Być jak David Beckham

Zakończył karierę piłkarz, który udowodnił, że dzisiaj wielka gra nie kończy się, gdy gasną światła na stadionie. Wprost przeciwnie.

Publikacja: 20.05.2013 00:26

Być jak David Beckham

Foto: AFP

Była  82. minuta sobotniego meczu Paris Saint-Germain z Brestem, gdy trener Carlo Ancelotti zdecydował się na zmianę. Schodzący z boiska Beckham przez chwilę próbował się bronić przed wzruszeniem, ale po chwili łzy leciały mu ciurkiem po policzkach. Kibice dziękowali mu, klaszcząc na stojąco po ostatnim gwizdku, ze stadionowych głośników zaśpiewali Beatlesi: „Hello Goodbye".

– Gdyby ktoś mi powiedział, kiedy byłem dzieckiem, że w przyszłości będę zdobywał trofea z Manchesterem United, zostanę kapitanem reprezentacji Anglii i zagram dla niej ponad 100 meczów, a później będę zakładał koszulki największych klubów na świecie, pomyślałbym, że zwariował. Miałem w życiu wielkie szczęście, bo zrealizowałem wszystkie swoje marzenia' – mówił Beckham.

Tytuł mistrza Francji z PSG jest ostatnim, jaki wywalczył. Z Manchesterem United sześć razy został mistrzem Anglii, z Realem wygrał ligę hiszpańską, a z Los Angeles Galaxy – amerykańską. W reprezentacji wystąpił 115 razy, najwięcej z piłkarzy z pola, ale nigdy nie awansował dalej niż do ćwierćfinału wielkiej imprezy.

Ma 38 lat. Ostatnio zmieniał kluby, głównie myśląc o szansach rozwoju własnych firm. Oczywiście David Beckham to świetne rzuty wolne i dośrodkowania, ale głównie moda, zapachy, fryzury, czyli wizerunek, który pozwolił mu zarobić fortunę.

W wyszukiwarce Google w ostatniej dekadzie ustąpił tylko Osamie bin Ladenowi i Britney Spears. Stał się symbolem sukcesu i seksu, wyznaczał trendy w modzie. Kilka dni temu „Guardian" przedstawił historię Beckhama na podstawie jego fryzur. Nosił długie włosy związane w kucyk, był wygolony na zero, miał irokeza. A za nim tysiące nastolatków na całym świecie.

Wszedł do świata celebrytów przez małżeństwo z Victorią Adams – znaną jako „Posh" z zespołu Spice Girls. Ten związek od początku nie podobał się tylko Aleksowi Fergusonowi, który wolał, gdy dla jego United grali chłopcy poświęcający się w 100 procentach futbolowi.

Sprzedaż gadżetów z nazwiskiem Beckhama przyniosła ponad miliard funtów

Gdy tego samego lata z piłkarskiej sceny schodzą obaj, Beckham mówi o byłym trenerze jak o ojcu, jednak w 2003 r. odchodzi z Manchesteru z ulgą. Grał gorzej, głowę zaprzątały mu interesy, wściekły Ferguson po jednej z porażek kopnął but, który trafił w głowę Beckhama i trzeba było zakładać szwy.

W United zadebiutował w 1996 r., jego asysty dały zwycięstwo w pamiętnym finale Ligi Mistrzów w Barcelonie, kiedy Manchester przegrywał 0:1 z Bayernem Monachium, ale strzelił dwa gole w doliczonym czasie gry. W 2007 r. Ferguson, chociaż nie pracował już z Beckhamem od czterech lat, nadal nie szczędził mu krytyki. – „Jest celebrytą, futbol to tylko dodatek do jego życia'' – mówił.

Kiedy odchodził do Realu, zdążył jeszcze odebrać Order Imperium Brytyjskiego. Stał się ambasadorem kraju, każdy kolejny klub, który podpisywał z nim kontrakt, liczył nie tylko na jego umiejętności na boisku, ale także na zyski marketingowe. Adidas, z którym był związany od początku kariery, oszacował ostatnio, że przez wszystkie lata sprzedał dziesięć milionów koszulek z jego nazwiskiem na plecach. Sprzedaż wszystkich gadżetów i pamiątek dała  zysk przekraczający miliard funtów. Przez cztery lata kibice Realu Madryt zostawili w sklepach 600 milionów dolarów za koszulki z numerem „23". Sława Beckhama przekraczała kontynenty, równie popularny był w Anglii, Hiszpanii co w Chinach czy Ameryce.

– Zawsze był liderem. Nikt nie potrafił podać piłki tak dokładnie jak on. Był też profesjonalistą, jego życie pozapiłkarskie nigdy nie miało wpływu na podejście do zawodu. Człowiek z taką charyzmą wyznaczał standardy, każdy ciuch, jaki zakładał, każda fryzura, jaką wymyślał, była natychmiast kopiowana. Dobrze było być choć trochę jak David Beckham – mówi Gary Neville, kolega z Manchesteru i reprezentacji.

Bardzo szybko dał się przekonać, by odejść z agencji piłkarskiej SFX i dołączyć do swojej żony w XIX Entertainment. Nowy agent Simon Fuller zadbał o jego interesy. Kontrakty z Armanim, Pepsi, Sainsbury, H&M czy Police pozwoliły mu zarobić fortunę. Według opublikowanej w ubiegłym tygodniu przez „Sunday Times" listy najbogatszych Anglików Beckham ma na koncie 165 milionów funtów. W najnowszym finansowym rankingu magazynu „France Football", po trzech latach dominacji Leo Messiego, na pierwsze miejsce wrócił Beckham i to nie dlatego, że podpisał lukratywny kontrakt z nowym klubem, ale dlatego, że rozwinęły się wszystkie firmy wykorzystujące jego wizerunek.

W ostatnim roku zarobił 36 milionów euro, z czego tylko dwa za grę, a resztę z kontraktów reklamowych, m.in. z Coty, Samsungiem, Burger Kingiem czy Breitlingiem. Ma także własne firmy zajmujące się projektowaniem ubrań, perfumy są sygnowane jego nazwiskiem, zarabia też na nieruchomościach i szkółce piłkarskiej. Ostatnio został ambasadorem telewizji Sky w Chinach. Było śmiesznie, bo promując Premiership w Pekinie, potknął się przed strzałem i przewrócił.

Córka Beckhama Harper Seven ma dwa lata i jest już gwiazdą mody dziecięcej

Dla rynku reklamowego Beckham to skarb – przystojny, seksowny, świetnie wypada na zdjęciach. Jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii, a do tego jego żona to gwiazda pop. Na reklamach zaczęły zarabiać również jego dzieci. Ma trzech synów: Brooklyna, Romea, Cruza oraz córkę Harper Seven, która stała się już gwiazdą mody dziecięcej, pokonując tym samym Suri, córkę Toma Cruise'a.

Harper Seven nie skończyła jeszcze dwóch lat, a już ma swój profil na Facebooku, gdzie ciągle są aktualizowane jej zdjęcia. 36 tysięcy ludzi lubi młodą Beckhamównę i śledzi zmiany jej fryzury. Dziewczynka ma nawet swój blog o modzie. Romeo jest modelem Burberry i ma iPhone'a ze swoim zdjęciem na obudowie.

„Times" zaliczył Beckhama do stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Długo zastanawiano się, czy dostanie powołanie do reprezentacji Wielkiej Brytanii na igrzyska w Londynie, ale dla Beckhama przewidziano inną rolę. Razem z księżniczką Anną, szefem komitetu organizacyjnego Sebastianem Coe, burmistrzem Borisem Johnsonem oraz ministrem sportu Hughem Robertsonem przywiózł olimpijski ogień na Wyspy Brytyjskie z Grecji. Później, ubrany w garnitur, dostarczył łodzią pochodnię na stadion. Był ambasadorem, który najpierw lobbował na rzecz przyznania igrzysk Londynowi, a później stał się jedną z centralnych postaci uroczystości otwarcia.

– Nie stać nas na zrezygnowanie z takiej marki, powinniśmy zrobić wszystko, by przekonać Davida do pracy dla angielskiej piłki. To osobowość, z siłą przebicia na całym świecie, takiego lidera potrzebował cały brytyjski sport. Trudno byłoby wymyślić lepszego ambasadora – mówi Roy Hodgson, selekcjoner reprezentacji Anglii.

W 2007 r. Beckham odszedł z Realu Madryt do Los Angeles Galaxy, jego kontrakt pozwalał mu zarobić w pięć lat 250 milionów dolarów. Ci, którzy myśleli, że będzie to dla niego piłkarska emerytura, grubo się pomylili.

Los Angeles to miasto stworzone dla Beckhama, doskonale odnajdywał się w otoczeniu filmowych gwiazd, miał czas na tworzenie nowych marek, na boisku nie był liderem, ale ludzie przychodzili dla niego na stadion. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wybierał kolejne kluby, dbając głównie o swoje interesy pozaboiskowe. Kiedy liga amerykańska miała zimową przerwę, dwa razy wypożyczany był do Milanu, a Mediolan to przecież stolica mody. To, że po zakończeniu gry dla Galaxy przeniósł się do Paris Saint-Germain, też nie było przypadkowe. Marka Beckham ma być globalna, a na mapie najważniejszych miast świata brakowało mu jeszcze Paryża. Wrócił do Europy i przeznaczył swoją pensję w PSG na cele charytatywne.

– Chcę, żeby ludzie pamiętali mnie jako ciężko pracującego piłkarza, którego pasjonowała gra. A patrzą na różne rzeczy, często przyćmiewające moje dokonania na boisku. Takie opinie bolą. Jestem zawodnikiem, który grał dla największych klubów na świecie. Dla mojego kraju wystąpiłem 115 razy i dwukrotnie byłem drugi w plebiscycie na piłkarza roku. Jestem z tego bardzo dumny – mówi Beckham.

Koniec jego kariery komentowali wszyscy – łącznie z premierem i ministrami.

Kilka lat temu, goszcząc w amerykańskiej telewizji, zjadł robaka, mówiąc, że za 10 dolarów jest w stanie zrobić wszystko. Podobno żartował.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne