Była 82. minuta sobotniego meczu Paris Saint-Germain z Brestem, gdy trener Carlo Ancelotti zdecydował się na zmianę. Schodzący z boiska Beckham przez chwilę próbował się bronić przed wzruszeniem, ale po chwili łzy leciały mu ciurkiem po policzkach. Kibice dziękowali mu, klaszcząc na stojąco po ostatnim gwizdku, ze stadionowych głośników zaśpiewali Beatlesi: „Hello Goodbye".
– Gdyby ktoś mi powiedział, kiedy byłem dzieckiem, że w przyszłości będę zdobywał trofea z Manchesterem United, zostanę kapitanem reprezentacji Anglii i zagram dla niej ponad 100 meczów, a później będę zakładał koszulki największych klubów na świecie, pomyślałbym, że zwariował. Miałem w życiu wielkie szczęście, bo zrealizowałem wszystkie swoje marzenia' – mówił Beckham.
Tytuł mistrza Francji z PSG jest ostatnim, jaki wywalczył. Z Manchesterem United sześć razy został mistrzem Anglii, z Realem wygrał ligę hiszpańską, a z Los Angeles Galaxy – amerykańską. W reprezentacji wystąpił 115 razy, najwięcej z piłkarzy z pola, ale nigdy nie awansował dalej niż do ćwierćfinału wielkiej imprezy.
Ma 38 lat. Ostatnio zmieniał kluby, głównie myśląc o szansach rozwoju własnych firm. Oczywiście David Beckham to świetne rzuty wolne i dośrodkowania, ale głównie moda, zapachy, fryzury, czyli wizerunek, który pozwolił mu zarobić fortunę.
W wyszukiwarce Google w ostatniej dekadzie ustąpił tylko Osamie bin Ladenowi i Britney Spears. Stał się symbolem sukcesu i seksu, wyznaczał trendy w modzie. Kilka dni temu „Guardian" przedstawił historię Beckhama na podstawie jego fryzur. Nosił długie włosy związane w kucyk, był wygolony na zero, miał irokeza. A za nim tysiące nastolatków na całym świecie.