie ma to jednak żadnego przełożenia na pieniądze, które piłkarze mogą podnieść z boiska. Mistrz Championship na zakończenie sezonu dostaje 50 tysięcy funtów, szczebel wyżej – 16 milionów. I to od samego organizatora rozgrywek, bo kiedy zliczy się wszystkie zyski z reklam, sponsorów i przede wszystkim transmisji telewizyjnych, okazuje się, że aktualny mistrz Anglii Manchester City za poprzedni sezon zgarnął ponad 60 milionów funtów.

Telewizje płacą klubom Premiership około miliarda funtów za sezon, trzyletni kontrakt w Championship gwarantuje raptem 200 tysięcy, które podzielone kilkanaście zespołów zamienia się w kwoty, które zawodnicy zarabiają w tydzień. O pieniądzach płaconych przez sponsorów chcących się reklamować na koszulkach nawet nie ma co wspominać. Giganci z Premiership zarabiają na tym kilkadziesiąt razy więcej. Co ciekawe, łatwiej wcale nie mają wielkie firmy, takiej jak Leeds czy Nottingham, które kiedyś świetnie radziły sobie w najwyższej klasie. Bieda z wszystkimi obchodzi się po równo.

Richard Heaselgrave, który od roku jest dyrektorem handlowym Football League, zapowiada, że decydujące dla przyszłości zadłużony na dwa miliardy klubów spoza Premiership będzie kilka najbliższych miesięcy. Heaselgrave chce renegocjować umowę z telewizjami oraz pozyskać nowego, strategicznego sponsora, który mógłby rozgrywkom dać nazwę i olbrzymie pieniądze.