Zmiany zaproponowała Ekstraklasa SA pod koniec ubiegłego roku. Kluby miały zastrzeżenia, ale ostatecznie przystały na propozycje. Wczoraj podczas posiedzenia zarządu dyskusji już praktycznie nie było. Jak powiedział wiceprezes PZPN i szef Ekstraklasy SA Bogusław Biszof, uchwałę podjęto przygniatającą większością głosów.
Istota zmian polega na wydłużeniu sezonu i na podziale drużyn na dwie grupy po sezonie zasadniczym. Dziś mistrza Polski wyłania się po 30 kolejkach rozgrywek. Od nowego sezonu będzie ich 37.
Szesnaście drużyn po 30 kolejkach zostanie podzielonych na dwie grupy. Te, które zajęły miejsca od pierwszego do ósmego, grać będą o mistrzostwo Polski. Drużyny z miejsc 9–16, bronić się będą przed spadkiem. Aby uatrakcyjnić rywalizację, punkty zdobyte w rundzie zasadniczej zostaną podzielone na pół.
W fazie play-off każda drużyna rozegra siedem dodatkowych meczów – po jednym z każdym przeciwnikiem, ale bez rewanżów. Kluby z miejsc 1–4 i 9–12 cztery razy wystąpią przed własną publicznością i trzykrotnie na wyjazdach. Pozostałe – odwrotnie. W związku z tym najbliższy sezon rozpocznie się 19 lipca, a zakończy 14 grudnia. W tym czasie rozegranych zostanie 21 kolejek. Runda rewanżowa zacznie się w połowie lutego i potrwa do połowy kwietnia. Mistrza Polski poznamy 17 lub 31 maja, w zależności od tego, czy reprezentacja zakwalifikuje się do mundialu czy nie.
Te pomysły mają uatrakcyjnić rozgrywki, przedłużyć sezon i sprawić, że polskie kluby biorące udział w rywalizacji europejskiej przystąpią do meczów już po kilku spotkaniach krajowych. Reformę firmuje Ekstraklasa, ale jej ojcami chrzestnymi są kluby najbogatsze – Lech i Legia. Mniej stabilne finansowo odniosły się do zmian początkowo negatywnie lub bez entuzjazmu, ostatecznie jednak pomysł poparły. Będą musiały zorganizować więcej meczów, co może wiązać się ze stratami. Na mecz Legia – Lech zawsze przyjdą kibice. Większość pozostałych klubów nie może być tego pewna.