Wszyscy ich po losowaniu wepchnęli do półfinału, nie tylko w Polsce, gdzie zaczadzenie trójką z Dortmundu sięga granic wytrzymałości. Awans Borussii, zwłaszcza gdy naprzeciw stoi debiutant z Malagi, to byłby oczywisty ciąg dalszy tego, co się z nią działo przez ostatnie lata. A my chcemy wierzyć, że futbolem rządzi jakaś logika.
Klub, który osiem lat temu ratował się przed bankructwem dzięki pożyczce od Bayernu i wyrozumiałości sędziów (tych z sądu, a nie boiska) wymyślił się na nowo i teraz z jednego sezonu w Lidze Mistrzów potrafi wycisnąć dodatkowe 50 mln euro dochodu. Dziś może do tego rachunku dopisać kolejne 5 mln. Był w drugiej setce europejskiego rankingu klubów, jest w czołowej trzydziestce i maszeruje dalej.
Jeszcze niedawno eksperci pastwili się nad europejską chorobą Borussii, która przez poprzednie dwa sezony odbijała się od wszystkich przeszkód, nieważne czy w Lidze Europejskiej, czy Lidze Mistrzów. A dziś jest jedyną niepokonaną drużyną w LM, jedyną która wygrała u siebie wszystkie mecze. Straciła właśnie mistrzostwo Niemiec, ale Ottmar Hitzfeld też je stracił, gdy w 1997 roku, po dwóch z rzędu tytułach w Bundeslidze, prowadził Borussię do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Tyle że wtedy po pierwszym ćwierćfinale Borussia była już pewna swego, wygrała z Auxerre 3:1. A w Maladze tydzień temu, choć szans było pod dostatkiem, nie potrafiła skończyć niczego, co zaczęła.
Polonia z Andaluzji
Drużyna, która pokonała już w tym sezonie u siebie Real Madryt, Manchester City i rozbiła Szachtar Donieck 3:0, nie ma się teoretycznie czego bać. – Musimy zrobić to samo co w pierwszym meczu, tylko raz czy dwa razy trafić – mówi dyrektor Borussii Hans Joachim Watzke. Ale trener Malagi Manuel Pellegrini odpowiada, że Borussia musi też uważać, żeby to Malaga nie strzeliła jej gola, a potrafi to robić w wyjazdowych meczach.
Po bezbramkowym remisie w Maladze stracony gol sprawi, że Borussia będzie musiała odpowiedzieć dwoma. A logika niekoniecznie musi się przydać w meczu, w którym po jednej stronie stoi klub uporządkowany od góry do dołu, właściwie pewny tego, że za rok też będzie zarabiał w Lidze Mistrzów (wicelider Borussia ma już 10 pkt. przewagi nad czwartym Schalke, trzy kluby z Bundesligi awansują bezpośrednio), a po drugiej desperados z Andaluzji (zresztą z Antonio Banderasem jako najsłynniejszym kibicem), którzy jeszcze nie wiedzą, jakim klubem będą za kilkanaście tygodni. Czy będą mogli grać w europejskich pucharach, czy jednak kara od UEFA za długi zostanie podtrzymana. Czy odejdzie połowa drużyny, czy trzy czwarte. Kto będzie trenerem po Manuelu Pellegrinim, który tę wielką Malagę zbudował, bo wydaje się nieprawdopodobne, żeby udało się go zatrzymać.