Bóg znowu ma być Brazylijczykiem

Po zwycięstwie 3:0 nad Francją gospodarze przyszłorocznego mundialu uwierzyli w siebie.

Publikacja: 12.06.2013 20:45

Neymar ma poprowadzić Brazylię do mistrzostwa świata

Neymar ma poprowadzić Brazylię do mistrzostwa świata

Foto: AFP

Jeden jest mistrzem samby, drugi rumby, nie potrafią zatańczyć razem. W czasach, gdy europejski futbol idzie w stronę uniwersalizacji, kiedy obrońca strzela kilkanaście goli w sezonie, Brazylia produkuje specjalistów. Ten szybko biega, inny świetnie odbiera piłkę, a Neymar drybluje. Drybling Neymara ma być brazylijską odpowiedzią na Leo Messiego, gospodarze mundialu w 2014 roku chcą udowodnić, że Bóg nadal jest Brazylijczykiem.

O występ gospodarzy kibice drżeli jeszcze bardziej niż o dotrzymanie terminów wybudowania nowych stadionów. Drużyna miała być tworzona na spokojnie, ale od 2011 roku, kiedy po raz ostatni zagrała o punkty, zamieniła się w cyrk objazdowy. Za możliwość gry z Brazylią nadal trzeba słono płacić, choć nie jest już niezwyciężona, nie czaruje jak kiedyś.

Trener Mano Menezes został zwolniony pod koniec ubiegłego roku, gospodarze mundialu nie przyjmują do wiadomości, że nie mają piłkarzy, którzy mogliby dać im szósty tytuł mistrzów świata. Były bramkarz Emerson Leao, który prowadził reprezentację w eliminacjach do mundialu w Korei i Japonii (2002), mówił: – W Brazylii skończył się czas romantycznej piłki. Teraz rządzą technokraci, marketing i pieniądze. Nie ma czasu na improwizację, jest za to plan.

Leao uważa, że współczesny świat zabił to, co czyniło Brazylię wyjątkową dla piłki nożnej. Dzieciaki zeszły z ulic na boiska, a tam uczone są przez trenerów, którzy wcześniej nie grali w piłkę, a swoją wiedzę zdobyli na kilku kursach, często internetowych.

Młody zawodnik, oglądając reklamy, dowiedział się też, że nie wystarczy dobrze grać w piłkę, ale trzeba też mieć efektowną fryzurę, a najlepiej jeszcze być modelem i tańczyć. Neymar, który kilka dni temu podpisał kontrakt z Barceloną, jest przedstawicielem tego nowego pokolenia.

Menezesa zastąpił Luiz Felipe Scolari, ten sam, który w 2002 roku zdobył z Brazylią ostatnie mistrzostwo świata. Scolari był wyborem ludu i pierwsza kadra, jaką powołał – z doświadczonymi Ronaldinho czy Luisem Fabiano, ale jednocześnie z młodymi Oscarem i Lucasem – obwołana została drużyną narodu. Nagle pojawił się trener, który po prostu powołał najlepszych. Niedzielne zwycięstwo z Francją 3:0 na Maracanie wlało w serca kibiców trochę wiary. Wcześniej reprezentacja z nowym trenerem potrafiła pokonać 4:0 Boliwię, dwa razy remisowała z Anglią, po razie – z Rosją, Chile i Włochami. Wicemistrzowie Europy powinni zresztą wygrać z Brazylią różnicą kilku goli, ale mieli pecha w sytuacjach podbramkowych. Pierwsze od 1992 roku zwycięstwo nad Francją pozwoliło wreszcie prasie nazwać piłkarzy Scolariego prawdziwą drużyną. Nawet Ronaldo, komentując mecz, przyznał, że wreszcie widać postęp, jaki zrobiła reprezentacja złożona z młodych zawodników.

Na rozpoczynający się w sobotę Puchar Konfederacji, który ma być dla organizatorów mundialu próbą generalną, w kadrze Brazylii nie znaleźli się ani Ronaldinho, ani Kaka, ani Ramires. Scolari długo się wahał – przeprowadzić rewolucję czy budować nową drużynę spokojnie. Wyjął skalpel, bo zostało za mało czasu.

Brazylia jedynie obronę ma godną przyszłego mistrza świata. W bramce pewne miejsce ma Julio Cesar, który spadł z Premiership z Queens Park Rangers, ale już interesuje się nim Arsenal. Przed nim blok gwiazd – David Luiz z Chelsea, Thiago Silva z PSG, Dani Alves z Barcelony i Marcelo z Realu. Scolari dał szansę także 29-letniemu Dantemu, który z Bayernem Monachium w tym sezonie wygrał wszystko, co było do wygrania.

W ataku rządzą Neymar, bardzo regularny Fred, który powrócił do Brazylii i gra we Fluminense, oraz Hulk, do którego Scolari ma wielką słabość. Dużo więcej znaków zapytania jest w pomocy. Nie powołując na Puchar Konfederacji Kaki i Ronaldinho, trener pokazał, że nie ma do nich zaufania. Grę prowadzić mogą Luiz Gustavo z Bayernu, Oscar z Chelsea, Lucas Moura z PSG, ważny jest także Paulinho, który kiedyś próbował swoich sił w ŁKS, ale poznali się na nim dopiero w Corinthians.

Dziesięciu piłkarzy, którzy znaleźli się w kadrze, gra w lidze brazylijskiej, którą wreszcie stać na zatrzymywanie młodych gwiazd albo sprowadzanie tych, którym w Europie się znudziło. „World Soccer”, oceniając klasę piłkarzy, dochody klubów, frekwencję i atrakcyjność, umieścił ligę brazylijską na piątym miejscu na świecie. Reprezentacja w rankingu FIFA jest jednak dopiero na 22. miejscu, daleko za Bośnią, Ekwadorem czy Kolumbią.

– Brazylia nie zostanie mistrzem świata. Zmiany trenera dokonano w złym momencie. Piłkarze Menezesa zaczęli się ze sobą zgrywać, a przyszedł Scolari i zaczął wszystko od początku. Odpowiedzialność spoczywa na Neymarze, a on ma 21 lat i nawet nie grał w eliminacjach takiego turnieju – mówi Zico, gasząc entuzjazm kibiców.

Według niego mundial wygra Argentyna. Nie chciałby, żeby stało się to na Maracanie, gdzie Brazylia przegrała 1:2 finał z Urugwajem w 1950 roku. Stadion ten stałby się wtedy miejscem przeklętym.

Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Piłka nożna
Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie na dłużej? Rozmowy już trwają
Piłka nożna
Pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry. Robert Lewandowski: zaczynamy od zera
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Odzyskać zaufanie kibiców
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń