Prezes Legii Bogusław Leśnodorski zagrał va banque. Na pięć kolejek przed końcem zdecydował się odsunąć od drużyny Danijela Ljuboję – najlepszego strzelca i ligową gwiazdę. Ljuboja razem z Miroslavem Radoviciem do czwartej rano świętowali zdobycie Pucharu Polski w klubie „Enklawa", gdzie akurat często bywa także Leśnodorski. Tyle, że prezes nie musiał po dwóch dniach grać z Jagiellonią Białystok.
Ljuboi z Legią nie po drodze było już od dłuższego czasu. Chciał odchodzić z zespołu po tym, jak zwolniono trenera Macieja Skorżę, u którego był nietykalny. Nie podobała mu się także obniżka pensji – do 300 tysięcy euro za sezon.
Do treningów nie przykładał się nigdy, ale i tak na boisku udowadniał swoją klasę, dlatego na codzienne lenistwo oko przymykał także Jan Urban. Wiosną Ljuboja był już jednak bez formy i co chwila wymyślał nowe zdrowotne dolegliwości. W finale Pucharu Polski nie wystąpił, bo narzekał na serce, mimo że dokładne badania niczego nie wykazały.
Leśnodorski nie potraktował jednakowo dwóch imprezowiczów, o co niektórzy mają do niego pretensje. Nowemu prezesowi Legii od początku nie podobał się status, jaki Ljuboja ma w klubie. Rozmowy dotyczące pozostania Serba w klubie utknęły w martwym punkcie, bo kolejna obniżka wynagrodzenia – do 200 tysięcy euro za rok, piłkarzowi podobała się jeszcze mniej niż poprzednia. Teraz przesunięty został do Młodej Ekstraklasy, niewykluczone że jeszcze w tym tygodniu rozwiąże kontrakt z Legią za porozumieniem stron.
Radović zapłaci wysoką karę finansową, ale pojawił się na boisku już w drugiej połowie sobotniego meczu z Jagiellonią.