A wygląda naprawdę dobrze. To dziennikarze wykreowali starcie Boruc – Szczęsny, którzy podobno nie potrafią się porozumieć. Trenowaliśmy już kiedyś razem, w Legii i w reprezentacji przed mistrzostwami Europy w 2008 i zawsze było w porządku. Nie doszukujmy się sensacji.
Kiedyś Szczęsny powiedział, że jest pan od niego lepszy, za co dostał burę od Smudy. Tamta deklaracja pomaga w dobrych relacjach?
Nie ma znaczenia. Wojtek ma to do siebie, że dużo mówi, nie zawsze trafnie. Nie wiem, czy tu kokietował, czy faktycznie tak o mnie myślał. Ale było mi miło. Też myślę, że jest dobry i nie będę tego ukrywał. Nie wypadł tak dawno ze składu Arsenalu, by zapomnieć, jak się broni. Przez pryzmat dwóch ostatnich tygodni nie można patrzeć na jego rolę w reprezentacji. Trener to rozumie. Wojtek grał w lidze pół roku i na pewno jest dobrze przygotowany. Fornalik wybierze w czwartek tego, który będzie bronił.
Wraca pan do reprezentacji na pierwszy mecz o punkty od 2009 roku i porażki 0:3 ze Słowenią w Mariborze. Wracają koszmary?
Grałem już o punkty w meczach ligowych i nie było problemów.
Leo Beenhakker wspominał pana z szatni po meczu w Belfaście, podobno siedział pan i wydawało się, że ma tylko metr wzrostu.
Bywa i tak. Trenera Beenhakkera bardzo dobrze wspominam, o złych momentach staram się nie myśleć, nie widzę sensu w dołowaniu się. Myślę o dobrych chwilach, o to chodzi w psychologii. Trzeba wracać do chwil triumfu, po to, żeby głowa reagowała w odpowiedni sposób.
Obecna kadra jest grzeczniejsza?
Są żarty, jest kilku chłopaków z poczuciem humoru. Jestem trochę nowy w towarzystwie, oni znają się z przygotowań do Euro, ale atmosfera jest naprawdę w porządku. Boli mnie to, że jestem już w tej starszej grupie, ale nikt do mnie na „pan" nie mówi. Na boisku nie ma różnicy wynikającej z wieku – jak jest karny albo sytuacja sam na sam, to ciśnienie wszystkim równo skacze.
Zwycięstwem możemy zamknąć Ukrainie drogę na mundial.
Patrzę tylko na nasz zespół. Jesteśmy dobrzy i basta. Zobaczcie, jaki osiągniemy wynik, a później roztrząsajcie każdą akcję. Piłka ciągle jest taka sama, wymyślili ją Anglicy dwa wieki temu, zmieniały się systemy, ale generalnie ciągle chodzi o to samo.
Hymn na pana jeszcze działa i Orzełek?
Mam wrażenie, że to się nigdy nie zmieni. Jak będę miał 98 lat, to też jakoś wstanę, jak będą hymn grali.
Pierwszy skład czy zasłona dymna?
Wczoraj Waldemar Fornalik zaprosił dziennikarzy na ostatni kwadrans treningu, czyli na 11.45. Ale bardzo się zdziwił, gdy ochrona otworzyła drzwi, podobno umawiał się, że osobiście poinformuje, kiedy mogą zostać otwarte. Piłkarze zaczęli zmieniać znaczniki, składy się przemieszały. Nie wiadomo, czy Fornalik naprawdę był zaskoczony obecnością dziennikarzy. Jeśli tak, na pewno nie jest zadowolony, że w pierwszym składzie zobaczyliśmy Artura Boruca, Sebastiana Boensicha, Kamila Glika, Marcina Wasilewskiego, Łukasza Piszczka, Macieja Rybusa, Grzegorza Krychowiaka, Radosława Majewskiego, Ludovica Obraniaka, Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Albo chciał, żebyśmy właśnie taki skład zobaczyli. Popołudnie zawodnicy mieli wolne. Dziś wieczorem będą ćwiczyć na Stadionie Narodowym. Mecz w piątek o 20.45.