Zdarzało się już nieraz, że Legia miała tytuł w garści, a jednak w rundzie rewanżowej dochodziło do kataklizmu i mistrzostwo Polski zdobywała inna drużyna. Teraz chyba będzie inaczej. Legia ściga się już tylko z Lechem Poznań, nad którym ma siedem punktów przewagi, ale drużyna z Poznania swój mecz z Piastem rozgrywa dzisiaj. Następny w tabeli Śląsk traci do Legii aż 13 punktów i walczy tylko o europejskie puchary.
Piłkarze Jana Urbana wygrali piąty mecz z rzędu, ale chyba najtrudniejszy z dotychczasowych. Pokonali Wisłę na jej stadionie po raz pierwszy od 16 lat, twierdzę przy Reymonta zdobyli jednak nie tylko własnymi siłami, ale przy dużej pomocy sędziów.
Jako główny arbiter zawody prowadził Hubert Siejewicz, ale miał do pomocy aż czterech asystentów i nie można obwiniać go za wszystko. W 13. minucie Artur Jędrzejczyk dośrodkował do Władimira Dwaliszwilego, a ten dał prowadzenie Legii. Zanim Jędrzejczyk kopnął piłkę, zdążyła ona wyjść poza boisko, obliczono, że prawie pół metra. Widzieli to wszyscy poza Sebastianem Jarzębakiem, który stał tak blisko akcji, że bliżej się nie dało. Jarzębak był w tym spotkaniu sędzią liniowym.
– Firmuję wszystko swoim nazwiskiem, dlatego chciałem przeprosić za ten błąd kibiców i piłkarzy Wisły Kraków – mówił Siejewicz po obejrzeniu powtórki godzinę po meczu.
Wstyd Górnika
Trener Tomasz Kulawik, którego dni w klubie są policzone niezależnie od tego, ile punktów Wisła zdobędzie do końca sezonu, na konferencji dziękował swoim piłkarzom, którzy grają, choć sędziowie okradają ich już nawet na własnym boisku. Po sezonie Kulawika miał zastąpić Adam Nawałka, ale w sobotę znowu wróciły plotki o powrocie Franciszka Smudy.