Jednak historia piłki nożnej za oceanem rozpoczęła się długo przed 5 kwietnia 1913 roku. W Stanach Zjednoczonych w piłkę nożną grano od 1884. Wtedy też powstał Amerykański Związek Footballu (American Football Association), który miał poparcie angielskiej federacji. Jednak AFA swoim zasięgiem obejmował tylko Nowy Jork, New Jersey, Nową Anglię i Pensylwanię. W 1911 roku powstał Amerykański Związek Footballu Amatorskiego (American Amateur Football Association), który działał przede wszystkim na wschodnim wybrzeżu, tak samo jak AFA, jednak starał się prowadzić piłkarską ekspansję na cały kraj. Poza tym upominał się, aby piłkarze za swoją grę w lidze otrzymywali pieniądze, tak jak baseballiści. Problem pojawił się, gdy zarówno AFA jak i AAFA uzurpowały sobie prawo do reprezentowania Stanów Zjednoczonych w FIFA. Przedstawiciele obu stowarzyszeń postanowili dojść do porozumienia i w ten sposób 5 kwietnia 1913 roku, w nowojorskim Astor House Hotel, założono Amerykańską Federację Piłki Nożnej (US Soccer Federation).
Amerykańscy kibice nie pamiętają trudności sprzed stu lat, lecz cieszą się tym, co widzą obecnie. A jest co świętować. Reprezentacja kobiet od lat należy do światowej czołówki, zajmując obecnie pierwsze miejsce w rankingu FIFA. Major League Soccer, najwyższa klasa rozgrywkowa w USA, przyciąga coraz więcej kibiców, a także gwiazd piłki nożnej. Wspomnieć tu należy choćby o Thierry Henrym czy Davidzie Beckhamie. Ale i piłkarze z północnoamerykańskiego kraju robią kariery na świecie. Clint Dempsey jest jednym z filarów Tottenhamu Londyn. W Aston Villi bardzo dobrze radzi sobie bramkarz Brad Guzan. W Romie zaś gra Michael Bradley.
Mimo iż dla części amerykanów soccer jest dyscypliną równie abstrakcyjną, co futbol amerykański dla Europejczyków, obchody setnych urodzin piłki nożnej w stanach były wyjątkowo huczne. Trwały tydzień. Główne obchody zorganizowano w mieście, w którym narodziła się amerykańska piłka nożna – Nowym Jorku. Ostatniego dnia świętowania, dokładnie sto lat po założeniu US Soccer Federation, największe amerykańskie miasto zamieniło się w piłkarską stolicę. Empire State Building podświetlono w kolorach narodowych. W czasie pikniku na Times Square kibice mogli spotkać się i porozmawiać z zawodnikami, trenerami i działaczami. Wśród gości byli m. in. Jurgen Klinsmann, selekcjoner drużyny narodowej, czy Sunil Gulati, prezes federacji. W rozbawionym tłumie fani mogli natknąć się także na byłych piłkarzy. Jednym z nich był Alexi Lalas.
- Jestem tylko malutką częścią stuletniej historii. Ale jestem z tego niebywale dumny – mówił wzruszony zawodnik.