Piturca o wyroku dowiedział się w dniu meczu reprezentacji z Trynidadem i Tobago (Rumunia wygrała we wtorek 4:0). Trener za kratki na razie nie trafi, dostał rok więzienia w zawieszeniu za złożenie fałszywych zeznań podczas śledztwa w sprawie próby przekupstwa której dopuścił się Gigi Becali, od 10 lat najważniejszy człowiek Steauy Bukareszt, jeden z najbarwniejszych właścicieli klubów w Europie. Becali to były pasterz, który dorobił się wielkiej fortuny w czasach transformacji, na bardzo podejrzanych interesach z armią i ministerstwem obrony. Zaczął też robić karierę w polityce (jego partia zebrała 5 procent w ostatnich wyborach, on był przez trzy lata eurodeputowanym i – do wyroku – deputowanym rumuńskiego parlamentu) i nigdy nie gryzł się w język. Nieważne, czy chodziło o futbol, politykę czy gejów. Specjalność Becalego to szukanie spisków: węgierskich, masońskich, żydowskich, gejowskich, dziennikarskich. Na jednych dziennikarzy pluł, oblewał

Steaua zdobyła tej wiosny mistrzostwo po siedmiu latach czekania, ale Becalego właśnie w tym czasie dopadła sprawiedliwości. Został aresztowany kilkanaście dni temu tuż przed wylotem do Izraela, bo policja podejrzewała, że ten wyjazd, na kilka godzin przed ogłoszeniem wyroku w jednej z trzech spraw, które się ostatnio rozstrzygnęły, to próba ucieczki przed odsiadką. Becali tłumaczył, że leciał do Izraela, żeby się przed rozprawą pomodlić w Bazylice Grobu Świętego.

Zamiast do bazyliki trafił do aresztu, a w sądzie usłyszał, że spędzi w więzieniu trzy lata. W ciągu ostatnich czterech miesięcy dostał trzy wyroki, dwa w ostatnich trzech tygodniach. Pierwszy za uprowadzenie razem ze swoimi ochroniarzami trzech osób, które podejrzewał o kradzież samochodu, drugi (ten przed którym uciekał do Izraela) za narażenie skarbu państwa na potężne straty podczas jednej ze wspomnianych szemranych transakcji z ministerstwem obrony (chodziło o niekorzystną dla państwa sprzedaż działek, straty wyceniono na równowartość ok. 3 mln złotych). Trzeci za przekazanie walizek z 1,7 mln euro piłkarzom Universitatei Cluj, by w 2008 roku postarali się o zwycięstwo w meczu z CFR Cluj, czyli wynik korzystny wówczas dla Steauy. Becali tłumaczył, że motywowanie jednej z drużyn do zwycięstwa nie jest przecież tym samym co kupowanie zwycięstw dla swojej drużyny, ale sąd uznał, że to również złamanie prawa. Ale to była już druga wersja wydarzeń. Pierwsza, na początku śledztwa, mówiła, że pieniądze nie miały być łapówką: działacz Steauy złapany przez policję z walizkami z gotówką miał dla Becalego kupić nieruchomość. I właściciel Steauy o potwierdzenie tej wersji poprosił swojego przyjaciela Victora Piturcę, który jako piłkarz był jedną z legend wielkiej Steauy lat 80, a jako trener prowadził ten klub już czterokrotnie.  Za to właśnie kłamstwo trener dostał rok kary w zawieszeniu.

Czy Piturca zachowa posadę –Rumunia jest trzecia w grupie eliminacyjnej, o punkt od miejsca barażowego – to się jeszcze okaże, bo na razie trzeba rozwiązać problem z mistrzem kraju. UEFA będzie musiała rozstrzygnąć, czy Steaua – gra w niej polski obrońca Łukasz Szukała - może zagrać w eliminacjach Ligi Mistrzów (zacznie je od drugiej rundy), czy też jak Fenerbahce trzy lata temu po wybuchu tureckiej afery korupcyjnej, musi ustąpić miejsca wicemistrzowi. Czyli małemu Pandurii Targu Jiu, klubowi który wcześniej nigdy nie zajął w lidze miejsca wyższego niż siódme (ma w składzie m.in. znanego z Odry Wodzisław i Cracovii Deivydasa Matuleviciusa, który w polskiej lidze w obu klubach uzbierał dwa gole, a w Rumunii w jeden sezon – 10) i którego właściciel powiedział, że dla jego klubu Liga Mistrzów byłaby katastrofą, nie jest na nią przygotowany.

Becali będzie to wszystko śledził zza krat, co nie znaczy że będzie o nim cicho. Do polityki wkroczył właśnie zza krat, kampanię do europarlamentu zaczynając w areszcie, gdy go zatrzymano za wspomniane uprowadzenie. Wielu Rumunów uważa go nie za oszusta, tylko ofiarę systemu. Więc Gigi - trybun ludowy, zapewne jeszcze powróci.