Bogaci i desperaci

Borussia gra dziś w ćwierćfinale najważniejszy mecz od lat, a Malaga nie ma już nic do stracenia

Publikacja: 09.04.2013 01:45

Borussia wygrała w tym sezonie Ligi Mistrzów wszystkie mecze w Dortmundzie. Spotkanie z Malagą o 20.

Borussia wygrała w tym sezonie Ligi Mistrzów wszystkie mecze w Dortmundzie. Spotkanie z Malagą o 20.45 (Canal+ Sport)

Foto: PAP/EPA

Wszyscy ich po losowaniu wepchnęli do półfinału, nie tylko w Polsce, gdzie zaczadzenie trójką z Dortmundu sięga granic wytrzymałości. Awans Borussii, zwłaszcza gdy naprzeciw stoi debiutant z Malagi, to byłby oczywisty ciąg dalszy tego, co się z nią działo przez ostatnie lata. A my chcemy wierzyć, że futbolem rządzi jakaś logika.

Klub, który osiem lat temu ratował się przed bankructwem dzięki pożyczce od Bayernu i wyrozumiałości sędziów (tych z sądu, a nie boiska) wymyślił się na nowo i teraz z jednego sezonu w Lidze Mistrzów potrafi wycisnąć dodatkowe 50 mln euro dochodu. Dziś może do tego rachunku dopisać kolejne 5 mln. Był w drugiej setce europejskiego rankingu klubów, jest w czołowej trzydziestce i maszeruje dalej.

Jeszcze niedawno eksperci pastwili się nad europejską chorobą Borussii, która przez poprzednie dwa sezony odbijała się od wszystkich przeszkód, nieważne czy w Lidze Europejskiej, czy Lidze Mistrzów. A dziś jest jedyną niepokonaną drużyną w LM, jedyną która wygrała u siebie wszystkie mecze. Straciła właśnie mistrzostwo Niemiec, ale Ottmar Hitzfeld też je stracił, gdy w 1997 roku, po dwóch z rzędu tytułach w Bundeslidze, prowadził Borussię do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Tyle że wtedy po pierwszym ćwierćfinale Borussia była już pewna swego, wygrała z Auxerre 3:1. A w Maladze tydzień temu, choć szans było pod dostatkiem, nie potrafiła skończyć niczego, co zaczęła.

Polonia z Andaluzji

Drużyna, która pokonała już w tym sezonie u siebie Real Madryt, Manchester City i rozbiła Szachtar Donieck 3:0, nie ma się teoretycznie czego bać. – Musimy zrobić to samo co w pierwszym meczu, tylko raz czy dwa razy trafić – mówi dyrektor Borussii Hans Joachim Watzke. Ale trener Malagi Manuel Pellegrini odpowiada, że Borussia musi też uważać, żeby to Malaga nie strzeliła jej gola, a potrafi to robić w wyjazdowych meczach.

Po bezbramkowym remisie w Maladze stracony gol sprawi, że Borussia będzie musiała odpowiedzieć dwoma. A logika niekoniecznie musi się przydać w meczu, w którym po jednej stronie stoi klub uporządkowany od góry do dołu, właściwie pewny tego, że za rok też będzie zarabiał w Lidze Mistrzów (wicelider Borussia ma już 10 pkt. przewagi nad czwartym Schalke, trzy kluby z Bundesligi awansują bezpośrednio), a po drugiej desperados z Andaluzji (zresztą z Antonio Banderasem jako najsłynniejszym kibicem), którzy jeszcze nie wiedzą, jakim klubem będą za kilkanaście tygodni. Czy będą mogli grać w europejskich pucharach, czy jednak kara od UEFA za długi zostanie podtrzymana. Czy odejdzie połowa drużyny, czy trzy czwarte. Kto będzie trenerem po Manuelu Pellegrinim, który tę wielką Malagę zbudował, bo wydaje się nieprawdopodobne, żeby udało się go zatrzymać.

Malaga jest trochę jak Polonia Warszawa, zachowując wszelkie proporcje. Bogaty wujek z Kataru dał jej krótkie życie jak w bajce: przepłacał wszystkich, od trenera po dzieciaki z klubowej akademii, oferując ich rodzicom po 4 tysiące euro miesięcznie, żeby wybrali Malagę, a nie Barcelonę czy Real. Potem wujek uznał, że to jednak nie ma sensu i pieniędzy już nie daje, a stadion omija.

Malaga została z drużyną, na którą jej nie stać. Wszystko trzyma się jeszcze tylko dzięki mądremu trenerowi, o którym hiszpańskie gazety piszą, że to on jest teraz szejkiem Malagi, i że burmistrzem miasta też by został, gdyby tylko zechciał kandydować.

Ostatnie dni przed rewanżem trener i jego drużyna mieli koszmarne. Pellegrini w sobotę rano, w dniu meczu z Realem Sociedad, dowiedział się, że w Chile zmarł jego ojciec. A w samolot z drużyną z Malagi trzy razy trafiał piorun i pilot musiał przymusowo lądować w Bilbao.

Liczy się tu i teraz

Porażka 2:4 w San Sebastian (było już 0:3) została wcześniej wliczona w koszty, mimo że to był mecz o czwarte miejsce, dające prawo gry w eliminacjach LM. Pellegrini oszczędził siedmiu piłkarzy podstawowego składu, dając wyraźny sygnał: nieważne przyszłe Ligi Mistrzów, liczy się tylko tu i teraz.

Pellegrini ma wrócić z Chile na mecz, obronę zestawi po nowemu, bo w pierwszym meczu kartki wykluczyły z rewanżu Welligtona i Iturrę. W Borussii może jeszcze raz zabraknąć w podstawowym składzie Jakuba Błaszczykowskiego. Ale na ławce Polak powinien się znaleźć.

Wszystkie światła są dziś skierowane na Dortmund, bo emocje rewanżu Galatasaray – Real pogrzebał tydzień temu sędzia, nie dyktując karnego dla Turków. Awansować po 0:3 z Realem – to się nie może udać nawet w stambulskim piekle i z imperatorem Fatihem Terimem na czele.

Rewanże ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Dziś grają

(wszystkie mecze o 20.45, skróty jutro o 23.05 w TVP 1): Borussia Dortmund – Malaga (Canal+ Sport), pierwszy mecz 0:0; Galatasaray Stambuł – Real Madryt (nSport), pierwszy mecz 0:3.

Jutro grają:

Barcelona – Paris Saint-Germain (TVP 1, Canal+ Sport), pierwszy mecz 2:2; Juventus Turyn – Bayern Monachium (nSport), pierwszy mecz 0:2.

Wszyscy ich po losowaniu wepchnęli do półfinału, nie tylko w Polsce, gdzie zaczadzenie trójką z Dortmundu sięga granic wytrzymałości. Awans Borussii, zwłaszcza gdy naprzeciw stoi debiutant z Malagi, to byłby oczywisty ciąg dalszy tego, co się z nią działo przez ostatnie lata. A my chcemy wierzyć, że futbolem rządzi jakaś logika.

Klub, który osiem lat temu ratował się przed bankructwem dzięki pożyczce od Bayernu i wyrozumiałości sędziów (tych z sądu, a nie boiska) wymyślił się na nowo i teraz z jednego sezonu w Lidze Mistrzów potrafi wycisnąć dodatkowe 50 mln euro dochodu. Dziś może do tego rachunku dopisać kolejne 5 mln. Był w drugiej setce europejskiego rankingu klubów, jest w czołowej trzydziestce i maszeruje dalej.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne