Legia karnie wygrywa

Ekstraklasa | Dzięki Lechowi liga jest ciągle ciekawa. Reszta tylko się przygląda.

Publikacja: 21.04.2013 23:25

Lech – Zagłębie 3:1. Kasper Hamalainen (z prawej) strzelił drugą bramkę dla zwyciezców. Obok Adrian

Lech – Zagłębie 3:1. Kasper Hamalainen (z prawej) strzelił drugą bramkę dla zwyciezców. Obok Adrian Błąd

Foto: PAP, Jakub Kaczmarczyk Jakub Kaczmarczyk

Jan Urban przyszedł na konferencję po meczu z Pogonią  (3:1) przygotowany. Wiedział, ze dziennikarze znowu będą go pytać o sędziów, czy pomylili się dyktując dla Legii rzuty karne. Obejrzał powtórki i stwierdził stanowczo, że tym razem nie może być najmniejszych wątpliwości.

Na mecz w Warszawie wyznaczony został polski sędzia z najwyższymi notami w UEFA – Paweł Gil. W drugiej połowie zarządził dwa rzuty karne – pierwszego wykorzystał Ivica Vrodljak, drugiego Władimir Dwaliszwili. Legia z 0:1 do przerwy, wyszła wtedy na prowadzenie.

- Nastraszyliśmy trochę Legię, ale chodziło nam o punkty, a nie dobre wrażenie. Dwa rzuty karne? Co do pierwszego mam wątpliwości, ale dobrze nie widziałem, drugi był. Trzeba jednak stwarzać sytuacje, żeby dać sędziemu pretekst do zagwizdania karnego – mówił po meczu Dariusz Wdowczyk, trener Pogoni, który wrócił na Łazienkowską ciągle będąc ostatnim, który doprowadził tę drużynę do mistrzostwa w 2006 roku.

- Pogoń nie pozwoliła na dużo przed przerwą, co kosztowało ją wiele sił. Widać to było w drugiej połowie. Narzuciliśmy rytm meczu, ale całe szczęście, że Frączczak nie strzelił na 2:0. Nie wiem, czy byśmy odrobili. Później dominowaliśmy, strzeliliśmy trzy gole. Wszystkie zasłużone – mówił Urban podkreślając rolę, jaką w zwycięstwie jego drużyny odegrał Dwaliszwili. Gruzin wiosną jest największą rewelacją nie tylko lidera, ale całych rozgrywek. Wywalczył miejsce w pierwszym składzie i błyskawicznie stał się kluczową postacią.

Po raz pierwszy od 52 spotkań Danijel Ljuboja rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Oficjalnie narzeka na drobny uraz i tylko raz trenował z zespołem, jednak być może zaczęło się pokazywanie Serbowi miejsca w szeregu. Legia chce z nim przedłużyć kontrakt na przyszły sezon, ale nie na warunkach, o których myśli zawodnik.

Mariusz Rumak może trochę śmieszyć sugestiami, że terminarz układany jest pod Legię, ale nie da się ukryć, że jego drużyna gra pod większą presją, bo co tydzień musi Legię doganiać na 4 punkty. Wczoraj w Poznaniu Zagłębie prowadziło 1:0, ale Lech powoli kończy z niechlubną serią porażek u siebie i wygrał 3:1. Dzięki tej drużynie wyścig o mistrzostwo ma jeszcze sens.

Ligowa mizeria stwarza szansę średnim drużynom na walkę o naprawdę wielkie cel, jakim byłby udział w europejskich pucharach. Bardzo ciekawą serie spotkań rozpoczęła Jagiellonia Białystok, która rozegra na własnym stadionie mecze z Lechem i Legią, a w sobotę zmierzyła się z Wisłą Kraków. Piłkarze Tomasza Hajty prowadzili 2:0, a potem w 11 minut roztrwonili całą przewagę. Najlepszym piłkarzem na boisku był nigeryjski pomocnik gości, Emmanuel Sarki. Strzelił gola z rzutu wolnego, asystował przy drugim, a po innym uderzeniu piłka trafiła w poprzeczkę.

Sarki po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie w meczu ekstraklasy korzystając na kontuzji Patryka Małeckiego. Wisła stoi przed bardzo trudnym zadaniem, bo po tym, jak odpadła w półfinale Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław, kończy sezon bez żadnego celu. Bogusław Cupiał zdecydowany jest podobno na sprowadzenie do klubu Franciszka Smudy, ale przecież wcześniej w podobnym tonie mówiono o zatrudnieniu Adama Nawałki. Trudno spodziewać się, żeby do Krakowa w przyszłym sezonie trafiły gwiazdy, raczej odbywać się będzie dalsze czyszczenie składu.

Sobotniego wyniku na pewno bardziej żałują piłkarze Jagiellonii. – Dla mnie to jakaś masakra. Mieliśmy rywala na łopatkach i nie potrafiliśmy go dobić. Wisła do przerwy w ogóle nie istniała. Możemy mieć pretensje tylko do siebie – mówił Tomasz Kupisz. Hajto przyznał, że w szatni panowała taka cisza, jak po porażce. Jagiellonia jest jednak szósta w tabeli i do trzeciego miejsca dającego prawo gry w Europie traci raptem cztery punkty.

Trzeci jest Śląsk Wrocław, który z ostatnich siedmiu meczów wygrał jeden. Dwa tygodnie temu Piotr Ćwielong strzelił gola dającego zwycięstwo w meczu z Górnikiem 2:1. Wczoraj trafił w tej samej minucie spotkania z Lechią Gdańsk, ale była to bramka dająca remis 1:1. Śląsk na podium utrzymuje się więc siłą rozpędu z jesieni.

Dużo większy kryzys przeżywa Górnik Zabrze, który sześć z ostatnich siedmiu spotkań przegrał i z ligowej rewelacji stał się chłopcem do bicia. W piątek nie dał rady Koronie Kielce (0:1). Problem wydaje się większy niż odejście Arkadiusz Milika, bo nie miał on na grę drużyny aż takiego wpływu. Na wiosnę Górnik rywalizuje tylko z Pogonią Szczecin – o to, kto jest najgorszy w całej ekstraklasie.

Trzecie miejsce w lidze to konkurs dla odrzuconych. Ciągle szanse na podium ma przecież Polonia Warszawa, która dzisiaj gra w Chorzowie z Ruchem, a to przecież za dobrze o ekstraklasie nie świadczy.

23.kolejka

Widzew Łódź - Piast Gliwice 1:1 (1:1)

Bramki: dla Widzewa – B. Pawłowski (10); dla Piasta – M. Robak (45). Żółte kartki: M. Płotka (Widzew); A. Klepczyński, R. Murawski, B. Szeliga (Piast). Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 6 000.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:1)

Bramki: dla Podbeskidzia – F. Pawela (69); dla GKS – S. Michalski (7). Żółte kartki: R. Demjan (Podbeskidzie); R. Gonzalez, S. Sawala, Michał Mak, G. Baran (GKS). Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:2 (1:0)

Bramki: dla Jagiellonii - M Gajos (34), D. Plizga (64); dla Wisły – E. Sarki (67), R. Boguski (79). Żółte kartki: M. Gajos, U. Ukah (Jagiellonia); I. Iliev, O. Chavez (Wisła). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 3 500.

Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 3:1 (0:1)

Bramki: dla Legii – I. Vrdoljak (54 z karnego), W. Dwaliszwili (58 z karnego), T. Brzyski (75); dla Pogoni – B. Ława (11). Żółte kartki: R. Janukiewicz (Pogoń). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 21 400.

Korona Kielce - Górnik Zabrze 1:0

(

0:0)

Bramka: P. Malarczyk (83).

Żółte kartki: V. Jovanović, P. Malarczyk (Korona); S. Gancarczyk (Górnik). Czerwona kartka: S. Gancarczyk (86, Górnik). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 7 700.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0).

Bramki: dla Śląska – P. Ćwielong (88); dla Lechii - 0:1 P. Wiśniewski (53). Żółte kartki: M. Kowalczyk, T. Socha (Śląsk). Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 17 800.

Lech Poznań - Zagłębie Lubin 3:1 (2:1)

Bramki: dla Lecha - G. Lovrencsics 16, K. Hamalainen 32, P. Reiss 87; dla Zagłębia - S. Pawłowski 5. Żółte kartki: I. Djurdjević, Ł. Trałka, M. Możdżeń (Lech); P. Widanow, J. Bilek (Zagłębie). Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

Mecz poniedziałkowy:

Ruch Chorzów - Polonia Warszawa (18.30, Canal+ Family, Eurosport2).

Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti odmieni reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Xabi Alonso. Człowiek sukcesu nowym trenerem Realu Madryt
Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy
Piłka nożna
Robert Lewandowski obejrzał genialne El Clasico. Barcelonie nic już nie odbierze mistrzostwa
Piłka nożna
Barcelona - Real o tytuł mistrza Hiszpanii. Robert Lewandowski zacznie El Clasico na ławce