Reklama

Lewy leczy kompleksy

Strzelił cztery bramki Realowi Madryt w jednym meczu.

Publikacja: 25.04.2013 10:08

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Nie wiem, jak potoczy się kariera Roberta Lewandowskiego, ale to zdanie będzie jednym z najważniejszych w jego CV. Lewandowski dokonał sztuki niezwykłej. Każda z tych czterech bramek była inna, każda świadczyła o jego wielkiej klasie. Lewandowski jest napastnikiem, na którego w takich meczach liczy się najbardziej, ale właśnie dlatego w tego rodzaju pojedynkach gracze na tej pozycji są najbardziej pilnowani. I zwykle gole zdobywają inni - pomocnicy lub obrońcy.

Lewandowski walczył z obrońcami Realu, pokonując ich szybkością, sprytem, techniką. Wygrywał z tymi, o których piszemy, że są najlepsi na świecie (Pepe, Sergio Ramos) lub niezwykle utalentowani (Raphael Varane). Jose Mourinho przyznał, że on i jego sztab wiedzieli o Lewandowskim wszystko, a mimo to nie zdołano go zatrzymać. Na tym polega mistrzostwo.

Teraz polskiego napastnika porównuje się z legendami z przeszłości - Ferencem Puskasem czy Marco van Bastenem, a jego zdjęcia z wyciągniętą ręką i czterema palcami („cztery dziś strzeliłem") zdobią pierwsze strony gazet i portale w całej Europie.

Polscy kibice, czekający wciąż na jakieś sukcesy w sportach letnich, na  które ktoś za granicą zwróciłby uwagę, mają wreszcie drobną satysfakcję. Drobną, bo przecież natychmiast pojawiło się pytanie: dlaczego on tak nie strzela w reprezentacji? Nie strzela, bo nie ma takich partnerów jak w Dortmundzie. Sądzę, że gdyby reprezentacja Polski zagrała poważny mecz z Borussią z Lewandowskim, Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem w składzie - poniosłaby porażkę.

Robert Lewandowski robił karierę już w kraju, ale nim Lech go przyjął, specjaliści z Legii go skreślili. Kiedy agent piłkarza, Cezary Kucharski, który wypatrzył go w Zniczu Pruszków, spytał, ile chce zarabiać, usłyszał: przede wszystkim chciałbym grać w lepszym klubie.

Reklama
Reklama

W przypadku polskich piłkarzy najpierw gra a potem pieniądze to jest niezwykła kolejność. Na ogół jest odwrotnie i dlatego mało komu udaje się zrobić prawdziwą karierę. Lewandowski leczy polskie kompleksy w koszulce niemieckiego klubu i dziś nie ma w tym niczego niezwykłego. Przynajmniej on wykorzystuje możliwości (Błaszczykowski i Piszczek również), jakie stwarza współczesny świat bez granic.

Kazimierz Deyna, Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato - największe polskie gwiazdy - kiedy byli w szczytowej formie i znał ich cały świat, nie mogli sprawdzić się w klubach zagranicznych, składających im oferty pracy. Socjalizm nie eksportował sportowców. Wyjątek zrobiono dla Zbigniewa Bońka, który wyjechał do Juventusu w wieku 26 lat i zrobił prawdziwą karierę. Po nim już nikomu to się nie udało z powodu niedostatków talentu lub słabości charakteru. Jerzy Dudek zatańczył w bramce Liverpoolu tylko raz, zresztą od tamtej pory upływa już osiem lat.

Teraz wszystko wskazuje, że pierwszy raz w finale Ligi Mistrzów może zagrać aż trzech Polaków i nie ma w tym żadnego przypadku.

Nie wiem, jak potoczy się kariera Roberta Lewandowskiego, ale to zdanie będzie jednym z najważniejszych w jego CV. Lewandowski dokonał sztuki niezwykłej. Każda z tych czterech bramek była inna, każda świadczyła o jego wielkiej klasie. Lewandowski jest napastnikiem, na którego w takich meczach liczy się najbardziej, ale właśnie dlatego w tego rodzaju pojedynkach gracze na tej pozycji są najbardziej pilnowani. I zwykle gole zdobywają inni - pomocnicy lub obrońcy.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Piłka nożna
Wieczór dubletów. Pierwsze bramki Roberta Lewandowskiego, pewne zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Piłkarskie transfery w Ekstraklasie. Takiego lata jeszcze nie było
Piłka nożna
Droga Polski na mundial 2026. Kto może być rywalem w barażach?
Reklama
Reklama