Jak zwykle został po zdobyciu mistrzostwa Holandii wykąpany w klubowym jacuzzi, jak zwykle zdążył przedtem zmienić garnitur na okolicznościową koszulkę i wyglądał, jakby był nadal jednym z piłkarzy, bo 43 lat po nim nie widać. Jak zwykle ktoś podczas świętowania upuścił tarczę wręczaną mistrzowi, tym razem wypadło na Daleya Blinda. I jak zwykle na ścianie wodnej zapory przed willą Franka de Boera w pocztówkowym Monnickendam, 20 minut jazdy na północ od Amsterdamu, kibice wywiesili transparent z podziękowaniem za mistrzostwo.
Teraz de Boer może patrzeć z okna salonu na wielki napis: „Król Frank III". Dwa lata temu, gdy zdobył z Ajaksem 30. mistrzostwo, dając klubowi prawo do naszycia na koszulkach piłkarzy trzeciej gwiazdki, na transparencie było jeszcze proste „Dzięki Franky". Rok temu, gdy to mistrzostwo obronił, napis z zapory wzywał go, by został w klubie, aż będzie można naszyć czwartą gwiazdkę.
Od niedzieli i zwycięstwa 5:0 nad Willemem II Tilburg Ajax ma już 32 tytuły. Frank był przy ośmiu z nich. Pięć zdobył jako piłkarz. Trzy jako trener, w ledwie 2,5 roku pracy z pierwszą drużyną. Zanim ją przejął, czekała na mistrzostwo sześć lat.
Przed nim tylko dwóch trenerów potrafiło doprowadzić Ajax do trzech mistrzostw z rzędu: Rinus Michels i Louis van Gaal, dwaj tyrani pięknego futbolu, choć z zupełnie różną wizją tego, co jest piękne, a co nie. „Witamy w klubie" – napisał de Boerowi van Gaal w esemesie po niedzielnym zwycięstwie.
Całość lepsza od części
Być w tym klubie to i zaszczyt, i zobowiązanie. Michels po tytułach w Eredivisie podbił świat z grupą wychowanków, zdobywając Puchar Europy , zachwycając z reprezentacją i zamieniając Holandię w kraj futbolu. Van Gaal, też z grupą wychowanków, w tym Frankiem i jego bliźniakiem Ronaldem, zdążył zdobyć Puchar Europy zanim prawo Bosmana sprawiło, że takie kluby jak Ajax skarlały, ale w reprezentacji poniósł w pierwszym podejściu klęskę. Popiero teraz, w drugim podejściu, odmłodził ją i nauczył znowu latać. Obaj, Michels i van Gaal, pisali historię Barcelony, duchowego bliźniaka Ajaksu. To Michels, a nie Johan Cruyff, o czym się często zapomina, stworzył fundamenty La Masii, a van Gaal chciał brać z niej wychowanków garściami, jak to później robił Pep Guardiola, ale wtedy na takie pomysły w klubie reagowano pukaniem się w czoło.